Aktualizacja strony została wstrzymana

Dwaj Panowie N – Łukasz Kołak

Był trzeci dzień maja 1891 r. W setną rocznicę uchwalenia konstytucji 3 maja, warszawscy patrioci – studenci, postanowili zorganizować manifestację. Nielegalną oczywiście. Tłum wyległ na ulice i uformował pochód. Jeden z dorożkarzy, niezadowolony z  blokady chciał koniecznie przebić się przez ludzką masę. Ponieważ manifestanci mieli gdzieś jego pohukiwania, zaczął „wyrąbywać” sobie przejście batem. Nagle z tłumu wyskoczył młody student, chwycił końską uzdę, zaś dorożkarza zdzielił kijem przez plecy. „- Co to za jeden?” rzucił pytanie świadek zdarzenia do swego towarzysza. Ten przyglądając się zmrużonymi oczyma chudej sylwetce  pogromcy dorożkarza odparł po chwili namysłu: „- To dawny uczeń Szkoły Rysunkowej a obecnie student Akademii w Petersburgu – niejaki Niewiadomski”.

Takie były początki politycznego zaangażowania przyszłego „królobójcy”. Gdyby nie ów polityczny mord, który wstrząsnął Polską, Eligiusz Niewiadomski stałby się pełnoprawnym członkiem tzw. pokolenia niepokornych, które wywalczyło niepodległość. Kim był morderca pierwszego prezydenta Odrodzonej Rzeczypospolitej? Malarzem, historykiem sztuki, krytykiem, pedagogiem, wykładowcą wielu uczelni wreszcie publicystą i autorem cenionych książek o malarstwie. Jego zaangażowanie polityczne wynikało z tradycji rodzinnych. Jako syn powstańca styczniowego nie mógł być obojętny na sprawę polską. Najpierw działał w tajnych kółkach uczniowskich, w Petersburgu był prezesem organizacji polskich studentów. Od 1897 r. należał do Ligii Narodowej z członkostwa której zrezygnował jednak podczas rewolucji 1905 r. Wówczas chciał aby narodowcy zorganizowali antyrosyjską akcję dywersyjną w Królestwie Polskim. Do piłsudczyków się jednak nie zbliżył a po wybuchu I wojny światowej odrzucał możliwość współpracy z obozem Komendanta. Nawiązuje ją jednak w 1920 r. podczas wojny z bolszewikami. Służy w II Oddziale Sztabu Głównego. Po demobilizacji wraca na urzędniczą posadę w Ministerstwie Kultury i Sztuki.

Ofiarą Niewiadomskiego stała się również nietuzinkowa osoba. Gabriel Narutowicz, szlachcic ze Źmudzi, podobnie jak jego kat, był potomkiem powstańca styczniowego. Inżynier, konstruktor, budowniczy hydroelektrowni w kilku miejscach europy Zachodniej, profesor na Politechnice w Zurychu, po powrocie do kraju w 19919 r. minister robót publicznych oraz szef MSZ. W grudniu 1922 r. wybrany przez Zgromadzenie Narodowe pierwszym Prezydentem Odrodzonej Rzeczypospolitej.

16 grudnia 1922 r. podczas otwarcia wystawy w warszawskiej „Zachęcie” Eligiusz Niewiadomski, stanąwszy w niedalekiej odległości od prezydenta Narutowicza, oddał w jego kierunku trzy strzały z rewolweru. Prezydent zginął na miejscu a jego zamachowiec oddał się w ręce policji bez próby stawiania najmniejszego oporu. 30 grudnia 1922 r. Niewiadomski skazany został na karę śmierci. W czasie trwania procesu, sam, tej właśnie kary dla siebie żądał. Wyjawił także wtedy motywy swojego okrutnego czynu – Narutowicz, człowiek Piłsudskiego, współodpowiadał za lewicowy, zdaniem Niewiadomskiego, rozkład narodu i państwa. Gdy stanął przed plutonem egzekucyjnym miał wykrzyknąć: „Ginę za Polskę, którą gubi Piłsudski!”.

Tyle wiemy na pewno. Czy jednak Niewiadomski działał sam i jakie były prawdziwe przyczyny tego zabójstwa – pozostaje niewiadomą.

Proces Niewiadomskiego trwał jeden dzień. Jakby ktoś chciał szybko wyeliminować go spośród żywych i zatrzeć ślady. Jeden dzień, mimo, że zgłoszono sądowi wiadomość wymagającą sprawdzenia. Otóż w dniu zabójstwa prezydenta, lecz na kilka godzin przed faktem, były adwokat i redaktor dwóch wychodzących w Sosnowcu pism, Władysław Ludwik Evert miał poznać plany zamachu oraz personalia prezydenckiego zabójcy. Sąd postanowił nie przesłuchiwać tego świadka, aby nie przedłużać procesu. Po II wojnie wyszło na jaw, że Evert był, podobnie jak Eligiusz Niewiadomski, związany z II Oddziałem Sztabu Generalnego. Czy zatem II Oddział Sztabu Generalnego maczał palce w zamachu? Czy Józef Piłsudski i jego polityczny obóz planowali przejęcie władzy w drodze zamachu stanu już cztery lata przed słynnym majem?

W dniu zaprzysiężenia Narutowicza – 11 grudnia 1922 r. na ulicę wylegli jego polityczni wrogowie aby wyrazić swe oburzenie. Wyszli też sprzymierzeńcy spod znaku PPS. W tym czasie nie palono opon, ani nie ograniczano się do rzucania petard. Strzelano. Podczas starcia zastrzelono robotnika Jana Kałuszewskiego. Pogrzeb ofiary politycznych walk miał odbyć się…w dniu zamachu na prezydenta. Jak pisał po latach polityk PPS Adam Pragier, a za nim Jędrzej Giertych, w czasie pogrzebu owego robotnika, po informacji o zamachu na prezydenta, pod wpływem wzburzenia, od uczestników pogrzebu odłączyć się miała bojówka PPS, i dokonać likwidacji przeciwników Narutowicza wg sporządzonych wcześniej list proskrypcyjnych. Morderstwa te miały być przeprowadzone właśnie przez PPS a nie jawnych piłsudczyków aby marszałek mógł wkroczyć jako „mąż opatrznościowy”, neutralny wobec prawicy i lewicy, który zakończy rozlew bratniej krwi.

Plan nie powiódł się przez Ignacego Daszyńskiego, który dowiedziawszy się o nim kategorycznie zakazał warszawskiej PPS branie w tym udziału. To między innymi o Daszyńskim Józef Piłsudski wyraził się wcześniej słowami „kury wam szczać prowadzać a nie politykę robić”.

Czy zatem Eligiusz Niewiadomski i Gabriel Narutowicz byli jedynie pionkami w wielkiej grze marszałka Piłsudskiego?

Łukasz Kołak

Powiernictwo Polskie

Opracowanie: WWW.BIBULA.COM na podstawie: materiałów nadesłanych

Skip to content