Aktualizacja strony została wstrzymana

Odpowiedź władz Warszawy ws. pomnika Ofiar KL Warschau – komentarz BIBUŁY

Przedstawiamy nadesłaną odpowiedź z upoważnienia Prezydenta Miasta Stołecznego Warszawy, w sprawie złożonego przez nas protestu o nieupamiętnienie Ofiar KL Warschau, podczas manifestacji pod Ratuszem.

Po zapoznaniu się z pismem z dnia 10 listopada br., w sprawie upamiętnienia Ofiar Obozu KL Warschau w Warszawie, uprzejmie informuję, że Prezydentowi Warszawy tak jak i Państwu zależy na godnym i właściwym uhonorowaniu ofiar tego obozu.

Wyjaśnienia zapewne wymaga, że do ustalania faktów historycznych powołane są specjalne instytucje rządowe tj. Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz Instytut Pamięci Narodowej, których stanowisko w tej sprawie Prezydent szanuje i uznaje. Śledztwo prowadzone przez Główną Komisję Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu (IPN) w sprawie funkcjonowania Obozu KL Warschau nie potwierdziło tez stawianych przez Panią Marię Trzcińską, w tym tez dot. okresu funkcjonowania Obozu, liczby podobozów, istnienia komór gazowych oraz liczby ofiar sięgających 200 tysięcy.

Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w piśmie z 25.11.2008r. Pozytywnie zaopiniowała koncepcję zrealizowania pomnika Ofiar KL Warschau na terenie skweru im. gen. Jana Jura-Gorzechowskiego czyli w rejonie w którym istnienie tego Obozu jest udokumentowane. Proponowana przez ROPWiM lokalizacja upamiętnienia właśnie w tym miejscu jest zdaniem Rady optymalnym rozwiązaniem wobec rozwoju powojennej zabudowy na obszarze dawnego obozu. Właściwy obszar KL Warschau obejmował bowiem obręb ulic: Zamenhofa, Wołyńskiej, Ostrowskiej i dawnej Gęsiej (obecnie Anielewicza). I właśnie w bliskości dawnej ul. Gęsiej miałby stanąć pomnik poświęcony ofiarom tego obozu.

Na obecnym etapie, po przyjęciu przez Radę Warszawy w dniu 22.10.09r. miejskiego projektu uchwały w sprawie pomnika Ofiar Obozu KL Warschau w Warszawie, trwają przygotowania do zorganizowania konkursu architektoniczno-rzeźbiarskiego na najlepszą formę upamiętnienia ofiar tego obozu. Mamy nadzieję, że pomnik uda się odsłonić w ciągu kilkunastu miesięcy, licząc też na współpracę z Komitetem Budowy upamiętnienia.

z up. Prezydenta M. St. Warszawy
/-/ Jacek Wojciechowski
Zastępca Prezydenta m. st. Warszawy

 

KOMENTARZ BIBUŁY: W pełni zgadzamy się z wyrażoną w liście opinią, iż „Śledztwo prowadzone przez Główną Komisję Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu (IPN) w sprawie funkcjonowania Obozu KL Warschau nie potwierdziło tez stawianych przez Panią Marię Trzcińską, w tym tez dot. okresu funkcjonowania Obozu, liczby podobozów, istnienia komór gazowych oraz liczby ofiar sięgających 200 tysięcy„.

Tak bowiem jest w istocie: śledztwo, dokumenty, zeznania świadków, itp, nie wykazują istnienia komór gazowych na terenie obozu KL Warschau oraz nie potwierdzają bezzasadnie podanej przez samozwańczy autorytet w sprawie obozu KL Warschau, panią sędzinę Trzcińską, liczby „200 tysięcy ofiar obozu”. Pisaliśmy o tym już wcześniej, ale przypominamy, że po wnikliwej i obiektywnej lekturze książki pani Trzcińskiej, nie ulega wątpliwości, że Autorka wysuniętych tez nie podaje w istocie żadnych dowodów na ich poparcie. Aż dziw bierze, że takim nawiedzonym osobom jak pani Trzcińska oddaje się mikrofony (Radio Maryja) i łamy gazet (Nasz Dziennik), bez krytycznej analizy jej swobodnej twórczości.

Zamiast skupić się na rzetelnych badaniach dotyczących realnych liczb ofiar niemieckich obozów koncentracyjnych –  badań nieskrępowanych polityczną poprawnością i nie skażonych straszakiem „antysemityzmu” – środowiska naukowe i dziennikarskie wspierające panią sędzinę wolą zajmować się propagowaniem tez o astronomicznych ofiarach KL Warschau i „komorach gazowych” w tym obozie. Pani Trzcińska, która opowiada niestworzone historie o „komorach gazowych” (na… gaz miejski!) czy o rozsypywaniu popiołów spalonych 200 tysięcy ofiar do… miejskich studzienek ściekowych, kieruje się wymyśloną przez siebie logiką i stosuje niezrozumiałą arytmetykę polegającą na dowolnym dobieraniu składników do z góry ustalonego wyniku równania. Brakuje ofiar? No to trzeba trochę odebrać od ofiar Powstania Warszawskiego, aby pasowało. Aż dziwne, że te wszystkie opowiastki o liczbie ofiar i przyczynie ich śmierci (wszak nikt nie neguje samego istnienia obozu, żeby było jasne, bo od razu posypią się zarzuty!), kupują posłowie Parlamentu. Na szczęście są jeszcze historycy z IPN-u, którzy opierają się na faktach i dokumentach, a nie na swobodnej interpretacji i zeznaniach kilku świadków, jak na przykład b. więźnia obozu KL Warschau, prof. Jana Moor-Jankowskiego, na którego tak często ostatnio niektórzy powołują się. Ale wystarczy wrócić do archiwalnych nagrań Rozmów Niedokończonych w Radio Maryja, by samemu wysłuchać jego wypowiedzi, bowiem nawet prof. Moor-Jankowski sam ze zdziwieniem dowiedział się o „komorach gazowych” podczas spotkania z egzaltowaną p. Trzcińską na antenie Radia Maryja. Tenże świadek nie wiedział o rzekomo działających „komorach gazowych” w obozie, w którym przebywał, aż do momentu gdy po kilkudziesięciu latach po wojnie spotkał się na antenie Radia Maryja z sędziną Trzcińska, która kategorycznie mu o tym oznajmiła. Wysłuchajcie Państwo raz jeszcze te nagrania by samemu się przekonać. Od czasu tego spotkania z p. Trzcińską na antenie Radia Maryja, apologeci tez Sędziny powołują się na na autorytet prof. Moor-Jankowskiego, który rzekomo potwierdzał istnienie komór gazowych w KL Warschau.

Czy Polsce naprawdę brakuje autentycznych miejsc kaźni i bohaterów, czy nie straciliśmy wystarczająco dużo tkanki społecznej, że trzeba uciekać się do fikcji? Obyśmy w przyszłości nie musieli słono płacić za tego typu kreowanie historii, oby właśnie nas, Polaków nie obciążono za fałszowanie historii – co zresztą już się zaczyna dziać gdy mowa o zawyżonej liczbie ofiar KL Auschwitz, bowiem mówi się o Polakach, a nie o powojennej bandzie komunistyczno-syjonistycznej sprawującej władzę w Polsce, jako o sprawcach propagandowych „4 milionów”.

Pani sędzina Maria Trzcińska wypisuje nieprawdopodobne historie o „200 tysiącach ofiar” obozu KL Warschau, którzy mieli być gazowani… gazem ziemnym. To nic, że nie trzyma się to logiki, bo i przytaczane przez panią Sędzinę zeznania świadków przeczą samym sobie. Ot, jeden widział wnoszone butle z gazem, inny widział puszki z Cyklonem-B, a jeszcze inni – w tym mieszkańcy pobliskich domów – „czuli gaz”. Nic dziwnego, że „czuli gaz”, wszak mieszkali obok gazowni, normalnej gazowni a nie obok „komór gazowych”. A od gazowni do gazowania ludzi długa droga, choć pani Sędzina, powołując się na „świadków” skraca sobie tę drogę w imię jakiejś opętańczej ideologii. (A swoją drogą byłoby to chyba jedyne miejsce na świecie tego typu, gdzie miano masowo „gazować” ludzi gazem ziemnym. No, ale musimy być unikalni – tak przynajmniej sądzi pani Sędzina.)

Przy okazji powstaje pytanie kolejne: jeśli w innych niemieckich obozach koncentracyjnych również odkryto na składzie puszki z Cyklonem-B i w związku z tym uznano je za środek masowego uśmiercania ludzi w „komorach gazowych”, to dlaczego nie czyni tego pani Trzcińska w swojej teorii zagłady i woli uciekać się do absurdalnego gazu miejskiego? Oczywiście i tego typu teza nie miałaby podstaw, warto bowiem przypomnieć, że Cyklon-B był masowo stosowanym przez Niemców środkiem owadobójczym, stosowanym nie tylko w obozach koncentracyjnych, ale również np. w koszarach wojsk niemieckich – m.in. do odkażania, odwszawiania ubrań. Składy Cyklonu-B odkryto po wojnie w niemieckich koszarach np. na terenie Finlandii i jakoś nikomu nie przychodzi do głowy aby twierdzić, że Niemcy dopuszczali się tam ludobójstwa w komorach gazowych w tym kraju. Ludobójstwo musi bowiem pozostać niezmienną cechą niemieckich obozów koncetracyjnych położonych na terenie dzisiejszej Polski, bowiem Polska musi kojarzyć się niektórym z cmentarzem.

W sumie: ostrożnie z takimi Sędzinami, więcej rozeznania dla środowiska dziennikarskiego i gratulacje dla władz Warszawy za – w tej i tylko w tej sprawie – zajęte rozsądne stanowisko.

LISTY CZYTELNIKÓW:

Pisze pare slow poniewaz nie spodziewalem sie ze "bibula" stanie
po stronie oficjalnych wladz Warszawy i Polski a Pani Trzcinska
zostanie tak bardzo ponizona - to ogromna perfidia z waszej strony!!!
To wpisuje sie w ta wielka propagande szkalujaca Polakow!
Duzo by pisac o latach ciezkiej pracy Pani Trzcinskiej!!!
Tylko dwie sprawy porusze - dlaczego nie wspominacie o duzej
ilosci dowodow zdobytych w Niemczech/komory gazowe/ ?!
Jak to jest ze te ' polskie" wladze od ponad 60-ciu lat tak bardzo
dbaja o to aby sprawa KL-WARSCHAU nigdy nie ujrzala swiatla
dziennego?! Dopiero uporczywe upominanie sie o pamiec przez ta
dzielna kobiete doprowadzilo do tego ze "nasze" wladze laskawie
zechca zafundowac Polakom skromna tablice!!!
I jeszcze jedno - kreujecie sie na katolikow,prawice i wielkich
Polakow a ta sprawa to kolejna odslona kim faktycznie jestescie.
Czy mozna Was prosic o ZAMKNIECIE tej strony internetowej
i zakonczenie oglupiania POLAKOW ????
Pozdrawiam Was.
Edward Kupracz
marianedek@yahoo.com

ODPOWIEDŹ REDAKCJI: Może i praca pani Trzcińskiej jest ciężka – nie negujemy tego i doprawdy doceniamy Jej starania o przywołanie w pamięci narodowej tego zapomnianego, niemieckiego obozu koncentracyjnego. Zapomnianego oczywiście również dlatego, gdyż wykorzystywany był po wojnie przez władze okupujące Polskę, czyli bandę komunistyczną-syjonistyczną. Nigdy też nie negowaliśmy istnienia tego obozu, lecz emocjonalni zwolennicy tez Sędziny jakoś nie mają cierpliwości aby do końca przeczytać nasze komentarze.
Z całym szacunkiem co do włożonej pracy, nie zgadzamy się jednak z wysuniętymi tezami o funkcjonowaniu w tym obozie „komór gazowych” oraz z fantastyczną liczbą „200 tysięcy ofiar”. Na zarzuty, iż „nie wspominamy o dużej ilości dowodów zdobytych w Niemczech/komory gazowe”, odpowiadamy skromnie: prosimy o udostępnienie nam wiarygodnych dowodów na istnienie i funkcjonowanie takowych komór w KL Warschau, to może podyskutujemy, bo jak do tej pory opracowania pani Sędziny w tej dziedzinie są infantylnie nielogiczne, zaś profesjonalni naukowcy i historycy nie są w stanie przedstawić takich dowodów. Czekamy zatem na dowody.

A za cenzorską radę co do przyszłej działalności BIBUŁY – dziękujemy, ale nie skorzystamy.

Za: Obóz Wielkiej Polski

 


 

Komentarz internauty pod tekstem: „KL Warschau Niemiecki obóz koncentracyjny w Warszawie

Tzw. KL Warschau – to jest fałszywka Przedsiębiorstwa Holokaust, w której kotłownia z 1951 r. posłużyła jako „krematorium”, a pochodzące z 1972 r. komory wentylacyjne tunelu pod torami kolejowymi (dworzec Warszawa Zach.) – jako „banie gazotwórcze”.

Jest to szatański pomysł realizowany dla podtrzymania sypiącego się od wielu lat mitu milionów ofiar komór gazowych w obozach koncentracyjnych. W tym celu, za cenę zdemonopolizowania pojęcia „holokaust”, które było należne tylko „narodowi wybranemu” – podsunięto Polakom jakoby nieznany wątek martyrologii narodowej, podkładając haczyk w postaci masowego gazowania ludzi w komorze gazowej, utworzonej w tunelu. Niech no teraz któryś spróbuje mieć jakieś wątpliwości w tej sprawie – nie ma prawa, bo przecież tam ginęli masowo nasi rodacy! W ten sposób – haczyk został połknięty, no bo jeżeli ktoś przełknął te opowiastki o „baniach gazotwórczych”, to nie może mieć wątpliwości co do istnienia komór gazowych w Auschwitz i innych obozach koncentracyjnych! Oczywiście – Polacy mieli swój holokaust w czasie II wojny światowej, jednak nie (a przynajmniej – nie przede wszystkim) w Warszawie i nie przy pomocy domniemanej komory do gazowania utworzonej w tunelu!

Komora gazowa w tunelu – to jest kategoria holo-mitu, w tym przypadku mającego na celu wykorzystanie właśnie liczby 200 tysięcy mieszkańców Warszawy, zabitych i zaginionych w powstaniu warszawskim i jakby wtłoczenie ich w żydowski holokaust. Tym bardziej, że w miejscu domniemanego krematorium KL Warschau zbudowano Muzeum Historii Żydów Polskich. Sprawa komór gazowych w tunelu (na gaz miejski!) to oczywisty nonsens z technicznego punktu widzenia, większy niż w przypadku Auschwitz, natomiast co do „KL Warschau” – może nie wyraziłem się precyzyjnie, ale nie chodziło mi o zanegowanie pojęcia jako takiego, lecz jego „holokaustycznej” wersji w wydaniu prof. Trzcińskiej.

Należy sobie postawić zasadnicze pytanie: jak to możliwe, aby istniał obóz koncentracyjny w milionowym mieście i nikt z mieszkańców o tym nie wiedział? Na pewno nie było na terenie Warszawy obozu w rodzaju Auschwitz lub Majdanka, a pojawiające się w dokumentacji niemieckiej określenie „KL Warschau” – było to prawdopodobnie określenie administracyjne scalonych, istniejących na terenie Warszawy więzień (ul. Gęsia, Pawiak) oraz niewielkich obozów pracy – przy dworcu Warszawa Zachodnia, gdzie przebywali Żydzi pracujący na rzecz kolei niemieckich Ostbahn oraz obozu utworzonego na terenie Getta, po jego likwidacji w 1943 r., gdzie pracowali Żydzi przy pracach rozbiórkowych.

Natomiast obóz na Kole jest wymysłem prof. Trzcińskiej, gdyż nie potwierdzają tego świadkowie mieszkający wówczas na tym terenie, w tym Jan Sitnik, w latach 1938-1978 proboszcz lokalnego kościoła, położonego 700 metrów od rzekomego obozu. Być może, rolę rzekomego obozu miało pełnić na zdjęciach lotniczych robotnicze osiedle, zbudowane tamże w 1935 r. i nie byłoby to dziwne w sytuacji, gdy kotłownia miała pełnić rolę krematorium.

Przy wszelkich zastrzeżeniach do IPN-u, jest to oficjalna instytucja do badania tego rodzaju spraw i jeżeli ta instytucja nie potwierdza wersji prof. Trzcińskiej – to właściwie dlaczego mamy w nią ślepo wierzyć? W związku zaś z obozem nasuwa się pytanie – jak to było, że AK wywiadowczo nie rozpracowała, nie obfotografowała, i nie nagłośniła tegoż obozu.

Nie rozbiła istniejącymi oddziałami i nie wypuściła więźniów, a Rząd Londyński nie wymusił na „sojusznikach” działań odwetowych przeciw ludności niemieckiej i przedstawienia ultimatum Niemcom, jak już po piwie, to jest na końcu Powstania, co udowadnia, że było to możliwe.

Czym zajmowała się AK, skoro nie rozpracowała obozu zagłady, podobnie jak nie udzieliła pomocy rżniętym żywcem Polakom na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.

Odpowiedź władz Warszawy ws. pomnika Ofiar KL Warschau – komentarz Bibuły.
http://www.bibula.com/?p=17201
 
Skip to content