Aktualizacja strony została wstrzymana

„Przemysł Holokaustu” żąda od Niemiec dodatkowego miliarda euro 'odszkodowań’

Skorumpowany żydowski ruch roszczeniowy posługujący się retoryką tzw. Holokaustu, czyli jak określił to zjawisko prof. Norman Finkelstein – „Przemysł Holokaustu”, jest jak wiecznie nienasycona bestia dążąca do szukania coraz to nowych ofiar. Taką nową-starą ofiarą mają po raz kolejny stać się Niemcy, które, zdaniem izraelskiego ministra finansów Yuvala Steinitza, muszą wypłacić dodatkowo od 450 milionów do miliarda Euro tytułem „reparacji za Żydów zmuszanych do przymusowej pracy podczas Holokaustu”.

Minister Steinitz oznajmił, że przedstawi niemieckiemu rządowi podczas zaplanowej na początku 2010 roku sesji w Berlinie „żądanie [wypłaty odszkodowań] w imieniu 30 tysięcy izraelskich ocalałych [ang. Israeli survivors], zmuszanych do przymusowej pracy w gettach”.

Jak informuje izraelski dziennik Haaretz, „każdy z 30 tysięcy żyjących jeszcze ocalałych-zmuszanych do przymusowej pracy, powinien otrzymać jednorazową wypłatę w wysokości 15 tysięcy Euro”.  Oprócz jednorazowej wypłaty, każdy z 'ocalałych’ powinien, zdaniem przedstawicieli izraelskiego ministerstwa finansów, otrzymywać miesięczną zapomogę wynoszącą około 1500 Euro. Koszt tych wypłat ma obciążyć Niemcy kwotą około 100 milionów Euro rocznie.

Przy stale rosnących apetytach „Przemysłu Holokaustu”, równocześnie zamyka się wszelkie możliwości badań mogących zweryfikować i ustalić prawdziwą liczbę ofiar żydowskich podczas II Wojny Światowej. Każda osoba próbująca w sposób rzetelny, naukowy i pozbawiony naleciałości ideologicznych ustalić np. liczbę ofiar w poszczególnych niemieckich obozach koncentracyjnych – oraz inne aspekty, jak np. metody dokonywania mordów – są szykanowane, poddawane publicznej napaści, oskarżane o „antysemityzm”, a często skazywane na długoletnie wyroki pozbawienia wolności.

Powyższa informacja o nowych żądaniach strony żydowskiej powinna również zastanowić historyków oraz fachowców specjalizujących się w badaniach statystyki historycznej. Otóż na podstawie podawanych liczb tzw. ocalałych i na dodatek b. pracowników przymusowych, których po 65 latach jedynie w samym Izraelu ma mieszkać jeszcze 30 tysięcy, można – i należy, bo wymaga tego rzetelna wiedza historyczna – obliczyć wyjściową liczbę żydowskich pracowników przymusowych oraz „ocalałych z Holokaustu”. Wyniki mogą okazać się zaskakujące, być może kwalifikujące się do współczesnego pojęcia „antysemityzmu”.

Należy przy tym zwrócić uwagę na dowolność z jaką strona żydowska interpretuje pojęcie „ocalały z Holokaustu”. Oznacza ono bowiem każdą osobę żydowskiego pochodzenia, która miała jakąkolwiek styczność z reżimem hitlerowskim od roku 1932 do 1945, a więc „ocalałymi” są również np. współpracujący z Hitlerem syjonistyczni przywódcy żydowscy, kryminaliści – jakich w każdej społeczności nie brakuje – zwykli geszefciarze, jak i Żydzi, którzy jedynie tymczasowo przebywali na terenie hitlerowskich Niemiec czy na ziemiach przez nią administrowanych. Aby maksymalnie poszerzyć tę kategorię, a w ślad za tym wykorzystać ją do dodatkowych korzyści, strona żydowska posunęła się do absurdalnej granicy roku 1932.

Ustalając tego typu definicje syjonistyczny ruch roszczeniowy wykorzystuje każdą okazję, każdy pretekst, lukę prawną oraz pośrednie i bezpośrednie naciski na państwa i organizacje, celem uzyskania kolejnych „odszkodowań”.


Problem komór gazowych

Na obecnym etapie interpretacji historii (czytaj: manipulacji historią), po powojennych kilkunastoletnich wahaniach, zrezygnowano z mitu ludobójczego wykorzystania komór gazowych w niemieckich obozach koncentracyjnych położonych na terenie III Rzeszy w jej przedwojennych granicach, lecz pozostawiono je jedynie na terenie niemieckich obozów położonych na terenie Polski. Proces ten należy traktować jako sprzężenie działań sił syjonistycznych z aspiracjami strony niemieckiej, której długofalowa polityka dąży do wybielenia swojej historii. Dokonuje się to nawet kosztem dodatkowych wypłat dla ruchu roszczeniowego. Te ustępstwa wobec forsowanego mitu ludobójczego wykorzystania komór gazowych nie dotyczą obozów niemieckich położonych na okupowanych przez III Rzeszę ziemiach polskich, bowiem nowa strategia interpretacji i manipulacji historią zakłada, że na tych ziemiach, przy udziale miejscowej ludności oraz z wykorzystaniem 'przemysłowych’ procesów zagłady, dokonany został tzw. Holokaust.

Jednym z obozów koncentracyjnych gdzie swego czasu uparcie twierdzono przez lata o ludobójczym wykorzystaniu komór gazowych, był obóz KL Dachau. Dziś jedynie dla celów czysto propagandowych powtarza się nieprawdziwe informacje o ludobójczym wykorzystaniu komór gazowych w tymże obozie. W propagandzie lewicowo-syjonistycznej celuje internetowa encyklopedia Wikipediia która pod hasłem „Dachau (KL)” jedynie w wydaniu polskojęzycznym pisze o ludobójczym wykorzystaniu komór gazowych, lecz w wydaniu angielskim, nie istnieje żadna na ten temat wzmianka, poza nie związanym z KL Dachau przypisem. W polskojęzycznym haśle zilustrowano też obóz dezorientującym czytelnika zdjęciem „komór gazowych” – w ujęciu z daleka. Z bliska jednak, każda wizytująca ten obóz osoba jest w stanie osobiście przeczytać wielojęzyczny napis umieszczony przed „komorami gazowymi”. Napis przed komorami gazowymi w KL Dachau głosi: ”Komora gazowa – zakamuflowana jako ‘pomieszczenie z natryskami’. Nigdy nie była używana jako komora gazowa.” Napis ten (sam w sobie wewnętrznie sprzeczny) poparty został oficjalnym listem przesłanym przez Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie panu Erichowi Brudehl, który zwrócił się z prośbą o wyjaśnienie zastosownia „komór gazowych” w obozie KL Dachau. W liście z Muzeum Holokaustu, datowanym na 28 stycznia 1998 roku czytamy, że „[Obóz w] Dachau nigdy nie był planowany jako obóz śmierci [„extermination camp„]. […] Po decyzji Ostatecznego Rozwiązania, zbudowano w 1942 roku krematorium oraz komorę gazową, której użycie jednak nie może być potwierdzone. […] Jest to zgodne z innymi badaczami obozu Dachau. Jakkolwiek amerykańscy żołnierze twierdzili, że ludzie byli tam gazowani, lecz po procesach [sądowych] Dachau i studiach historycznych, zgodne twierdzenie wydaje się stanowić, że ludzie byli tam rutynowo zabijani na wiele brutalnych sposobów, lecz nie gazowani.”


Problem „6 milionów ofiar żydowskich”

Według historyków i badaczy nieoficjalnego nurtu, liczba „6 milionów ofiar żydowskich” nie ma żadnego pokrycia w faktach, jest natomiast symboliczną reprezentacją cierpienia Żydów. Po raz pierwszy liczba „6 milionów ofiar żydowskich” pojawiła się już w 1919 roku (np. na łamach dziennika The New York Times, będącego już wtedy w rękach żydowskich właścicieli i stanowiącego wpływową tubę propagandową syjonizmu), gdy mowa była o liczbie ofiar żydowskich podczas I wojny światowej. Potem była systematycznie powtarzana w  latach 1930., 40. i późniejszych. Nienaruszalna liczba „6 milionów ofiar żydowskich” odrodziła się na dobre w czasie Trybunału Norymberskiego, kiedy to sędziemu Jacksonowi grupka Żydów zaprezentowała odręcznie zapisane „podliczenie ofiar”.  Wiemy jednak, że w tym czasie obowiązywały nierealne, wytworzone przez propagandę sowiecką i syjonistyczną liczby ofiar obozów koncentracyjnych. Na przykład, twierdziło się powszechnie, że w Majdanku zginęło półtora miliona ludzi (co miało stnowić efekt „dogłębnych badań komisji naukowców radzieckich”), w KL Auschwitz – nawet 10 milionów, w Treblince – 3 miliony, w Sobiborze – 350 tysięcy , itd, itp.

Dziś wiemy, że w Majdanku zginęło kilkanaście do kilkudziesiąt tysięcy więźniów (oficjalnie: 50-80 tysięcy), wiemy że w KL Auschwitz po obowiązywaniu przez kilkudziesiąt lat wyrytych na kamieniach „4 milionach ofiar”, liczba ta stopniała do „miliona”, a żydowscy badacze już obniżają ją nawet do 600 tysięcy, przy czym niezależni historycy od wielu lat twierdzą niezmiennie to samo: że w KL Auschwitz zginęło 120-150 tysięcy osób, w tym Żydów. Z „3 milionów” w Treblince, pisze się dzisiaj (J.C. Pressac) o „poniżej 250 tysięcy”, choć w rzeczywistości może się okazać, że mamy do czynienia z liczbą w granicach 80 tysięcy. W Sobiborze dane wskazują na 15 tysięcy ofiar. Itd, itp.

W związku z tym, że liczba „6 milionów” – wpojona w świadomość społeczną metodą manipulacji medialnej oraz nacisków prawnych – zaczyna stanowić pewien ciężar w przypadku konieczności jej udowodnienia, czyni się próby uwolnienia jej od tego typu nacisków. Przykładem jest artykuł wydrukowany przez baltimorski dziennik The Examiner , w którym autor na bezpośrednio postawione pytanie: „Czy liczba pomordowanych rzeczywiście ma znaczenie?”, odpowiada:

„Moja odpowiedź to jest bardzo głośne wypowiedzenie: NIE! Liczba nie ma żadnego znaczenia. Czy mamy do czynienia z 60 Żydami czy 6 milionami Żydów, było to wydarzenie [tzn. „Holocaust”], który nie może być pozbawione szczególnego podkreślania.” [zob. link do polemiki „„Liczba nie ma żadnego znaczenia!”, czyli nowa interpretacja sporu o „6 milionów pomordowanych Żydów””]

Liczbę „6 milionów”, stanowiącą kabalistyczną symbolikę cierpienia narodu żydowskiego, należy tak jak każdą inną historyczną tezę zweryfikować w procesie skrupulatnych, niezależnych, otwartych, pozbawionych nacisków ideologicznych badań naukowych. Tylko wtedy będzie mogła stanowić podstawę do włączenia jej w nurt historycznych faktów.


ZOB. RÓWNIEŻ:

Opracowanie: WWW.BIBULA.COM na podstawie: Haaretz | http://www.haaretz.com/hasen/spages/1136383.html

Skip to content