Aktualizacja strony została wstrzymana

Awantury żydowskie

Niegdysiejsza groźba Israela Singera (na zdjęciu), że Polska będzie ustawicznie upokarzana, jeżeli nie spełni żądań żydowskich szowinistów (65 mld USD, a może już euro?), spełnia się na naszych oczach. Są okresy względnego spokoju, ale wkrótce po nich następują nienawistne ataki, wspierane przez Polaków pełniących rolę tzw. szabesgojów, czyli opętanych żydofilią, niektórych naszych rodaków. Skądinąd w znacznej części są to osoby, w których rodowodach można bez większego trudu doszukać się stosownych pokrewieństw.

Nic to, że nazwiska i imiona bywają czysto polskie; dyrektywy sowieckich komunistów z lat 1944-45, w sprawie onomastycznej transformacji ich emisariuszy, zrobiły swoje…

     
   
  Israel Singer  

Kolejna ofensywa ruszyła po objęciu władzy przez „Platformę”, uznaną widocznie za przychylną dla tego przedsięwzięcia. Zresztą poprzednia rządząca partia niewiele jej pod tym względem ustępowała: świadczy o tym instalacja w Polsce „Synów Przymierza”, żydowskiej loży B’nai B’rith, z jej programem „wyegzekwowania należności” i zniszczenia Radia Maryja. Okazało się też, że wśród jej członków są pewne znane osoby z naszego polityczno-ideologicznego establishmentu, jak m.in. J. Lityński, S. Kowalski oraz R. Schnepf. Hałaśliwa promocja antypolskiej książki J.T. Grossa, wydanej przez „katolicką” oficynę „Znak”, w wysokim nakładzie, włącznie z eksponowaniem jej w wystawach księgarskich, mieści się też w „programie” I. Singera. „Oliwy do ognia” dolewają „dyskusje” z Grossem (ich osobliwość polega na wyłączeniu polemik), jak wyjątkowo oburzająca na Uniwersytecie Jagiellońskim, z udziałem Michnika i Edelmana, gdzie atakował Polskę nie tylko Gross, ale niemniej zapalczywie obaj pozostali panowie. Redaktor „GW” nie ograniczył się do miotania zwyczajowych oskarżeń o „antysemityzm”, ale napadł wyjątkowo haniebnie na Kościół katolicki.
Swoją drogą, im więcej takich „imprez”, tym bardziej żydowskie resentymenty będą się w Polsce nasilać – czyżby o to właśnie zajadłym agresorom chodziło? O żadnym „dialogu” w tych warunkach mowy być nie może, tym bardziej, że bezczelność w kłamstwach, a nawet zwykłe chamstwo wykonawców tej akcji przekraczają wszelkie granice. Na przykład, gdy Gross twierdzi, że jego tezom nie przeciwstawiono żadnych poważnych argumentów (!). Ten żydowski pseudohistoryk i mitoman po prostu ich nie czyta i nie słucha – jego stronnicy nie dopuszczają Chodakiewicza czy Nowaka do głosu, nie mówiąc już o wielu innych polemistach. „Jedyną słuszność” prelegenta gwarantują drużyny ochroniarzy wokół niego, jak to miało miejsce w jednej z warszawskich uczelni. Medialny „parasol” zapewnia „Wyborcza” wraz z „TVN”, ale i „Dziennik” nie pozostaje daleko w tyle. „Walić w Polskę, jak w bęben” – wydaje się stanowić hasło politycznie poprawnych w postkomunistycznym stylu środków przekazu. Do wtóru gadaninie Grossa, przy akompaniamencie towarzyszy z kręgów Michnika i jemu podobnych.
Podziwiać należy, doprawdy, anielską cierpliwość Polaków, przyjmujących na siebie rolę tych, których bezkarnie bije się po twarzy. Trzeba przy tym zapytać: jak rektorzy mogą godzić się na wprowadzanie prowokatorów-awanturników do uczelni, aby w ich murach głosili swoje fałsze? Cóż to za ludzie nauki, akceptujący tego rodzaju demonstracje ślepej nienawiści i kłamstwa? Świadczy to – niestety – o tym, jakich to czasów, zaprzeczających poczuciu prawdy i godności, doczekaliśmy pod szyldami „wolności” i „demokracji”.

Prof. Zbigniew Żmigrodzki

Za: Myśl Polska, Nr 7 (17.02.2008)

Skip to content