Aktualizacja strony została wstrzymana

Nie wycierajmy sobie gęby endecją – Jan Engelgard

Dyskusja na temat książki Jana Tomasza Grossa trwa. Na łamach „Rzeczpospolitej” (z 6.02.2008) Ireneusz Krzemiński polemizuje z nim, słusznie twierdząc, że wnioski do jakich dochodzi Gross są nie do przyjęcia. Wszystko byłoby znakomicie, gdyby nie rzucone niby mimochodem uwagi na temat obozu narodowo-katolickiego.


Autor pisze:„Tradycja narodowo-katolicka jest według mnie najczarniejszą tradycją i najwyższa pora, aby się z nią myślowo i uczuciowo rozprawić. Zapewne nie można powiedzieć, że wszyscy, którzy się do niej odwołują, są z definicji antysemitami. Co więcej, ci, którzy byli zwolennikami ideologii antysemickiej – jako katolicy – ratowali Żydów. Znamienna jest tu postawa Zofii Kossak. Jednak tej ponurej tradycji nie można tak po prostu wymazać – bo wraca tym natarczywiej. Trzeba zacząć o tym dyskutować, pokazać zło tej ideologii, ale, być może, także jakieś jej dobre strony. Takie postawienie sprawy może pozwolić jej zwolennikom na zmianę postaw. Mam wiele żalu do PiS i byłego premiera Kaczyńskiego, bo włączając do rządu środowiska wyrastające z tradycji endeckiej, miał świetną okazję do wszczęcia dyskusji na ten temat. Nic jednak w tej sprawie nie zrobił”. I nieco dalej: „Trzeba zacząć od rewizji tradycji endeckiej, której elementy są w Polakach głęboko zakorzenione. Nie jest to łatwe i może okazać się bolesne. Najlepiej by było, gdyby teraz zaczęła się trudna, ale konieczna dyskusja o antysemityzmie znaczącej części Polaków i o grzechach polskiego Kościoła w tej kwestii”.

Tak więc, Gross ogólnie rzecz biorąc racji nie ma, ale „rewizja tradycji endeckiej” jest konieczna, bo to ona generuje antysemityzm. Pisałem już w innym miejscu, że zrzucanie „winy” za antyżydowskiej nastroje w Polsce na obóz narodowy jest fałszem historycznym. Nastroje antyżydowskie w Polsce pojawiły się znacznie wcześniej niż powstała Liga Narodowa. Także w pierwszych 20 latach jej działalności tzw. kwestia żydowska specjalnie teoretyków narodowych nie zajmowała. Dopiero od roku 1912 możemy mówić o zaostrzeniu retoryki, kiedy w wyniku zorganizowanej akcji w wyborach do Dumy przepadł kandydat ND a przeszedł kandydat popierany przez Żydów. W literaturze przedmiotu uznaje się to za początek „antysemickiej” akcji ND. Mało kto jednak pamięta, że pojawienie się na polskiej scenie zorganizowanej siły żydowskiej, złożonej zresztą głównie z przybyłych z głębi Rosji „Litwaków” – wstrząsnęło nie tylko narodowymi demokratami. Oto, jak wynika z najnowszej biografii Wincentego Rzymowskiego autorstwa Lucyny Chmielewskiej, ten doktrynalny demokrata, zaciekły wróg endecji i osobiście Romana Dmowskiego – był wstrząśnięty wynikami wyborów. Jak pisze autorka: „Powyższe fakty [czyli wygrana kandydata żydowskiego] uznał Rzymowski za świadectwo nasilającego się nacjonalizmu żydowskiego”. Twierdził, że rozwój tego nacjonalizmu może się dokonać tylko kosztem narodu polskiego. Bynajmniej nie potępił hasła bojkotu handlu żydowskiego rzuconego przez endecję, ale uważał, że to nie wystarczy – należy bowiem wyprzeć Żydów z miast poprzez masową emigrację Polaków ze wsi. Czy Rzymowski to antysemita? W latach późniejszych programy wszystkich partii politycznych w Polsce były radykalnie antyżydowskie, w tym sensie, że dostrzegały nasilający się konflikt między ludnością polską a żydowską. Ton publicystyki prasy ludowej był taki, że Krzemińskiemu po jej lekturze opadłaby szczęka. Jednak dziś nikt nie wysuwa pod adresem ludowców zarzutów o antysemityzm – bo za wszystko odpowiada endecja. Adam Doboszyński, autor „marszu na Myślenice”, po wojnie napisał: „Z czteromilionowej masy żydowskiej, monopolizującej w swych rękach życie gospodarcze i rozsadzającej społeczeństwo polskie, został tylko nieznaczny ułamek, tak że zagadnienie żydowskie straciło swój charakter masowy i przestało ciążyć na życiu polskim. Oczywiście, potępialiśmy i potępiamy nadal jak najbardziej stanowczo potworne metody zastosowane przez Niemców dla wytępienia Żydów i dumni jesteśmy, że żaden Polak nie przyłożył ręki do tej zbrodni. W tym miejscu warto przypomnieć, że polski Obóz Narodowy rozumiejąc niemożność utrzymania separatystycznego rezerwatu żydowskiego na ziemiach polskich, wysuwał przed wojną żądanie masowej emigracji Żydów z naszego kraju. Chodziło po prostu o przeniesienie światowego rezerwatu Żydostwa w inne miejsce globu, jak to naród żydowski czynił już tylokrotnie w ciągu swych długich i burzliwych dziejów.

W perspektywie Treblinek, Oświęcimiów i Majdanków widać, jak straszną krzywdę wyrządzili Żydom ich przywódcy, nie chcąc im zawczasu nakazać emigracji z Euro­py Wschodniej”.To paradoks historii – gdyby program obozu narodowego z lat 30. został zrealizowany, to Żydzi z Polski uniknęli by zagłady. Z drugiej strony, świadomi działacze obozu narodowego podczas wojny nigdy nie posuwali się do obrzydliwych odruchów antyżydowskich, jakie miały nieraz miejsce. Ich autorami był element najbardziej prymitywny i nieuświadomiony, prościej mówiąc – margines społeczny. Wmawianie teraz, że za to jakąś winę ponosi endecja – jest historycznym chuligaństwem. Powiem więcej, gdyby ruch narodowy był jeszcze silniejszy i liczniejszy – owych incydentów byłoby znacznie mniej. Tak więc, przestańmy wycierać sobie gębę endecją, przy każdej dyskusji o „polskim antysemityzmie”.

 

Jan Engelgard

Za: Blog oficjalny Jana Engelgarda

 

Skip to content