Aktualizacja strony została wstrzymana

Co mówi nauka o darwinizmie?

Wobec tych wszystkich trudności, jakie powstały przeciw zastosowaniu teorii Darwina do rozwoju świata roślinnego i zwierzęcego, jako też i do pochodzenia człowieka – okazało się, że dobór naturalny nie może być uważany za główny czynnik rozwoju, za jaki poczytywał go K. Darwin. Wyznał to publicznie sławny zoolog, Prof. uniw. w Heildelbergu, H. Driesch w fachowym czasopiśmie p, t. Biologisches Centralblatt r, 1902, str. 182, w którym wyraża się, że dla rzeczoznawców darwinizm jest już teorią martwą i należy do największych błędów XIX wieku. To też, powiada dalej Driesch, argument, jakie przyrodnik-filozof Piate przytacza w obronie teorii Darwina, robią wrażenie mowy pogrzebowej, bo o umarłych mówi się tylko dobrze… (de mortuis nil, nisi bene).

Podobnie uczony angielski Mivart w swem dziele: Genssis of species dowiódł, że dobór naturalny sam nie tłumaczy powstania gatunków.

Znakomity chirurg Carrell, który za swe badania naukowe otrzymał nagrodę Nobla, pisze o teorii Darwina : najnowsze odkrycia zamiast potwierdzać, obalają całkowicie teorię Darwina.

Jakkolwiek dobór naturalny nie może być uważany za główny czynnik rozwoju, to jednak byłoby błędem odmawiać mu wszelkiego znaczenia, dla ewolucji.

Poprzednio już wspominany zoolog i biolog E. Wasrnann T. J., którego dzieło: Die moderne Biologie wyszło świeżo w języku polskim, wyraźnie oświadcza, że na podstawie własnych licznych doświadczeń doszedł do przekonania, iż obok ważniejszych czynników, którymi są wewnętrzne prawa rozwoju, także i dobór naturalny niezbędny jest do wytłumaczenia niektórych zjawisk; wszelako nie jako czynnik główny, według twierdzenia Darwina, ale jako pomocniczy, a więc drugorzędny.

Nie tylko Wasmann, ale w ogóle botanicy i zoologowie dzisiejsi, coraz mniejsze znaczenie przypisują doborowi naturalnemu ze względu na rozwój gatunków. Skąd taki rozgłos Darwinizmu?

Dwie rzeczy głównie złożyły się na to:

1) Najpierw materialiści, a potem moniści z Haecklem na czele, upatrywali w teorii Darwina broń przeciw chrześcijańskiemu światopoglądowi. Haeckel sam w swej mowie o monizmie wyznaje, że „jedynie tylko za pomocą darwinistycznej teorii i doboru naturalnego można wykazać (!), że Stwórca osobowy jest zbyteczny.” Dlatego też tę teorię nazywał Haeckel „ciężką artylerią monistyczną przeciw Chrześcijaństwu.” – Toż samo Straussi Vogt ze szczerą otwartością wyznają: „Darwinizm jest nam na rękę, bo to grunt, z którego bierzemy kamienie przeciw zwalczanemu przez nas Kościołowi”

Wyjaśnijmy to bliżej.

Darwin uważał dobór naturalny jako środek zewnętrzny, który, bez względu na wewnętrzne czynniki rozwoju, sam przez się wystarczy do wytłumaczenia wszelkich rozwojowych odmian gatunków. Zaś to, co dla rozwoju było daleko ważniejsze, mianowicie wewnętrzne prawa rozwoju, uważał za coś podrzędnego i nieokreślonego.

Tymczasem fakt, że dobór nat. w niektórych gatunkach przez całe wieki żadnej zmiany nie mógł wywołać, jest najlepszym dowodem, że zewnętrzne czynniki nie działają automatycznie, jak uczą materialiści, ale całe ich znaczenie od tego zawisło, czy wewnętrzna natura organizmów potrafi się do nich przystosować. – Skuteczność zatem doboru naturalnego, a przez to i zmiana gatunków zależy przede wszystkim od wewnętrznych praw natury, które głównie na przekształcanie się wpływają.

Przez te właśnie prawa kieruje Stwórca całym rozwojem i dlatego też wierzący przyrodnicy w wewnętrznych prawach rozwoju widzą główną przyczynę rozwoju gatunków, a wszelkie okoliczności zewnętrzne poczytują za czynniki pomocnicze, które jedynie pobudzają prawa natury do działania, ale nie mogą ich w całości zastąpić, jak tego chcą materialiści.

W wewnętrznych prawach rozwoju okazuje się właśnie w całej pełni wspaniała i zdumiewająca celowość przyrody, będąca najwyraźniejszym dowodem, że jej Twórcą jest Istota nieskończona – Bóg osobowy.

Dlatego to materialiści już z góry nie chcąc uznać istnienia Boga i Jego celowego działania w przyrodzie, gorączkowo chwycili się takiej teorii, która milczeniem pomija celową działalność wewnętrznych praw natury, a natomiast cały wpływ na rozwój gatunków przypisują temu, co zewnętrzne, co bardziej podpada pod zmysły – co może dać jakiś pozór przypadkowego zdarzenia… aby w ten sposób tłumaczyć wszystko, jako powstałe na zasadzie praw czysto mechanicznych.

Teoria doboru naturalnego przypadła zatem do gustu materialistom, ponieważ w ich oczach znaczy ona tyle, co teoria doboru przypadkowego.

Stąd więc taki rozgłos darwinizmu, że jeśli się go nie dość ściśle sformułuje, łatwo można zeń zrobić teorię, która wszystko na świecie tłumaczy, jako zdziałane przypadkiem.

2) Do rozgłosu darwinizmu przyczynili się także -lubo niechcący – niejedni zbyt bojaźliwi autorowie, którzy, nie rozróżniając ściśle pojęcia ewolucji od darwinizmu, brali jedno za drugie i potępiając skrajny darwinizm, z nieufnością wyrażali się o tym, co w teorii ewolucji jest naukowo dowiedzione i pewne, a tak narażali się sami na słuszne zarzuty z przeciwnego obozu.

Przyczyną tego nieporozumienia byli znowu materialiści z Haecklem na czele, który przez 40 lat rozmyślnie mieszał pojęcie darwinizmu z pojęciem ewolucji i postępy w teorii ewolucji święcił jako zdobycz darwinizmu; aby potem tych, co skrajny darwinizm zwalczają, przedstawiać jako ludzi nienaukowych, występujących przeciw ewolucji.

Kiedy zatem znaczenie ewolucji było przez samych przyrodników nadużywane i rozmyślnie z darwinizmem mieszane – to nie dziw, że katoliccy autorowie dawniej z wielkimi zastrzeżeniami i nieufnością wyrażali się nie tylko o teorii Darwina, ale i o ewolucji w ogóle. Obawiali się bowiem wobec panującego w literaturze zamętu pojęć, aby ich słowom nie podsuwano mylnego znaczenia.

Dziś jednak, wobec dokładniejszego określenia tych pojęć przez naukę, nikt z katolickich autorów nie występuje przeciw temu, co w teorii ewolucji jest naukowo stwierdzone; zaś darwinizm skrajny, który rozwój wszystkich istot żyjących chce wyjaśnić doborem naturalnym, według słów H. Driescha, „jest już teorią martwą”.

1) Niezliczone doświadczenia stwierdziły odnośnie do roślin i zwierząt, że ich gatunki mogą się w pewnych granicach przekształcać i o tyle właśnie wykazały prawdziwość teorii ewolucji. – Kto zatem uznaje, że gatunki roślin i zwierząt nie są stałe, ale mogą ulegać gatunkowym zmianom, ten wcale nie sprzeciwia się nauce Kościoła o stworzeniu.

2) Wielu przyrodników, a wśród nich sławny specjalista O. Wasmann T, J., który nie tylko jest wierzącym katolikiem, ale i zakonnikiem, przekonał się na podstawie własnych doświadczeń, że dobór naturalny jest w pewnych wypadkach niezbędny, jako czynnik pomocniczy, bez którego wielu zjawisk w przyrodzie nie można by wyjaśnić. – Ten wniosek, oparty na faktach stwierdzonych, również nie jest przeciwny nauce Kościoła. Wnioski bowiem odnoszące się do ewolucji w ogóle, jak i do poszczególnej jej formy, o ile opierają się na ściśle udowodnionych zjawiskach, o tyle są prawdziwe i nie sprzeciwiają się objawionej wierze, – Wiara św., podobnie jak rzetelna nauka, ma za fundament rzeczywistą prawdę i prawdy się nie boi. Dlatego wprost nierozsądnym jest odrzucać teorię doboru naturalnego w tych wypadkach, w których jej zastosowanie udowodnione zostało, lub uważać ją za niezgodną z nauką Kościoła.

3) Kto atoli teorię ewolucji rozciąga także i na pochodzenie człowieka co do ciała, ten w swym rozumowaniu idzie dalej, aniżeli upoważniają go do tego ściśle naukowe dowody, – ten wprawdzie nie sprzeciwia się wyraźnie określonemu dogmatowi, jednak nie zgadza się ze zdaniem opartym na kościelnej Tradycji i ogólnie w Kościele przyjętym,

4) Kto wreszcie przypuszcza, że dusza ludzka rozwinęła się z duszy zwierzęcej, ten nie tylko nie zgadza się z wynikami nauki psychologii – a więc nie stoi na gruncie naukowym, ale sprzeciwia się katolickiemu dogmatowi, który uczy, że dusza człowieka wprost t. j. bezpośrednio stworzoną została przez Boga.

ks. Stanisław Bartynowski SI

Za: Apologetyka podręczna, ks. Stanisław Bartynowski SI

Za: Organizacja Monarchistów Polskich | http://www.omp.lublin.pl/lektury.php?autor=81&artykul=2

Skip to content