Aktualizacja strony została wstrzymana

Coraz więcej tupetu – Stanisław Michalkiewicz

Szanowni Państwo!

Niemal od tygodnia trwa w Polsce festiwal Jana Tomasza Grossa, z wykształcenia socjologa, który z uwagi na podjęcie się pewnych zadań, jest reklamowany jako „światowej sławy historyk”. Pierwszym głośnym wyczynem Jana Tomasza Grossa na niwie historycznej była książka „Sąsiedzi”, w której przypisał mieszkańcom Jedwabnego odpowiedzialność za wymordowanie tamtejszych Żydów, zawyżając przy okazji liczbę ofiar. Liczni autorzy, m.in. prof. Jerzy Robert Nowak, wytknęli Janowi Tomaszowi Grossowi liczne kłamstwa, w tym również – fałsze świadome, ale na autorze „Sąsiadów” nie zrobiło to najmniejszego wrażenia, podobnie jak na środowiskach i mediach, które w promocję tej książki i jej autora bardzo się zaangażowały.

Nie ma w tym nic dziwnego; ani Janowi Tomaszowi Grossowi, ani tym środowiskom i mediom nie chodziło o żadną prawdę – tylko o wywołanie skandalu, który wpisałby się w zapowiedzianą w 1996 roku przez ówczesnego sekretarza Światowego Kongresu Żydów Izraela Singera akcję „upokarzania Polski na arenie międzynarodowej”. Akcja ta była i jest obliczona na uzyskanie dwojakiego rezultatu: po pierwsze – chodzi o doprowadzenie społeczeństwa polskiego i polskich władz państwowych do stanu bezbronności wobec roszczeń wysuwanych pod adresem Polski m.in. przez Światowy Kongres Żydów. Izrael Singer wcale zresztą tego nie ukrywał, przeciwnie – podkreślał związek akcji „upokarzania Polski na arenie międzynarodowej” z roszczeniami majątkowymi, wysuwanymi przez Światowy Kongres. Po drugie – celem „upokarzania Polski” było i jest delikatne i stopniowe przesuwanie odpowiedzialności za zbrodnie popełnione m.in. na Żydach podczas II wojny światowej z państwa i narodu niemieckiego na naród polski. Źeby ta operacja wyglądała w miarę wiarygodnie, trzeba spreparować odpowiednie dowody zarówno na „polski antysemityzm”, jak i odpowiednie dowody „polskich zbrodni”. Zajmują się tym zarówno wynajęci publicyści, z uporem używający określenia „polskie obozy koncentracyjne”, jak i „światowej sławy historycy” w rodzaju Jana Tomasza Grossa, którzy dostarczają tak zwanych „historycznych przykładów”.

Jak pamiętamy, rozgłos, jaki „sprawie Jedwabnego” nadany został książką Jana Tomasza Grossa „Sąsiedzi”, doprowadził do uroczystości oskarżycielsko-ekspiacyjnej, której kulminacyjnym momentem były przeprosiny złożone przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. I właśnie o to chodziło, bo później nikt już specjalnie Jedwabnem się nie interesował.

Ale sprawa roszczeń majątkowych nadal nie została załatwiona, więc i akcji „upokarzania Polski na arenie międzynarodowej” nikt nie odwołał. Przeciwnie – nabrała ona jeszcze większego rozmachu, a stałym jej elementem okazała się twórczość „światowej sławy historyka” Jana Tomasza Grossa, który najwyraźniej nabrał rezonu, tupetu i śmiałości. Jego kolejna książka „Strach” idzie już na całość, bez liczenia się z jakimikolwiek historycznymi realiami. Ale bo też „światowej sławy historykowi”, podobnie jak jego inspiratorom i promotorom nie idzie o żadne realia – tylko o wykorzystanie sytuacji, iż społeczeństwa na Zachodzie, przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych, nie mają bladego pojęcia o wojennej i powojennej sytuacji w Europie Środkowej, w tym również w Polsce – by tym łatwiej przedstawić tam Polaków jako naród morderców w nadziei, że w tej sytuacji łatwiej będzie pozyskać tamtejsze rządy do wywierania nacisków na rząd polski.

Środowiska i organizacje żydowskie, zwłaszcza w Polsce, twierdzą wprawdzie, że zależy im tylko na ujawnieniu prawdy, ale nie odcinają się ani od metody przyjętej przez „światowej sławy historyka”, zaś autorów wytykających mu ewidentne i świadome kłamstwa oskarżają o „antysemityzm”. Ponieważ wiele osób publicznych w Polsce nie wiadomo dlaczego panicznie takich oskarżeń się boi, o żadnej merytorycznej dyskusji nie może być mowy, bo ryzyko zarzutu „antysemityzmu” działa paraliżująco, niczym wzrok bazyliszka.

Warto w tej sytuacji przypomnieć raz jeszcze, że podczas uroczystej reaktywacji w Polsce loży B’nai B’rith, czyli tak zwanego „Zakonu Synów Przymierza”, jej przewodniczący przedstawił dwa cele, jakie stawia przed sobą ta organizacja: realizację tak zwanych roszczeń majątkowych i pacyfikację Radia Maryja. Książka Jana Tomasza Grossa jest więc elementem tego przedsięwzięcia i jeśli zasługuje na uwagę, to tylko ze względu na rolę, jaka ma w tych projektach do odegrania.

Dodatkowej pikanterii dodaje temu wszystkiemu okoliczność, że festiwal, jaki pewne środowiska organizują książce Jana Tomasza Grossa, rozpoczął się niemal w przeddzień kolejnych już, jedenastych ogólnopolskich obchodów „Dnia Judaizmu”. Jego oficjalnym celem ma być upowszechnienie życzliwości wobec Żydów w środowiskach chrześcijańskich. Dlaczego akurat i tylko wobec Żydów, a nie wobec ludzi w ogóle – mniejsza o to, ale trzeba przyznać, że ani bajkopisarska działalność „światowej sławy historyka”, ani inspiratorów i propagatorów jego oszczerczych haggad, specjalnie chrześcijanom sytuacji nie ułatwia. Przeciwnie – mogą oni poczuć się w tych okolicznościach zachęcani do plucia pod wiatr, a do takich poświęceń nie każdy jest zdolny, a jeśli już musi się poświęcać – robi to bez żadnej przyjemności. Ale czasy mamy coraz mniej przyjemne, więc chyba będziemy musieli przyzwyczaić się do cierpliwego znoszenia różnych dopustów – chyba, żeby okazało się, że to nie jest wcale konieczne.

Szczęść Boże!

Mówił Stanisław Michalkiewicz

Stanisław Michalkiewicz
Felieton  ·  Radio Maryja  ·  2008-01-17  |  www.michalkiewicz.pl


Skip to content