Aktualizacja strony została wstrzymana

Afera stoczniowa – powrót handlarzy bronią. Podsumowanie

Informacje przekazane Rzeczpospolitej przez Mariusza Kamińskiego, pozwalają precyzyjnie wskazać najbardziej istotne wątki tzw. afery stoczniowej i dokonać jej finalnego podsumowania. Obraz, jaki wyłania się z relacji szefa CBA świadczy, że mamy do czynienia ze sprawą znacznie poważniejszą, niż chce tego Donald Tusk i osłaniające ten rząd media.
Spróbujmy zatem, na podstawie słów Mariusza Kamińskiego uporządkować najważniejsze fakty.
1. „Przy organizacji przetargu na składniki majątkowe Stoczni Gdynia i Stoczni Szczecińskiej zostało ewidentnie złamane prawo. Wbrew zaleceniom Komisji Europejskiej oraz ustawy kompensacyjnej przetarg ten został przeprowadzony z naruszeniem zasad niedyskryminacji i równego traktowania oferentów.” – twierdzi Kamiński.
Z raportu CBA wynika między innymi, że przez cały czas trwania przetargu urzędnicy państwowi informowali przedstawiciela katarskiego inwestora o tym, jakie oferty składają pozostałe podmioty. Z materiałów wynika też, że kiedy rzekomy inwestor z Kataru nie dopełnił na czas formalności, mieli wydłużać termin rejestracji do udziału w przetargu i wpłaty wadium, a gdy w pierwszym dniu przetargu „Katarczycy” postanowili wycofać się z transakcji, minister skarbu chciał całą procedurę przerwać. „Wiceprezes ARP S.A. Jacek Goszczyński osobiście zajął się przekazywaniem pełnomocnikowi „Stiching Particulier Fonds Green-rights” najświeższych danych, tak aby ten mógł reagować na nie jeszcze zanim wyświetlą się na jego komputerze a jednocześnie oszczędzić na liczbie postąpień, która była ograniczona. (…)” – wyjaśnia rolę urzędników Agencji Rozwoju Przemysłu dokument CBA.
Czy Jacek Goszczyński mógł nie wiedzieć, że łamie prawo i prowadzi przetarg z naruszeniem zasad niedyskryminacji, wbrew dyrektywom Komisji Europejskiej? W żadnym wypadku.
4 listopada 2008 roku podczas obrad senackiej Komisji Gospodarki Narodowej, w której obradach uczestniczył również wiceprezes ARP Jacek Goszczyński, wystąpił podsekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa Zdzisław Gawlik, który omówił sytuację polskich stoczni produkcyjnych. Padły wówczas następujące słowa:
„Prowadząca postępowanie wyjaśniające Pani Komisarz Kroes, nie wydając decyzji odnośnie
złożonych planów, w stosunku do Stoczni Gdynia S.A. oraz SSN zaproponowała stronie polskiej inne rozwiązanie polegające na zbyciu aktywów stoczni w trakcie prowadzenia działalności przez stocznie. Komisja oczekuje sprzedaży majątku stoczni w drodze otwartego, przejrzystego niedyskryminującego i bezwarunkowego przetargu.”
2 . „Podmioty polskie, które były zainteresowane nabyciem majątku stoczni, były przez urzędników Agencji Rozwoju Przemysłu zniechęcane, wywierano na nie naciski, aby odstąpiły od przetargu” – twierdzi Mariusz Kamiński. Z tą tezą w pełni koresponduje opinia Kamińskiego, iż „ Były podmioty zainteresowane realnym nabyciem części majątku stoczniowego.”
Jeszcze dwa lata temu w kolejce chętnych do przejęcia stoczni w Gdyni i Szczecinie stało kilka poważnych firm. Wśród nich m.in. RCC Ltd. izraelskiego armatora Ramiego Ungara, spółka Amber należąca do potentata na rynku stalowym Przemysława Sztuczkowskiego, ukraiński ISD (Związek Przemysłowy Donbasu, drugi pod względem wielkości konglomerat przemysłowy na Ukrainie, właściciel stoczni Gdańsk) oraz Mostostal-Chojnice wraz z norweskim producentem statków, spółką Ulstein Verft. Gdy władzę przejęła PO, inwestorzy badali już kondycję finansową i stan prawny Stoczni Gdynia. Za najpoważniejszego kandydata do przejęcia branża uznała Ramiego Ungara, który wybudował u nas 20 statków. Nowy minister skarbu Aleksander Grad zdecydował jednak, że izraelski armator nie jest brany pod uwagę jako inwestor. Jak twierdzi „Wprost” – Grada do izraelskiego armatora mieli zniechęcić Antoni Poziomski, ówczesny prezes Stoczni Gdynia, oraz Jacek Goszczyński, główny doradca w sprawach przemysłu stoczniowego i dobry znajomy Grada. „Goszczyński cały czas wmawiał Gradowi, że Ungar, Amber oraz ISD to kiepscy inwestorzy dla stoczni, i zapewniał, że ma lepsze rozwiązanie” – informował Arkadiusz Aszyk, były wiceprezes Stoczni Gdynia.
Z cytowanej już notatki senackiej Komisji Gospodarki Narodowej z dn.4.11.2008 r. możemy się dowiedzieć, że ten sam Jacek Goszczyński zapewniał senatorów, że „w przypadku Stoczni Gdańsk S.A. proces przekształceń własnościowych realizowany był przez Agencję Rozwoju Przemysłu S.A. Większościowy pakiet akcji Stoczni Gdańsk S.A. znalazł się w rękach Grupy ISD Polska Sp. z o.o. . Od stycznia 2008 r. ISD podjął we współpracy z władzami polskimi kontakty z Komisją Europejską celem przygotowania i przedstawienia Komisji planu restrukturyzacji Stoczni Gdańsk S.A.”, a minister Gawlik informował, jakoby „we wrześniu br. podpisano: – Umowę w sprawie kluczowych warunków sprzedaży udziałów Stoczni Szczecińskiej NOWA Sp. z o.o. inwestorowi Mostostal Chojnice S.A. oraz przekazano Komisji Europejskiej finalną wersję programu restrukturyzacji oraz umowę z ISD Stocznia Sp. z o.o. dotyczącą kluczowych warunków przyszłej umowy prywatyzacyjnej spółki Stocznia Gdynia S.A. i przekazano Komisji Europejskiej finalną wersję planu restrukturyzacji przygotowaną przez tego Inwestora. Plan ten został przygotowany dla projektu połączonych stoczni Gdańsk i Gdynia”.
Z „Kalendarium udziału inwestora SPF Greenrights w procesie sprzedaży aktywów postoczniowych” przedstawionego przez MSP wiemy, że niecałe dwa tygodnie później 17 listopada 2008 r. minister Gawlik i Jacek Goszczyński spotkali się z Jaapa C.M. Veermanem -dyrektorem z Banku Fortis Intertrust, a tematem rozmów było: zaprezentowanie możliwości inwestycyjnych w nawiązaniu do rządowego Programu Prywatyzacji na lata 2008-2011.
19 grudnia 2008 r. ci sami urzędnicy przyjęli już przedstawicieli inwestora SPF Greenrights – Jaapa Veermana oraz Rahmana El Assira.
Raport CBA stwierdza: „W dniach 15-16 maja 209 r. przeprowadzony został przetarg na sprzedaż majątku Stoczni Szczecińskiej Nowa Sp. z o.o. (…) w tych dniach obaj prezesi Agencji skoncentrowali się jednak na podejmowaniu działań zmierzających do wyperswadowania innym inwestorom zamiaru wykupienia kluczowych składników majątku stoczni, tak aby zawczasu zapobiec sytuacji jaka miała miejsce w przypadku Stoczni Gdynia, kiedy to jeden z kluczowych obszarów nabyła spółka Gafako. (…) W tym celu zidentyfikowano te przetargi, w których istniało potencjalne zagrożenie przelicytowania przez innych inwestorów a mianowicie Jana Rosiek oraz Polimex Mostostal S.A. oraz Mostostal Chojnice S.A. (…) postanowili, że trzeba dać Konradowi Jaskóle, prezesowi zarządu Polimex Mostostal jasny sygnał, iż nie powinien on stawać do walki z „inwestorem katarskim”. (…)
3. „Już w drugiej połowie maja rząd polski miał pełną informację, że żaden „inwestor katarski” nie istnieje. Jedynym podmiotem, który realnie występował w tej sprawie i realizował swoje interesy, był el Assir – międzynarodowy handlarz bronią. Wpłacił on wadium z prywatnego konta, gdyż liczył na odzyskanie rzekomych należności od państwowej firmy zbrojeniowej Bumar” – informuje Mariusz Kamiński.
To twierdzenie wydaje się najmocniej udowodnione, skoro w części dotyczącej intencji El Assira potwierdza je również minister Grad, mówiąc: „ Odniosłem takie wrażenie w końcówce procesu sprzedaży stoczni, że inwestor próbuje sugerować, iż załatwienie kwestii Bumaru jest warunkiem do sfinalizowania projektu stoczniowego”.
Grad jednak zastrzega – „Nie zaakceptowałem tego. Powiedziałem, że nie wolno tych dwóch rzeczy wiązać ze sobą”.
Słowom Grada przeczą fakty. To z konta Libańczyka wpłynęło wadium w wys.8 mln euro i na rzecz jego interesu urzędnicy Agencji Rozwoju Przemysłu łamali prawo, informując Assira o tym, jakie oferty składają pozostałe podmioty. Rolę koordynatora działań przetargowych odgrywał Jacek Goszczyński – człowiek, który wcześniej współpracował z Bumarem i przypuszczalnie bardzo dobrze zna El Assira Z materiałów CBA wynika również, że kiedy reprezentowany rzekomo przez Libańczyka inwestor z Kataru nie dopełnił na czas formalności, urzędnicy wydłużali termin rejestracji do udziału w przetargu i wpłaty wadium, a gdy w pierwszym dniu przetargu „Katarczycy” postanowili wycofać się z transakcji, minister skarbu chciał całą procedurę przerwać. Nie sposób wierzyć, by tego rodzaju działania podejmowano na rzecz człowieka, którego propozycję minister Grad odrzucił.
W tym kontekście, niezwykle ważne pytania zadał Gradowi poseł Antoni Macierewicz, podczas konferencji prasowej w dn.15.10 br. pytając: „Czy jest prawdą, że minister skarbu Aleksander Grad przekazał panu El Asirowi dokument podpisany przez siebie, że wadium zostanie mu zwrócone? Czy jest prawdą, że pan minister Grad przekazał El Asirowi dokument, w którym zapewniał, że jeśli majątek stoczni zostanie nabyty przez kapitał katarski, to nie będzie tam prowadzona produkcja statków?” Zdaniem Macierewicza, te właśnie kwestie powinny być jak najszybciej wyjaśnione.
Czy możemy wskazać jakąkolwiek przesłankę, która świadczyłaby, że inicjatywa wspólnego interesu z handlarzem bronią wyszła ze strony polskiej? To niewykluczone.
Oto 15 lipca 2008 roku ambasada Polski w Kuwejcie zamieściła następujący komunikat:
„W siedzibie placówki wizytę złożyła przebywająca w Kuwejcie delegacja Grupy Bumar, której przewodniczył Dariusz Dębowczyk, wiceprezes ds. handlowych firmy. Przedstawiciele Grupy Bumar poinformowali o planach działalności w Kuwejcie i w regionie firmy Bumar Gulf, której Grupa Bumar jest udziałowcem. Zgłoszono udział firmy w kuwejckich targach PROTEX 2008, wraz z grupą polskich przedsiębiorstw z sektora obronnego i bezpieczeństwa, w dn. 3- 6 listopada br. Przedyskutowano możliwości intensyfikacji polsko-kuwejckich relacji gospodarczych i dalszej promocji polskiej oferty eksportowej w regionie”.
W czerwcu 2008 roku Dariusz Dębowczyk – nowy wiceprezes Bumaru ds. handlowych zapowiadał zmianę strategii firmy. Wśród priorytetów Bumaru znalazły się konkretne zapowiedzi: „Priorytetem będzie umocnienie i rozszerzenie pozycji Bumaru na rynku indyjskim. Już się to po części udało. Bumar rozpoczyna współpracę z koncernami Tata i Bharat Electronics Limited (ten ostatni jest partnerem WB Electronics). Indie mają być nie tylko klientem, ale partnerem Bumaru. Hindusi są zainteresowani wspólnymi inwestycjami w systemy obronne, nie wykluczają inwestowania w polski przemysł zbrojeniowy. Indie bardzo zainteresowane są naszym sprzętem kolejowym, oferowanym przez Bumar; Indonezja i Malezja pozostaną ważnymi klientami Bumaru. Nowe otwarcie rokuje rynek Wietnamu; Bumar planuje prawdziwą ofensywę eksportową używaną bronią z zapasów Wojska Polskiego w Afryce Północnej i Afryce Zachodniej. Nowymi polami ekspansji będą kraje Ameryki Łacińskiej: Argentyna, Chile, Peru, Kolumbia, a być może także Wenezuela”.
Istotną przeszkodą w realizacji tych planów, mogły okazać się procesy wytoczone polskiej firmie z tytułu niezrealizowanych umów z firmami, pośredniczącymi w sprzedaży broni. Sprawa ma związek ze śledztwem, prowadzonym od kwietnia 2008 roku przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie , w którym badane są umowy opiewające na miliony dolarów, jakie zawierał zarząd Bumaru kierowany przez Romana Baczyńskiego. Chodzi o wielomilionowe prowizje, wypłacane przez lata spółkom pośredniczącym w zawieraniu kontraktów przez Bumar.
W latach 2001-2007 ówcześni członkowie zarządu firmy zawierali niekorzystne umowy „na usługi doradcze i marketingowe” z firmami SUBCI, GOLDEN VISION, BUMAR GULF GENERAL TRADING. Pośrednikiem w tych transakcjach był El-Assir. Pieniądze przekazywano poprzez firmy „słupy”, skąd trafiały do właściwego odbiorcy.
Zarząd Bumaru, powołany za czasów rządów PiS zdecydował o wstrzymaniu wypłaty należności, a sprawa trafiła do prokuratury. Bez wątpienia, ta sytuacja musiała mieć negatywny wpływ na pozycję firmy. Dotyczyła bowiem spółki Bumar Gulf, poprzez którą Bumar działał na rynkach zagranicznych. Z tej przyczyny plany nowego zarządu, powołanego przez ministra Grada wymagały uregulowania wcześniejszych należności wobec zagranicznych kontrahentów. Zamiar wejścia na nowe rynki i pozyskania intratnych kontraktów może mieć bezpośredni związek z El Assirem. To człowiek doskonale umocowany na rynku handlu bronią, o dużych koneksjach i możliwościach. Jego pomoc była konieczna, by odzyskać utracone i zdobyć nowe rynki zbytu.
Oświadczenie zarządu Bumaru z dn.12.10.2009 roku (wydane po ujawnieniu afery stoczniowej) wyraźnie wskazuje, że od roku 2008 prowadzono działania związane z rozliczeniami spółki wobec zagranicznych podmiotów. Czytamy tam m.in.:
„Dla uporządkowania funkcjonowania spółki na wielu rynkach zagranicznych nowopowstały Zarząd Bumar Sp. z o.o. rozpoczął w czerwcu 2008 r. procedurę przeglądu istniejących umów agencyjnych. Niektóre z tych umów rozwiązano, w niektórych doszło do zawarcia ugody i rozliczenia zobowiązań.
W przypadku umów z obszaru Bliskiego Wschodu reprezentowanych przez spółkę Bumar Gulf General Trading WLL, po wielomiesięcznych negocjacjach udało się zawrzeć ugodę, ale jej treść nie została zatwierdzona przez organ właścicielski, tj. Ministra Skarbu Państwa.
Warto zwrócić uwagę na zadziwiającą zbieżność przedsięwzięć zarządu Bumaru z działaniami rzekomego inwestora SPF Greenrights.
W kalendarium MSP dotyczącym udziału SPF w procesie sprzedaży stoczni pod datą 4 grudnia 2008 r. znajdziemy zapis: – „e-mail Pana Jaapa Veermana do Wiceprezesa ARP S.A. Pana Jacka A. Goszczyńskiego, informujący o zainteresowaniu klientów Pana Veermana propozycjami Ministerstwa Skarbu Państwa, w szczególności o zainteresowaniu kontynuowaniem rozmów na temat nabycia stoczni”. W dwa tygodnie później – 19 grudnia 2008 r. – nastąpił przyjazd do Warszawy przedstawicieli inwestora SPF Greenrights i pierwsze spotkanie w MSP. W spotkaniu tym już uczestniczył El Assir.
Od tego momentu liczba spotkań urzędników ARP z rzekomym inwestorem wyraźnie wzrasta. Następują one kolejno : 22.01.2009r., 23.01.28.01. 3 i 4 .02. Skąd to przyśpieszenie?
Otóż 20 listopada 2008 r. z wizytą do Kuwejtu i Kataru udał się Donald Tusk. Towarzyszyła mu grupa polskich biznesmenów – w tym prezes zarządu Bumaru Edward Nowak. W komunikacie z tej wizyty, zamieszczonym na stronie internetowej Bumaru możemy przeczytać:
„ Kilkudniową wizytę wypełniły przede wszystkim spotkania z najważniejszymi politykami tych państw i sprawy gospodarcze. Głównym punktem wizyty Prezesa Edwarda E. Nowaka i Podsekretarza Stanu ds. Polityki Obronnej MON Stanisława Komorowskiego było spotkanie z Wiceministrem Obrony Narodowej Kuwejtu oraz Szefem Sztabu Armii Kuwejtu. Podczas spotkania przedstawiona została oferta produktowa Grupy Bumar; rozmawiano także na temat ewentualnych dostaw sprzętu produkowanego w spółkach Grupy Bumar. Prezes Nowak złożył również wizytę w spółce zależnej Bumar Gulf, gdzie zapoznał się z jej założeniami i planami na przyszłość oraz przedstawił oczekiwania Bumaru w stosunku do Bumar Gulf wynikające ze Strategii Grupy Bumar na lata 2008-2012.
Rozmowy szefów rządów krajów, które odwiedziła polska delegacja skupiły się na sprawach regionalnych i międzynarodowych oraz sposobach poprawy stosunków dwustronnych, w szczególności w dziedzinie inwestycji i handlu.”
Jestem przekonany, że aktywność SPF Greenrights i przyśpieszenie rozmów z ARP ma związek z ustaleniami, poczynionymi podczas wizyty Donalda Tuska w krajach arabskich. Świadczy o tym nie tylko przedstawione powyżej kalendarium, ale przede wszystkim bezsporna relacja, istniejąca między planami Bumaru, rolą El Assira i mistyfikacją z zakupem stoczni.
Z tak zarysowanej tezy wynikałoby, że to przedstawiciele polskiego rządu byli inicjatorami działań, które doprowadziły do obecnej sytuacji. Mielibyśmy wówczas do czynienia z wielowątkową koncepcją, w której próbowano zrealizować interesy lobby zbrojeniowego i tzw. „grupy trzymającej stocznie”. Pomysł mógł być stosunkowo prosty.
Po rozwiązaniu WSI i zmianach personalnych w zarządach firm zbrojeniowych, ludzie „wojskówki” utracili najbardziej dochodowe źródło zysków, jakim było kontrolowanie handlu bronią. Decyzja o zaprzestaniu spłacania długów Bumaru, zaciągniętych w drodze nielegalnych działań poprzedniego zarządu sprawiła zaś, że przed polskimi produktami zamknięte zostały liczne rynki zbytu. Sytuację pogarszał fakt, że Bumar odmówił zapłaty wielomilionowych prowizji jednemu z największych i wpływowych pośredników w światowym handlu bronią. Niewykluczone, że część tych prowizji miała trafić do kieszeni ludzi związanych z WSW/WSI.
Po dojściu do władzy Platformy Obywatelskiej, priorytetem działań nowego rządu stała się reaktywacja układu biznesowo – agenturalnego i powrót do gry osób ze środowiska peerelowskich służb wojskowych. Odbudowa wpływów wymagała, by odzyskać utracone źródła zysków i przejąć kontrolę nad najbardziej dochodowymi obszarami gospodarki. Postanowiono zatem podjąć współpracę z międzynarodowymi handlarzami bronią i po przejęciu zarządu Bumaru rozpocząć „nowe otwarcie” na rynki azjatyckie i afrykańskie. W tę samą koncepcję można wpisać próbę zawarcia kontraktów na dostawy arabskiego gazu do gazoportu w Świnoujściu. Obsadzenie „swoimi” ludźmi spółek skarbu państwa – w tym również firm paliwowych dawało gwarancję, że zyski z tych transakcji trafią w odpowiednie ręce.
Wpływy El-Assira i tzw. „grupy z Marbelli” – zrzeszającej największych w świecie handlarzy bronią, są w świecie arabskim na tyle mocne, że powodzenie interesów zależało od pośrednictwa Libańczyka, a jego dobra wola – od spłaty zaległych długów i zapewnienia mu zysków w nowych przedsięwzięciach. Okazję do połączenia tych celów dostrzeżono w procesie sprzedaży aktywów stoczniowych. Spodziewano się, że opinia publiczna łatwo zaakceptuje każdego inwestora – dobroczyńcę, który wybawi rząd od kłopotów, zapewni produkcję i rynek pracy. Ten efekt propagandowy został wykorzystany z premedytacją, tuż przed wyborami do parlamentu europejskiego, gdy rzekomego katarskiego inwestora przedstawiano jako najlepszy wybór dla przemysłu stoczniowego. Nie bez znaczenia dla podjęcia decyzji, mogły być naciski ludzi związanych z Bumarem, których interesy mógł reprezentować wiceprezes Agencji Rozwoju Przemysłu Jacek Goszczyński, powołany na to stanowisko w listopadzie 2008. Ta nominacja stanowiła element przygotowań do przeprowadzenia kombinacji. Podobny cel mogło mieć powierzenie Dariuszowi Dębowczykowi funkcji wiceprezesa ds. handlowych w Bumarze, gdzie trafił prosto z firmy NAT Export-Import Leszka Cichockiego – związanej z ludźmi WSW/WSI.
O głównych bohaterach tej afery i ich powiązaniach będę jeszcze pisał.
Warto zauważyć, że nowa rządowa strategia zakładała szybką wycenę i wniesienie do Bumaru najpóźniej do 2008 roku gdyńskiego Radmoru, znakomicie prosperującego producenta wojskowych radiostacji. Byłby to początek demontażu istniejącej dotąd w Agencji Rozwoju Przemysłu zbrojeniowej grupy lotniczej i radioelektronicznej. Po Radmorze do Bumaru miałyby trafić z Agencji także wrocławski Hydral i spółka handlowa Cenzin, konkurująca niegdyś z Bumarem na rynku uzbrojenia. Ta konsolidacja miała zakończyć się wprowadzeniem silnej Grupy Bumaru na giełdę – co można łączyć z propozycją objęcia przez El Assira akcji spółki – o czym informował minister Grad.
Od początku uzgodniono, że El- Assir stanie do przetargów pod „przykryciem” finansowej struktury korporacyjnej SPF, której konstrukcja uniemożliwi późniejsze ustalenie osób i ich powiązań kapitałowych. Jej „gwarantem” miał być Qatar Islamic Bank i jego fundusz Qinvest – którego władze nie musiały nawet znać prawdziwego celu operacji. Zdaniem wielu ekspertów Stichting Particulier Fonds Greenrights powstał jedynie dla sfinalizowania zakupu aktywów stoczni i był tzw. wehikułem koniecznym dla przeprowadzenia skomplikowanej transakcji. Stworzono więc naprędce rzekomego inwestora stoczniowego, którego miał reprezentować Jan Ruurd de Jonge – człowiek kompletnie nieznany w branży stoczniowej. Krzysztof Piotrowski – inżynier, specjalista budowy okrętów, który przygotowywał program prywatyzacji Stoczni Szczecińskiej twierdzi, że Reinhard Lüken, szef CESA (Comunity of European Shipyards Association) – Stowarzyszenia Stoczni Europejskich deklarował, że w ogóle nie zna Jana Ruurd de Jonge, choć polski rząd przedstawił go jako fachowca i budowniczego statków. Nagłe zniknięcie tego człowieka- oficjalnie szefa „Polskich Stoczni”, tuż po ujawnieniu kulisów przetargu stoczniowego, powinno stanowić wskazówkę z kim w rzeczywistości mieliśmy do czynienia.
Celem mistyfikacji przetargowej mogło być przejęcie terenów i majątku stoczni, a następnie ich odsprzedaż lub przeznaczenie na dochodowe inwestycje. Dochód z transakcji byłby formą spłaty zobowiązań Bumaru wobec El Assira. Wyłącznie propagandowy wymiar tej transakcji wydaje się mało prawdopodobny, zważywszy na stopień jej skomplikowania. Późniejsze w czasie objęcie akcji giełdowych Grupy Bumar, gwarantowałoby Libańczykowi udział w zyskach płynących z kontraktów zbrojeniowych.
O swoje interesy zadbała również „grupa trzymająca stocznie”. Już sama konstrukcja zakupu aktywów stoczniowych przez ludzi nie znających tej branży, gwarantowała dyrektorom stoczni i licznych spółek realny udział w gospodarowaniu tym majątkiem. Taką opinię wyraził m.in. Janusz Szlanta – znany menedżer stoczniowy, twierdząc, że „inwestor katarski” oddałby zarządzanie tej właśnie grupie ludzi.
Głównym sposobem na osiągniecie zysków, wydaje się jednak sprzedaż po zaniżonych cenach dochodowych spółek stoczniowych (Europlazma Serwis, Euro-Guard, Eurocynk, Eurorusztowania, Unitrans, Europref, Euromos), wobec których stocznie posiadały zobowiązania płatnicze. Natychmiast po sprzedaży spółek, stocznie spłacały swoje długi, przez co nabywca zyskiwał kilkakrotnie więcej niż wydał na zakup spółki. Jako przykład tego rodzaju transakcji można wskazać zakup spółki Euro- Guard za kwotę 420.000 zł przez Jana Woźniaka – który od czerwca br. był przewodniczącym rady nadzorczej tej spółki oraz spółki Europlazma Serwis.
Z przedstawionej powyżej koncepcji wynika, że wszystkie strony tego interesu miały otrzymać zagwarantowane zyski. Wyjaśnia to stopień zaangażowania urzędników Agencji Rozwoju Przemysłu, ludzi służb specjalnych i Bumaru oraz polityków Platformy. Jest również oczywiste, że autorem koncepcji musiała być strona polska – której korzyści, polegające na zwiększeniu dochodów Bumaru (w tym, zysków dla ludzi WSI z handlu bronią) oraz „rozwiązaniu” problemu stoczniowego wydają się wyprzedzać interes El-Assira. Niewykluczone, że końcowe porozumienie w tej sprawie osiągnięto w listopadzie 2008 roku, podczas wizyty w Kuwejcie i Katarze premiera polskiego rządu. Pojawienie się niedługo potem arabskiego handlarza bronią, w niezwykłej dla Assira roli poważnego inwestora stoczniowego, oddaje istotę tej gorzkiej, cynicznej mistyfikacji.

Aleksander Ścios


Źródła:


Strona www źródłowa:

Za: ABCNet - Fundacja Orientacja | http://www.abcnet.com.pl/afera-stoczniowa-powrot-handlarzy-bronia-podsumowanie

Skip to content