Aktualizacja strony została wstrzymana

„Autorytet moralny” i społeczeństwo wobec procesu biskupa Kaczmarka

W akcie oskarżenia znajdowały się wyssane z palca zarzuty natury politycznej i kryminalnej.

W Polsce pod rządami komunistów najbardziej nagłośnionym przez propagandę pokazowym procesem, podczas którego sądzona była osoba duchowna, była rozprawa jaka w dniach 14-21 IX 1953 r. odbyła się w Warszawie przed Wojskowym Sądem Rejonowym. Na ławie oskarżonych zasiedli wówczas biskup kielecki Czesław Kaczmarek, trzej księża kurii kieleckiej: Jan Danielewicz, Józef Dąbrowski, Władysław Widłak oraz siostra zakonna Waleria Niklewska.

Biskup Kaczmarek był zdecydowanym antykomunistą. Jego proces odbył się w okresie ostrego konfliktu episkopatu z władzami starającymi się przejąć kontrolę nad Kościołem w Polsce poprzez obsadzenie stanowisk kościelnych duchownymi uległymi wobec rządzących. Odpowiedzią na te działania było słynne dziś „non possumus” prymasa Stefana Wyszyńskiego. Proces miał skompromitować w oczach społeczeństwa episkopat i Watykan oraz stworzyć grunt pod aresztowanie Wyszyńskiego. Następnym krokiem komunistów w walce z Kościołem było właśnie pozbawienie wolności prymasa, jakie nastąpiło 26 IX – cztery dni po ogłoszeniu wyroku w procesie Kaczmarka.

W akcie oskarżenia znajdowały się wyssane z palca zarzuty natury politycznej i kryminalnej. Na pierwszym miejscu wymieniono popieranie prowadzonej w okresie międzywojennym przez „organizacje faszystowskie” działań przeciwko komunistom. Obwiniano go o kolaboracje z Niemcami w czasie II wojny światowej. Zarzucano, iż jako jeden z organizatorów antypaństwowego ośrodka, „usiłował przemocą obalić władzę robotniczo-chłopską”. Padły oskarżenia o kierowanie działaniami szpiegowskimi na rzecz USA i Watykanu. Miał uprawiać propagandę wojenną, przyjmować pieniądze od „zagranicznych ośrodków dywersji i szpiegostwa” oraz spekulować walutą na czarnym rynku.

Proces transmitowany był przez radio, relacjonowała go prasa, organizowano w całym kraju wiece podczas których potępiano oskarżonych, Episkopat Polski i Watykan. W działania propagandy wpisało się wrocławskie środowisko prokomunistycznych działaczy katolickich. Tadeusz Mazowiecki na łamach Wrocławskiego Tygodnika Katolików zdecydowanie potępił rzekome czyny ordynariusza kieleckiego:

Wychowanie nacechowane podejrzliwością i wrogością wobec postępu społecznego, atmosfera środowiska społecznego rozniecająca lub choćby tylko podtrzymująca bezwzględną wrogość wobec osiągnięć społecznych Polski Ludowej, wpływy polityczne przychodzące z zewnątrz i wyrosła na tym wszystkim błędna postawa polityczna ks. biskupa Kaczmarka, która doprowadziła go do kolizji z prawem oto sumarycznie ujęte przyczyny działalności przestępczej oskarżonych. Doprowadziły one do czynów skierowanych przeciwko interesom własnego narodu. Doprowadziły ks. biskupa Kaczmarka do działalności wrogiej wobec interesu narodowego i postępu społecznego w okresie przedwojennym, okupacyjnym i w Polsce Ludowej. Doprowadziły w szczególności nie tylko do postawy przeciwnej nowej rzeczywistości naszego kraju, nie tylko do podrywania zaufania w trwałość władzy ludowej i naszych stosunków społecznych w Polsce, ale i do uwikłania się we współpracę z ośrodkami wywiadu amerykańskiego… Dlatego więc nie tylko bolejemy ale i odcinamy się od błędnych poglądów ks. biskupa Kaczmarka, które doprowadziły go do akcji dywersyjnej wobec Polski Ludowej….

Część mieszkańców Dolnego Śląska zapewne została oszukana przez propagandę. „Szereg materiałów z terenu m. Wrocław, jak i terenu województwa, świadczy o tym, że decydująca większość społeczeństwa świeckiego jak i kleru, potępia działalność oskarżonych” – pisał szef Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego we Wrocławiu. Ze wzglądu na tendencję do zamieszczania w dokumentach treści zgodnych z oczekiwaniami władz trudno uznać tą informację za wiarygodną.

Wydaje się bowiem, że większość społeczeństwa stała po stronie oskarżonego. Szef WUBP we Wrocławiu pisał o panującym wśród wiernych zaniepokojeniu „co nastąpi po zapadnięciu wyroku”. Pomimo starań komunistów, aby proces nie był odbierany jako element walki z religią, szereg wygłoszonych opinii wskazuje, że Polacy właśnie w ten sposób interpretowali postawienie przed sądem biskupa. „Takie procesy są specjalnie nadawane przez radio aby ludność odciągnąć od religii”, „proces Kaczmarka jest to inscenizacja w celu zaostrzenia terroru nad religią, bo Kaczmarek nie jest tyle winien ile mu przypisują – on stoi na gruncie Kodeksu kościelnego a nie chce popierać księży patriotów”, „proces wywołany przez reżym komunistyczny jest sfałszowany mający na celu poderwanie wiary katolickiej, oraz niszczenie księży” – czytamy w dokumentach WUBP.

Wiele osób przypuszczało, że władze organizując proces, posłużyły się podstępem. Jeśli nawet przyjmowano, że sądzoną osobą jest rzeczywiście ordynariusz kielecki, to wątpiono w autentyczność oskarżeń i zeznań. Mówiono np.: „transmitowany przez radio proces jest nieprawdą… gdyż nie jest transmitowany bezpośrednio z sali rozpraw, a tylko z taśmy – nadmieniając, że proces ten mogli nagrać artyści, bo nigdy by tak biskup nie zaznawał”, „w czasie procesu w sądzie występowali różni przebrani osobnicy w postaci oskarżonych”, „ks. Kaczmarek zeznaje wszystko nieprawdę bo jego zeznania są wymuszone”, „to co podają w prasie i radio to wszystko nieprawda, ponieważ Kaczmarek był dobrym człowiekiem, znam go od lat szkolnych”, „proces jest kłamstwem, biskup nie mógł się takich spraw dopuścić”, „cały ten proces to wielka lipa, gdyż oskarżeni tak muszą zeznawać jak tego rząd chce – a wszystko to jest robione tylko dlatego by ukazać księży jako wrogów ludu”. Wg krążącej w powiecie lwóweckim plotki „Kaczmarek wypowiadał się na procesie pod wpływem środków chemicznych”.

Wśród historyków nie brak opinii, iż niekorzystne dla komunistów reakcje społeczeństwa na proces Kaczmarka, wpłynęły na rezygnację z wytoczenia procesu Wyszyńskiemu. Uderzający jest rozdźwięk między reakcją Mazowieckiego i społeczeństwa. Jest to zrozumiałe. Mazowiecki był wówczas działaczem kierowanego przez Bolesława Piaseckiego Stowarzyszenia PAX. Władze zezwalając na jego funkcjonowanie kierowały się chęcią rozbicia Kościoła i podporządkowania go komunistom. PAX, niezależnie od intencji poszczególnych członków, w okresie gdy toczył się proces Kaczmarka gorliwie wspierał komunistów i występował przeciw Kościołowi. M. in. poparł dekret Rady Państwa z 9 II 1953 r. o tworzeniu, obsadzaniu i znoszeniu stanowisk kościelnych. Jego realizacja miała umożliwić komunistom ingerencję w obsadzanie stanowisk kościelnych i przejęcie kontroli nad Kościołem. Wyszyński określił PAX mianem „katolickich odszczepieńców społecznych”.

Jak zakończyła się ta historia? 22 IX 1953 r. sąd skazał bp Kaczmarka na 12 lat więzienia. Wolność odzyskał w grudniu 1956 r., a w 1957 r. powrócił do diecezji kieleckiej. W 1990 został uniewinniony. Funkcjonariusze UB, którzy przyczynili się do wyreżyserowania procesu zostali nagrodzeni odznaczeniami i nagrodami pieniężnymi: Złoty Krzyż Zasługi otrzymało 5 osób, Srebrny Krzyż Zasługi – 5, nagrody pieniężne – 33 osoby. Społeczeństwo dla „intelektualistów” pozostało motłochem. A Mazowieckiemu jego haniebna postawa nie przeszkodziła w tym, iż został uznany „autorytetem moralnym”. A raczej dzięki temu nim został. Wszak warunkiem nieodzownym zaliczenia w poczet „autorytetów” jest jedynie słuszna biografia, a w niej nie może zabraknąć elementu współpracy z komunistami.

Michał Pluta

Za: ProPolonia | http://www.spotkania.serwis.propolonia.pl/blog-read.php?bid=125&pid=2032

Skip to content