Aktualizacja strony została wstrzymana

Dziennikarka TVN obrzuciła ojca Tadeusza Rydzyka wulgarnymi wyzwiskami

Dziennikarze „Superwizjera” TVN zaatakowali i obrzucili wulgarnymi wyzwiskami lecącego do Urugwaju ojca Tadeusza Rydzyka, dyrektora Radia Maryja, oraz posłankę do Parlamentu Europejskiego Urszulę Krupę. Interweniował personel samolotu

Ordynarne wyzwiska, agresja i wulgaryzmy – takie zachowanie miało zapewne pomóc dziennikarce TVN Annie Machowskiej, znanej z programu „Superwizjer”, do zebrania „sensacyjnego materiału” dotyczącego dyrektora Radia Maryja. To właśnie o. Tadeusza Rydzyka CSsR i towarzyszącą mu w podróży na zlot Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej eurodeputowaną Urszulę Krupę zaatakowała w wulgarny sposób dziennikarka TVN. Całe zajście prawdopodobnie filmowali ukrytymi kamerami członkowie ekipy Machowskiej: Adam Lenart i Ryszard Kot. Skutecznie interweniował jednak personel Lufthansy, który zagroził wyciągnięciem konsekwencji. Pozostaje jednak pytanie – czy trzykrotnie zmieniany termin podróży o. Tadeusza Rydzyka wyciekł z biura LOT, czy też – co niewykluczone – była to przygotowywana operacja służb specjalnych.

– Zamierzam poruszyć tę sprawę na forum Parlamentu Europejskiego, bowiem zachowanie tej dziennikarki to coś niespotykanego. Naruszono mój immunitet poselski, obrzucono mnie wyzwiskami – mówi Krupa.
Wylot dyrektora Radia Maryja do Urugwaju na Walny Zlot USOPAŁ, w którym mieli uczestniczyć przedstawiciele wielu polonijnych organizacji tak z Ameryki Łacińskiej, jak i USA oraz Kanady, pierwotnie miał mieć miejsce w sobotę. Z niezależnych powodów był jednak dwukrotnie zmieniany, za każdym razem „przebukowywano” bilet na samolot w przedstawicielstwie LOT. Czy pracownicy tej firmy sprzedali dziennikarzom TVN informacje o ostatecznej dacie oraz miejscu wylotu o. Tadeusza Rydzyka z lotniska we Frankfurcie? Nie wiadomo. Wiadomo jednak, że przygotowując prowokację, do jakiej doszło w środę na pokładzie samolotu Lufthansy, ekipa TVN na czele z Anną Machowską dysponowała nie tylko informacją o terminie lotu, ale również o miejscu, jakie w kabinie samolotu będzie zajmował o. Tadeusz Rydzyk. Podejrzenia może jednak budzić fakt, iż dziennikarka znała również utrzymywaną w tajemnicy nazwę i lokalizację hotelu, w którym planowali zatrzymać się uczestniczący w zlocie przedstawiciele Radia Maryja.

– Jestem pewny, że w grę wchodzą działania służb specjalnych. Wiedza, którą dysponowali dziennikarze, dotycząca miejsca naszego planowanego noclegu, trzykrotnie zmienianych terminów lotu, nie była wiedzą ogólnie dostępną. Być może nasze rozmowy telefoniczne są podsłuchiwane – mówi w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” o. Tadeusz Rydzyk.

Dziennikarze „Superwizjera” już na frankfurckim lotnisku czekali na „ekipę Radia Maryja”. Jak ustalił „Nasz Dziennik”, Anna Machowska usiłowała pod pretekstem rozmowy i zdjęcia „dla tatusia”, ukrywając swoją tożsamość, nagrać rozmowę z dyrektorem Radia Maryja. Kiedy została zdemaskowana przez również uczestniczącą w podróży posłankę Krupę, chciała sprowokować – już na pokładzie lecącego samolotu – awanturę. Dyrektor Radia Maryja o. Tadeusz Rydzyk został obrzucony wulgarnymi wyzwiskami i obraźliwymi określeniami, dziennikarka TVN nie szczędziła wulgaryzmów również w stosunku do Urszuli Krupy.
– Kiedy ta pani dowiedziała się, że jestem eurodeputowaną, zaczęła ze mnie drwić. Pytała, czy się nie wstydzę lecieć z ojcem, czy nie wstydzę się brać udziału w tym polonijnym zlocie. Szydziła i obrażała – mówi posłanka Krupa.
Najprawdopodobniej całe zajście było filmowane ukrytą kamerą przez towarzyszących Machowskiej: Adama Lenarta i Ryszarda Kota. Nasz informator związany z jedną z komercyjnych stacji telewizyjnych uważa, że mogło chodzić o sprowokowanie o. Tadeusza Rydzyka do gwałtownej reakcji. W gotowym materiale, który trafiłby do emisji, wyretuszowano by lub wycięto skandaliczne zachowanie dziennikarzy i zostałby sam moment reakcji sprowokowanego, opatrzony odpowiednim komentarzem redakcji. Tyle że działania dziennikarzy TVN spaliły na panewce. Interwencję – jak ustaliliśmy – bardzo zdecydowaną, podjął personel niemieckiej Lufthansy. Dziennikarce polecono natychmiast się uspokoić, zagrożono również wyciągnięciem poważnych konsekwencji. Sytuacja powtórzyła się jednak podczas oczekiwania na odprawę paszportową w Buenos Aires.

Wojciech Wybranowski

Za: Nasz Dziennik, Piątek, 23 listopada 2007, Nr 274 (2987)

 


 

Dziennikarka TVN obrzuciła mnie wulgarnymi wyzwiskami

Z ojcem Tadeuszem Rydzykiem CSsR, dyrektorem Radia Maryja, rozmawia Wojciech Wybranowski

Mamy informację o pewnym bardzo nieprzyjemnym incydencie z udziałem dziennikarzy TVN, jaki spotkał Ojca podczas lotu na Walny Zlot USOPAŁ. Dodajmy, incydencie, który gdyby dotyczył dziennikarzy jakiejkolwiek poważnej zachodniej redakcji, natychmiast zaowocowałby zapewne dyscyplinarnymi zwolnieniami…
– Leciałem w środę rano z lotniska we Frankfurcie samolotem linii lotniczych Lufthansa, by wziąć udział w trzynastym już zlocie USOPAŁ. Najpierw zaskoczyło mnie, że ktoś w „rękawie” przy wejściu do samolotu rozmawia przez telefon komórkowy. Chwilę później podeszła do mnie młoda kobieta, udała zaskoczenie i mówi: „Och, Ojciec Dyrektor Tadeusz Rydzyk, tatuś nie uwierzy, że ja z ojcem lecę, czy mogę sobie z ojcem zdjęcie zrobić?”. Usiedliśmy, samolot wystartował, za chwilę ta pani podchodzi do mnie i mówi, że bardzo chciałaby ze mną porozmawiać. Ale coś mi w jej zachowaniu wydawało się dziwne, była bardzo natarczywa. Więc zapytałem, z jakiej jest gazety? Była bardzo zaskoczona, nie wiedziała, co odpowiedzieć, zaczęła zaczepiać siedzącą obok posłankę do Parlamentu Europejskiego panią dr Urszulę Krupę. Później okazało się, że tej kobiecie towarzyszy jeszcze dwóch mężczyzn: Adam Lenart i Ryszard Kot.

Może to przypadek? Frankfurckie lotnisko jest jednym z najbardziej „uczęszczanych”…
– Później od naszych przyjaciół w Montevideo dowiedzieliśmy się, że dziennikarze czekali tam na nas już od soboty. Co ciekawe, taki był pierwszy planowany termin mojego lotu, później musiałem go zmienić i dosłownie w ostatniej chwili zmienić jeszcze raz. Ostatecznie wyleciałem w środę rano. I bardzo mnie zastanawia, jak to się stało, że mimo dwukrotnych zmian terminu wylotu dziennikarze doskonale wiedzieli, o której będę leciał, skąd, i jakie będę miał miejsce. Mam poważne obawy, że w grę może wchodzić działanie służb specjalnych, podsłuchy. Sytuacja, w której kupuje się w biurach LOT bilet, a informacje o pasażerach są przekazywane nie wiadomo gdzie, trafiają do mediów, do służb specjalnych, sprawia, że nie możemy czuć się bezpiecznie.

Wróćmy do sprawy tej pani i jej towarzyszy. W jaki sposób Ojciec dowiedział się, że jest dziennikarką TVN?
– Pani poseł Urszula Krupa zapytała tę młodą kobietę: „Skąd pani jest?”. I usłyszała odpowiedź, że z TVN. Wtedy pani Urszula Krupa zapytała jeszcze o nazwisko. Jak się okazało – to była pani Anna Machowska. Zapytałem: „Dlaczego pani kłamała od samego początku? Z ludźmi, którzy kłamią, nie mogę rozmawiać”. Zareagowała, mówiąc wprost – po chamsku. Obrzuciła mnie bardzo obraźliwymi wyzwiskami.

Ustaliliśmy, że w trakcie lotu interweniował personel samolotu…
– Muszę powiedzieć, że niemiecka obsługa lotu zachowała się bardzo przyzwoicie. Interweniowali, ostrzegli, że są odpowiedzialni za bezpieczeństwo lotu i komfort podróży pasażerów, i jeżeli taka sytuacja się powtórzy, to wyciągną konsekwencje.

Czy te wyzwiska, kiedy owa dziennikarka usłyszała odmowę wywiadu, rozmowy to jednorazowy incydent?
– Ta kobieta zaczęła później ubliżać pani poseł Urszuli Krupie, mnie również. Tyle że ja starałem się nie reagować, nie podejmować rozmowy z nią, kiedy zaczynała, to wołałem stewardesę. Obsługa lotu uspokoiła ich w końcu na dłuższy czas, niestety, nie na cały czas trwania podróży. Później, kiedy wychodziliśmy, idąc za mną cały czas, zachowywała się bardzo agresywnie, ordynarnie wyzywała.

„Paparazzi” z TVN dali Ojcu i pani poseł spokój, kiedy lot się skończył?
– Sytuacja powtórzyła się, kiedy oczekiwaliśmy na odprawę paszportową w Buenos Aires. Owa kobieta wyzywała mnie w sposób niesłychanie wulgarny. Nie będę powtarzał tych słów. Najbardziej agresywnie zachowywała się ta dziennikarka Anna Machowska. Towarzyszący jej mężczyźni Adam Lenart i Ryszard Kot to również pracownicy TVN. Tyle mogę powiedzieć. Wiem, że szukali nas jeszcze w hotelu, w którym zwykle zatrzymują się goście pana Jana Kobylańskiego, ale w związku z zaistniałą sytuacją zmieniliśmy plany i od razu promem popłynęliśmy do Urugwaju. Mówię o tym, bo kto wie, do czego ci ludzie jeszcze są zdolni.

Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik, Piątek, 23 listopada 2007, Nr 274 (2987)

 


 

Skip to content