Aktualizacja strony została wstrzymana

Agresywni po cukierkach

Istnieje oczywisty związek pomiędzy sztucznymi dodatkami do żywności a nadpobudliwym zachowaniem dzieci – ostrzega brytyjski nadzór żywnościowy
Badanie przeprowadzone dla Agencji Norm Żywieniowych (FSA) i opublikowane w The Lancet, wykazało „szkodliwe efekty” spożywania mieszanki sztucznych dodatków, które można znaleźć w napojach, słodyczach i innych przetwarzanych pokarmach. Ustalenia te sprawiły, że FSA wydała zalecenia dla rodziców, którzy uważają zachowanie swoich dzieci za nadpobudliwe, aby ograniczyli pociechom pokarmy zawierające dodatki oznaczone literą E, których dotyczyło badanie.

Naukowcy z Uniwersytetu Southampton, którzy badali trzylatków i ośmiolatków uważają, że ich odkrycie może mieć kluczowe znaczenie dla unormowania kwestii dodatków do żywności w Wielkiej Brytanii. Oskarża się jednak FSA, że nie wykorzystała możliwości właściwej ochrony dzieci i pozostałych konsumentów, ponieważ nie wyznaczyła daty, do kiedy producenci mieliby ostatecznie wycofać takie dodatki, jak żółcień pomarańczowa czy tartrazyna ze swoich produktów.

We wspomnianym, największym tego typu badaniu, naukowcy rejestrowali zachowanie 150 trzylatków i 144 ośmiolatków po spożyciu różnych napojów. Żadne z dzieci nie chorowało z powodu nadpobudliwości. Dzieci wypijały mieszankę dodatków, która była odpowiednikiem średniego dziennego spożycia przez brytyjskie dzieci. Mieszanka nie była produktem, który obecnie znajduje się w sprzedaży.

Po spożyciu napoju – koktajlu kontrowersyjnych numerków E i konserwantu benzoesanu sodu – okazało się, że dzieci stawały się nieznośne i traciły koncentrację. Wykazując nienormalnie impulsywne zachowanie, nie były one w stanie bawić się jedną zabawką czy też skończyć powierzonego im zadania. Grupa starszych dzieci nie potrafiła ukończyć 15-minutowego ćwiczenia na komputerze. Wyniki badania nie były jednakowe u wszystkich, ale wykazało ono występowanie złego zachowania u dzieci, które dotąd nie wykazywały nadpobudliwości czy ubytków w skupieniu uwagi.

Stanowi to poważną podstawę do obaw i z całą pewnością wielu rodziców wyeliminuje lub ograniczy artykuły żywnościowe i napoje, które mogą wyzwalać podobne reakcje u ich dzieci. Dla wielu rodziców problem może stanowić nadzorowanie tego, co zjada ich dziecko – chociaż większość artykułów spożywczych jest opisana na opakowaniu, to w sklepach i sklepikach szkolnych niektóre słodycze są sprzedawane pojedynczo. Szkoły mogą się teraz spodziewać, że zostaną zalane prośbami o podanie do wiadomości składników jedzenia i napojów oferowanych uczniom.

Jim Stevenson, szef wydziału psychologii Uniwersytetu Southampton, który przewodniczył badaniu, uważa, że można przeprowadzić szybką akcję przeciwko sztucznym barwnikom, jednak wycofanie konserwującego benzoesanu sodu może wymagać działania długofalowego. Na konferencji prezentującej wyniki badania Stevenson ocenił, że zalecenia FSA są najbardziej sensownym postępowaniem, jakie można było teraz podjąć. Nadpobudliwość dzieci może wynikać również z czynników genetycznych, rozwojowych i emocjonalnych, a zmiana diety nie stanowi panaceum.

Richard Watts, działacz żywnościowej grupy nacisku Sustain, uważa jednak, że zalecenia spowodują jedynie zamieszanie. – Agencja powinna szybko zaostrzyć przepisy. Nie wiem, dlaczego firmom spożywczym nie wyznaczono dotąd terminu usunięcia szkodliwych dodatków. Uważam, że kolejnym, nie cierpiącym zwłoki krokiem powinno być uznanie każdego produktu zawierającego te dodatki za niezdrowe i zakazanie ich reklamowania dzieciom – twierdzi. Jego troskę budzą także dostępne w szkołach napoje, uważa bowiem, że School Foods Trust powinien zbadać stosowanie w nich benzoesanu sodu. – Producenci żywności powinni oczyścić swoje procedury i usunąć dodatki, które nie są ani potrzebne ani pożądane w naszym pożywieniu – dodaje Ian Tokelove, rzecznik prasowy brytyjskiej Food Commision.
FSA broni swojego stanowiska i twierdzi, że kwestia musi zostać wyjaśniona przez Komisję Europejską. Dr Clare Bayton z FSA mówi jasno, że dodatki zostały uznane za bezpieczne i dopuszczone do stosowania w produkcji żywności i potrzebne są dalsze badania. Uważa ona, że odpowiedzialność spada na rodziców, by pilnowali diety swoich dzieci. – Rolą rodzica jest wiedzieć, na jakie pokarmy podatne są ich dzieci i czy reagują one na określony rodzaj pożywienia.

Badanie powstało w oparciu o testy przeprowadzane na Isle of Wight w 2002 roku, których wyniki nie wskazywały jednoznacznie na związek spożywania sztucznych dodatków z nadpobudliwością. Julian Hunt z Food and Drink Federation uspokaja: – Ważne, by uświadomić konsumentom, że badanie z Southampton nie wykazuje, iż stosowanie sztucznych dodatków ma wpływ na bezpieczeństwo żywności. Ponadto sposób, w jaki były badane dodatki w postaci mieszanki, nie odzwierciedla sposobu ich codziennego zastosowania w produkcji żywności.

Dla Helen Buniak ostatnie badanie jest opóźnionym potwierdzeniem tego, w co od dawna wierzyła: że barwniki i konserwanty są główną przyczyną nadpobudliwości jej syna Lee.- To jest straszne – opowiada. – Nie dalej, niż w ubiegłym tygodniu otrzymałam list ze szpitala, w którym stwierdzono, że problemy mojego syna nie mają związku z pożywieniem. Lekarz pierwszego kontaktu nie widzi podstaw do konsultacji specjalistycznej czy też innego lekarza, uważając, że problem tkwi w tym, że mój syn ma fobię dotyczącą lodów i słodyczy. Czy ktoś kiedykolwiek słyszał o czymś takim?

Ta była pracownica socjalna twierdzi nieugięcie, że konserwanty i sztuczne dodatki mają znaczący wpływ na jej dziesięciolatka. – Kiedy je zjada, nie mogę się ruszyć z domu – wspomina Helen. – Problemy te nie dotyczą mojej 15-letniej córki, ale Lee zachowuje się jak Dr Jekyll i Mr Hyde.- Kiedy był młodszy, na uroczystościach rodzinnych dawałam mu do jedzenia jedynie jasno zabarwione słodycze i zawsze wychodziliśmy wcześniej. Teraz, kiedy jest większy, nie mogę kontrolować jego nadpobudliwości i agresji po zjedzeniu tych produktów poza domem, więc zwyczajnie nie możemy wychodzić – mówi.

Pani Buniak ze wschodniego Londynu po raz pierwszy zauważyła ten związek dwa i pół roku temu, kiedy podczas pięciu przyjęć urodzinowych w klasie Lee, które miały miejsce w ciągu 10 dni, zjadł on mnóstwo słodyczy. To poskutkowało pięcioma przypadkami „gwałtownych zachowań” chłopca. – Od tamtej pory całkowicie zmieniłam jego dietę, eliminując wszelkie sztuczne dodatki. W ciągu kilku dni zauważyłam faktyczną zmianę. Największym szokiem była dla mnie poprawa jego wyników w nauce – mówi mama chłopca.

Nick Giovannelli, który pomaga w prowadzeniu warsztatów w londyńskiej Grupie Wsparcia dla Nadpobudliwych Dzieci, przywołuje podobną historię. – Mój syn w wieku sześciu lat był stale wyrzucany ze szkoły. Mimo zmiany placówki, problemy nadal się utrzymywały. Wtedy zmieniliśmy jego dietę i gdy wrócił do szkoły po wakacjach, nauczyciele myśleli, że przeszedł leczenie farmakologiczne.

Valerie Elliot, Fran Yeoman – 24.10.2007
The Times

 

Za: wielodzietni.org

 

Skip to content