Aktualizacja strony została wstrzymana

„Fratelli Tutti” a nauka Kościoła o karze śmierci i wojnie sprawiedliwej

Ogłoszona 4 października encyklika „Fratelli Tutti” papieża Franciszka porusza tematykę dialogu międzyreligijnego, otwartości na migrantów, rozumienia braterstwa międzyludzkiego. Szczególnie interesujące okazuje się jednak papieskie spojrzenie na karę śmierci i teorię wojny sprawiedliwej.

Wojna sprawiedliwa i kara śmierci to tematy budzące dziś kontrowersje, także wewnątrz samego Kościoła. To kwestie istotne zarówno praktycznie, jak i fascynujące z etycznego punktu widzenia. Sporo miejsca poświęca im w swej nowej encyklice „Fratelli Tutti” papież Franciszek.

Wojna sprawiedliwa? Już nie!

Pewne fragmenty encykliki zbliżają się w kierunku myśli pacyfistycznej, co papież uzasadnia obecną sytuacją polityczną i technologiczną (zagrożenie wojną nuklearną, chemiczną, biologiczną, nowymi rodzajami działań zbrojnych). W przypisie 262 ostatniej encykliki czytamy, że „także św. Augustyn, który opracował ideę wojny sprawiedliwej, której dzisiaj już nie popieramy, powiedział: największym tytułem do chwały jest właśnie unicestwienie wojny słowem, zamiast zabijania ludzi mieczem, i poprzez pokój, a nie wojnę, zabiegać o pokój lub jego utrzymanie”.

Mamy więc odrzucenie tradycyjnej koncepcji wojny sprawiedliwej, która to uznawała, że w pewnych przypadkach usprawiedliwione są wojny – nawet niekoniecznie bezpośrednio obronne. Święty Tomasz odpowiadając na pytanie o to, czy wojna jest grzechem, stwierdził, że „Augustyn wyraża zdanie przeciwne, mówiąc: gdyby moralność chrześcijańska całkowicie potępiała wojnę jako grzech, znalazłaby się w Ewangelii chociażby rada, by żołnierze porzucili broń i wycofali się całkowicie ze służby wojskowej. Natomiast znajdujemy tam słowa: nikogo nie bijcie, poprzestawajcie na żołdzie waszym (Łk 3,14). Nakazał im poprzestawanie na swoim żołdzie, ale nie zakazał im walczyć. Wprawdzie w literaturze wczesnochrześcijańskiej z potępieniem służby wojskowej się spotykamy, lecz często działo się tak z uwagi na jej związek z pogańskim kultem cezara. Dalej Doktor Anielski podkreślił, że wojna sprawiedliwa musi być wypowiedziana przez prawowitego władcę i w celu poparcia dobra lub uniknięcia zła. Kolejny warunek dotyczył sprawiedliwej przyczyny. Jak pisał święty Augustyn cytowany przez Akwinatę „sprawiedliwą nazywa się wojnę dla pomszczenia krzywd: gdy mianowicie ma być ukarany naród albo miasto za to, że zaniedbał ukarać swych obywateli za popełnienie złego czynu, lub zwrócić co oni komuś zabrali z krzywdą dla niego”.

Jak jednak twierdzi papież w encyklice „Fratelli Tutti”, tego typu kryteria już nie obowiązują. Przekonuje bowiem, że „nie możemy już zatem myśleć o wojnie jako o rozwiązaniu, ponieważ ryzyko prawdopodobnie zawsze przeważy nad przypisywaną jej hipotetyczną użytecznością”. Czy nauczanie Franciszka idzie w kierunku negacji prawa napadniętego kraju do obrony? Choć niektóre fragmenty mogą na to wskazywać, to wydaje się jednak, że tak nie jest. Papież nie neguje bezpośrednio uprawnienia do odparcia militarnej agresji, jednak przestrzega przed jego nadinterpretacjami. Podkreśla bowiem, że „Katechizm Kościoła Katolickiego mówi o możliwości uprawnionej obrony przy użyciu siły zbrojnej, co oznacza wykazanie, że istnieją pewne ścisłe warunki uprawnienia moralnego. Łatwo jest jednak popaść w zbyt szeroką interpretację tego możliwego prawa”. Próbuje się w ten sposób usprawiedliwić także ataki „prewencyjne” lub działania wojenne, które łatwo pociągają za sobą „poważniejsze zło i zamęt, niż zło, które należy usunąć”. Jak jednak pisze papież „w obliczu tej sytuacji, bardzo trudno jest dziś utrzymać racjonalne kryteria, które wypracowano w poprzednich wiekach, by mówić o możliwości wojny sprawiedliwej”.

Warto zauważyć, że uwagi papieża w kwestii wojny sprawiedliwej nie są tak rewolucyjne, jakby się mogło wydawać. Pewna ewolucja stanowiska Kościoła w kierunku dopuszczenia wyłącznie wojny obronnej nastąpiła już w 2 połowie XX wieku. Na przykład święty Jan XXIII w „Pacem in Terris” pisał, że „w naszej epoce potęgi atomowej byłoby nonsensem uważać wojnę za odpowiedni środek przywrócenia naruszonych praw”. Również Katechizm Kościoła Katolickiego z 1998 roku zdaje się iść w tym kierunku. Czytamy w nim bowiem o uzasadnionej „obronie z użyciem siły militarnej” (choć nie definiuje dokładnie jak rozumieć obronę). Jednocześnie jednak Katechizm odwołuje się do „elementów tradycyjnie wymienianych w teorii tzw. wojny sprawiedliwej” (chodzi o warunki usprawiedliwiające podjęcie działań zbrojnych). Franciszek odsyła jednak oficjalnie tradycję wojny sprawiedliwej do lamusa.

Kara śmierci – niedopuszczalna

Kolejnym istotnym aspektem nowej encykliki jest kara śmierci. Jak pisze papież „jest jeszcze jeden sposób na wyeliminowanie drugiego; sposób, który nie jest wymierzony w kraje, ale w człowieka. To kara śmierci. Święty Jan Paweł II jasno i stanowczo deklarował, że jest ona nieadekwatna na poziomie moralnym i nie jest już niezbędna na poziomie karnym. Nie do pomyślenia jest wycofanie się z tego stanowiska. Dziś mówimy wyraźnie, że kara śmierci jest niedopuszczalna i Kościół angażuje się z determinacją, postulując jej zniesienie na całym świecie” – czytamy w „Fratelli Tutti”. Papież stwierdza zatem, że przynajmniej w obecnych warunkach kara śmierci jest niedopuszczalna na całym świecie i jego stanowisko nie pozostawia w tej kwestii żadnych złudzeń. Nie wdając się w polemikę z tym stwierdzeniem, warto zauważyć, że stanowi ono swego rodzaju novum w nauce społecznej.

W Starym Testamencie godność człowieka stanowiła uzasadnienie dla kary śmierci. Jak czytamy w Księdze Rodzaju „kto przeleje krew ludzką, przez ludzi ma być przelana krew jego, bo człowiek został stworzony na obraz Boga” (Rdz 9;6).  Część przeciwników kary śmierci powołuje się na Przykazanie „Nie zabijaj”. Jednak argument ten daje się jakoś bronić jedynie w oparciu o nieprecyzyjne tłumaczenie. Starożytni Izraelici używali bowiem innego słowa na określanie morderstwa, a innego na określanie wykonywania egzekucji. Gdyby kogoś ten filologiczny argument nie przekonywał, niech poczyta Biblię kawałek dalej. W 21 rozdziale Księgi Wyjścia zauważy, że to właśnie kara śmierci jest przepisywana za morderstwo. Także pewne fragmenty Nowego Testamentu dopuszczają wykonywanie kary śmierci i tak też były rozumiane na przestrzeni wielu wieków. Jak pisał święty Paweł „jeżeli jednak czynisz źle, lękaj się, bo nie na próżno [władza] nosi miecz. Jest bowiem narzędziem Boga do wymierzenia sprawiedliwej kary temu, który czyni źle” (Rz 13,4). Niektórzy przytaczają też słowa Dobrego Łotra skierowane do Chrystusa. „My przecież – sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił” – powiedział Dobry Łotr (Łk 23, 41). Pan Jezus nie zaprzeczył tym słowom ani nie dokonał cudownego uwolnienia Łotra. Nawet jeśli niekoniecznie wynika stąd dopuszczalność kary śmierci, to tym bardziej trudno wyprowadzić z tego fragmentu abolicjonizm.

Karę śmierci jednoznacznie popierało szereg papieży. Pierwszym z nich był Innocenty I w V wieku a ostatnim Pius XII. W przemówieniu z 13 marca 1943 roku, wygłoszonym do proboszczów Rzymu ten ostatni podkreślił, że „Bóg (…) źródło sprawiedliwości zachował dla siebie prawo władzy nad życiem i śmiercią. (…) Życie ludzkie jest nietykalne, z wyjątkiem uzasadnionej obrony własnej, wojny sprawiedliwej prowadzonej sprawiedliwymi metodami oraz kary śmierci wymierzonej przez władze publiczne za wyjątkowo poważne i bardzo konkretne oraz dowiedzione przestępstwa”. W innym przemówieniu papież stwierdził, że sprawiedliwie skazany na karę śmierci „poprzez swoje przestępstwo pozbawia się prawa do życia”.

Za karą śmierci opowiadał się Katechizm Trydencki z XVI wieku, a także teologowie na czele ze świętym Tomaszem z Akwinu. Warto zauważyć, że stanowisko papieży po Soborze Watykańskim również nie oznaczało konieczności całkowitego zawieszenia kary śmierci. We wcześniejszym sformułowaniu paragrafu 2267 Katechizmu Kościoła Katolickiego czytamy, że „kiedy tożsamość i odpowiedzialność winowajcy są w pełni udowodnione, tradycyjne nauczanie Kościoła nie wyklucza zastosowania kary śmierci, jeśli jest ona jedynym dostępnym sposobem skutecznej ochrony ludzkiego życia przed niesprawiedliwym napastnikiem”. Zauważono natomiast, że „istotnie dzisiaj, biorąc pod uwagę możliwości, jakimi dysponuje państwo, aby skutecznie ukarać zbrodnię i unieszkodliwić tego, kto ją popełnił, nie odbierając mu ostatecznie możliwości skruchy, przypadki absolutnej konieczności usunięcia winowajcy są bardzo rzadkie, a być może już nie zdarzają się wcale”. Mieliśmy zatem do czynienia z podtrzymaniem tradycyjnej normy o dopuszczalności kary śmierci, przy jednoczesnym sformułowaniu, że obecnie kara być może nie jest już potrzebna. Chodziło więc o sąd praktyczny, wyrażony ostrożnie (być może) i dotyczący obecnych warunków. Można by sobie wyobrazić sytuację, że w przyszłości warunki te uległyby zmianie i stosowanie kary głównej znowu okazałoby się konieczne.

Z drugiej strony zarówno Jan Paweł II, jak i Benedykt XVI wzywali do zniesienia kary śmierci, jednocześnie jednak utrzymywali wspomniany paragraf Katechizmu, który to zmienił dopiero Franciszek. Zmieniona wersja nauki katechizmowej brzmi następująco: „Kościół w świetle Ewangelii naucza, że kara śmierci jest niedopuszczalna ponieważ jest zamachem na nienaruszalność i godność osoby”. Istotne jest nie tylko uznanie kary śmierci za „niedopuszczalną”, lecz również argumentacja odwołująca się do „nienaruszalności i godności osoby”. To istotna różnica – godność osoby jest stała bez względu na warunki społeczno-polityczne czy moralną ocenę dokonywanych przez nią czynów. Nowy fragment Katechizmu odsyłał do przemówienia Franciszka skierowanego do uczestników spotkania zorganizowanego przez Papieską Radę ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji. Teraz podobny pogląd (o niedopuszczalności kary śmierci) znalazł się w akcie wyższego rzędu niż przemówienie, jakim jest encyklika.

Jak stwierdził ojciec James Martin SJ na łamach „America Magazine”, „nowa encyklika papieża Franciszka Fratelli Tutti czyni coś, co niektórzy katolicy uznawali za niemożliwe: ratyfikuje zmianę w nauczaniu Kościoła. W tym przypadku w sprawie kary śmierci”. Bez względu na to czy zgodzimy się z tezą księdza Martina, warto zauważyć, że encyklika zmierza do pewnego przechyłu nauki społecznej Kościoła w stronę bezwarunkowego miłosierdzia i wręcz pacyfizmu. Nie chodzi o to, by jej tezy bezpośrednio odrzucać. Z pewnością jednak warto je odczytać w szerszym kontekście nauki Kościoła, która to aprobuje zarówno hierarchię, jak i równość; zarówno małżeństwo, jak i celibat; zarówno piękno papieskich ceremonii, jak i ubóstwo mnichów; tak miłosierdzie, jak i sprawiedliwość. Ta zasada complexio oppositorum, łączenia przeciwieństw, stanowi o sile Nauki Kościoła. Aby ją zrozumieć, warto poznać nie tylko „Fratelli Tutti”, lecz również inne encykliki społeczne, dzieła teologiczne, a także samo Pismo Święte.

Marcin Jendrzejczak

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2020-10-16)

 


 

KOMENTARZ BIBUŁY: Szkoda, że sensowny tekst kończy się nonsensownym podsumowaniem nowego dokumentu Franciszka: „Nie chodzi o to, by jej tezy bezpośrednio odrzucać. Z pewnością jednak warto je odczytać w szerszym kontekście nauki Kościoła, która to aprobuje zarówno hierarchię, jak i równość; zarówno małżeństwo, jak i celibat; zarówno piękno papieskich ceremonii, jak i ubóstwo mnichów; tak miłosierdzie, jak i sprawiedliwość. Ta zasada complexio oppositorum, łączenia przeciwieństw, stanowi o sile Nauki Kościoła. Aby ją zrozumieć, warto poznać nie tylko „Fratelli Tutti”, lecz również inne encykliki społeczne, dzieła teologiczne, a także samo Pismo Święte.” 

Czy mamy zatem odczytywać srutti tutti w jakimś „nowym kontekście”? Cy mamy teraz – jak pisze Autor – samo Pismo Święte „odczytywać na zasadzie complexio oppositorum„? Czy mamy teraz wszystko co Kościół napisał, wszystkie słowa Chrystusa zapisane w Ewangelii, całe nasze wyznanie wiary odczytywać w jakimś dychotomicznym znaczeniu? Czy to co Kościół naucza(ł) ma być zatem uznane jako wypociny pisane przez- i dla- schizofreników? Nie, i jeszcze raz nie, chociaż rzeczywiście posoborowy Kościół próbuje pogodzić wodę z ogniem, próbuje reinterpretować Naukę Chrystusa i przenicować Tradycję. Wprowadza chaos pojęciowy, absurdalną hermeneutykę ciągłości w odniesieniu do jawnego zerwania, przeinacza dotychczas trwałe i jednoznaczne pojęcia.

Przekaz powinien być jasny i ukazujący niezmienną naukę Kościoła i nie wolno zwodzić porównaniami w rodzaju, że jeśli w Kościele „mamy piękno papieskich ceremonii, jak i ubóstwo mnichów„, to wszystko jest dozwolone i równoznaczne. Nie wolno mieszać pojęć i mówić, że od teraz (od zawsze?) siła Kościoła ma polegać na łączeniu skrajności, bo tym sposobem myślenia dojdziemy do koniecznego wniosku, że Kościół to zarówno miłość, jak i usankcjonowany i dopuszczony na równi grzech, jako jedna z opcji do wyboru.

Skip to content