Aktualizacja strony została wstrzymana

Pyskówka Trumpa i Bidena. Echa pierwszej debaty przed wyborami prezydenckimi w USA

„Dwóch mężczyzn po siedemdziesiątce, najlepsze, co ma Ameryka do zaoferowania, starło się ze sobą” – tak swoją krótką informację o pierwszej debacie prezydenckiej w USA podsumował portal bignewsnetwork.com. Media w zasadzie są zgodne, że przyszłość debat prezydenckich stoi pod znakiem zapytania po ostatnim, chaotycznym pojedynku. Jednak, mimo wyzwisk i ciągłego przerywania sobie wypowiedzi, wyborcy mogli się dowiedzieć, czym jest lansowany przez Joe Bidena plan dla Ameryki. 

Przerwy i wyzwiska zdominowały sesję. Chris Wallace, moderator, gospodarz Fox News Sunday i znany prezenter informacyjny nie był w stanie okiełznać rozemocjonowanych dyskutantów. Prezydent Trump, w bojowym nastroju,  nieustannie przerywał byłemu wiceprezydentowi, wyprowadzając go z równowagi. Biden wielokrotnie obrażał prezydenta, nazywając go „klaunem” i karząc mu się „zamknąć”. Wyrzucał mu, że jest „rasistą” i „szczeniakiem Putina”, a w pewnym momencie zwrócił się do Trumpa i powiedział: „jesteś najgorszym prezydentem, jakiego kiedykolwiek miała Ameryka”.

Obaj kandydaci odmówili odpowiedzi wprost na niektóre pytania. Trump nie potępił „białej supremacji” i „prawicowej milicji”, czego domagał się prowadzący wraz z Bidenem, sugerując, że odpowiada ona za niektóre zamieszki. Prezydent odparł, że „prawie wszystko, co widzę, pochodzi z lewego skrzydła, a nie z prawego”. Trump zadeklarował, że chce uspokoić sytuację w kraju i pytał: „Kogo mam potępić? Dumnych chłopców?”.

Wskazał, że za brutalne zajścia odpowiada Antifa i lewica. ­– Ktoś musi coś zrobić z Antifą i lewicą, ponieważ to nie jest problem prawicy, to jest problem lewicy – komentował.

Biden w ciągu 90-minutowej debaty praktycznie nie był w stanie dokończyć zdania. Jak komentują analitycy z konserwatywnego portalu nationalreview.com, Trump zgotował kandydatowi demokratów taki sam los, jak Biden osiem lat temu Paulowi Ryanowi.

Trump po prostu konsekwentnie utrudniał mu przedstawienie jakichkolwiek argumentów, „warcząc” i ciągle przerywając, coś dopowiadając. Biden kilka razy stracił z tego powodu panowanie nad sobą.

Jim Geraghty pisze, że Biden przyszedł wygrać debatę, tymczasem to Trump wypełnił całą przestrzeń w studio, przejmując czas antenowy swojego rywala. Mówił o wszystkim co chciał, by trafiło do wyborców niezależnie od pytań Chrisa Wallace’a.

Autor sugeruje, że wielu demokratów będzie za to obwiniać prowadzącego, który nigdy wcześniej nie stanął przed takim wyzwaniem. Irytacja Wallace’a po godzinnej wymianie zdań nie zmieniła tonu debaty. Trumpa po prostu nie obchodziło, jakie obowiązują zasady. Za każdym razem, gdy pomyślał o jakiejś sprawie, mówił o niej, a Biden często wyglądał na sfrustrowanego i skonsternowanego.

W ocenie nationalreview.com Trump miał znacznie więcej czasu na przedstawienie własnych argumentów, więc zgodnie z tym standardem „wygrał”.

Już pojawiają się głosy namawiające Bidena, by nie prowadził więcej debat z prezydentem. Z taką sugestią wystąpił m.in. Joe Scarborough.

Prezydent, który od miesięcy kwestionuje stan psychiczny Bidena, zaatakował  byłego wiceprezydenta po tym, jak oznajmił on, że więcej ludzi umrze z powodu pandemii koronawirusa, jeśli Trump nie stanie się „dużo mądrzejszy”. Trump wytykał Bidenowi uzależnienie jego syna od kokainy. Prezydent w różnych miejscach odnosił się do ustaleń raportu Senatu na temat zagranicznych transakcji Huntera Bidena, który został opublikowany kilka dni przed debatą i uznany przez demokratów za próbę ingerencji w wybory. – Żona burmistrza Moskwy przekazała pańskiemu synowi 3,5 miliona dolarów – mówił Trump. – Nic z tego nie jest prawdą – oponował Biden.

Prezydent Trump wskazał, że nie zamierza odpuścić sprawy zaangażowania Huntera Bidena w zagraniczne interesy. Chce zmusić Ukrainę do zbadania powiązań syna Bidena z ukraińską firmą gazową za czasów wiceprezydentury jego ojca, a teraz kandydata na urząd prezydenta. Chce wiedzieć, czy miało to wpływ na politykę USA wobec Ukrainy.

Debata de facto była przedłużeniem bezpardonowej, ostrej kampanii wyborczej. Joe Biden porównał w zeszłym tygodniu retorykę Trumpa do nazistowskiego przywódcy Josepha Goebbelsa i nazwał prezydenta „rasistą”.

Na kilka godzin przed debatą w mediach społecznościowych pojawiły się doniesienia, że wiceprezydent ma używać słuchawek, jak i leków poprawiających jego wydolność podczas debaty. Prezydent nieustannie atakował stan fizyczny i psychiczny Bidena.

Nie jest jednak jasne, czy podejście Trumpa, zorientowane na atak, zmieni zdanie wyborców, gdy kraj jest rozdarty przez kryzys gospodarczy i zdrowotny.

Na razie w sondażach wciąż prowadzi – i to ze znaczną przewagą – Joe Biden. Ankieta New York Times / Siena College opublikowana w poniedziałek wskazuje, że Biden wyprzedza Trumpa o 9 punktów procentowych w Pensylwanii, a sondaże NBC / Marist opublikowane w niedzielę sugerują, że Biden prowadzi o 8 punktów procentowych w Michigan i 10 punktów procentowych w Wisconsin. Z kolei w Ohio, miejscu debaty, Biden wyprzedza Trumpa o 5 punktów procentowych (według sondażu Fox News opublikowanego w zeszłym tygodniu).

Ankieta Washington Post-ABC z zeszłego tygodnia sugeruje przewagę 4 pkt. proc.  Bidena na Florydzie i minimalną przewagę – o jeden punkt procentowy – w Arizonie.

Głównym tematem kampanii kandydata demokratów jest koronawirus, który miał zabić ponad 200 tys. Amerykanów. Za ich śmierć były wiceprezydent pośrednio obciąża obecnego prezydenta.

Sam Trump zapewniał w czasie debaty, że szczepionka będzie gotowa jeszcze przed wyborami i że jego administracja rozprowadzi ją „od razu”.

Wtorkowa debata była pierwszym z trzech pojedynków. Wiceprezydent Pence i kandydatka demokratów na wiceprezydenta senator Kamala Harris (D-Calif.) zmierzą się we własnej debacie na Uniwersytecie Utah w Salt Lake City 7 października.

W przygotowaniach do wtorkowej debaty Trumpowi pomagał były gubernator stanu New Jersey Chris Christie oraz osobisty prawnik prezydenta Rudy Giuliani.

Z pojedynku można było się dowiedzieć, że Joe Biden jednak nie popiera – chociaż cały jego program wyborczy mówi co innego – Nowego Zielonego Ładu, który, jak wskazał prezydent Donald Trump, kosztowałby Amerykanów 100 bilionów dolarów.

Wallace dopytywał Bidena o nowe limity szczelinowania, kończące wykorzystanie paliw kopalnych do wytwarzania energii elektrycznej do 2035 roku i o całkowitą dekarbonizację gospodarki.

Biden odparł, że Ameryka ma przejść na energię odnawialną i nie będzie budować kolejnych elektrowni wykorzystujących paliwa kopalne. Zapowiedział także elektrorewolucję po upewnieniu się, że będzie możliwa. Przekonywał, że Ameryka mogłaby zdekarbonizować się (odejść od paliw kopalnych) już w 2035 roku, nie tracąc miejsc pracy i tworząc nową „ekologiczną” infrastrukturę.

Były wiceprezydent deklarował, że pierwszą rzeczą, jaką zrobi, będzie powrót do porozumienia paryskiego z 2015 roku w sprawie klimatu, z którego wycofał się Trump.

Prezydent wtrącił się komentując, że Biden właśnie „mówi o Nowym Zielonym Ładzie”. Następnie dodał, że jego propagatorzy chcą zburzyć budynki, by odbudować je już nie za 20 mld, ale 100 bilionów dolarów. – To najgłupszy, najbardziej absurdalny pomysł – komentował, dodając, że „zieloni” chcą zniszczyć cały przemysł samochodowy, lotniczy, a nawet pozbyć się krów. Środki potrzebne na realizację tego absurdalnego planu wymagałyby – wedle Trumpa – 100 lat oszczędności.

Biden powiedział, że „Nowy Zielony Ład” nie jest jego planem, ale niemal natychmiast dodał, że „Nowy Zielony Ład zwróci się w miarę postępu”. Moderator zapytał Bidena wprost, czy popiera „Nowy Zielony Ład”, na co ten odparł: „Nie, nie popieram Nowego Zielonego Ładu”.

– Och, to wielkie stwierdzenie. Oznacza to, że właśnie straciłeś radykalną lewicę – puentował Trump. – Popieram przedstawiony przeze mnie plan, plan Bidena, który różni się od tego, co nazywa się radykalnym „Nowym Zielonym Ładem” – ripostował kandydat demokratów.

W obecnej kampanii wyborczej kwestia neomarksistowskiego „Nowego Zielonego Ładu” jest kluczowa, ponieważ określa ona kierunek transformacji całej gospodarki światowej. Europa zdecydowała się zmierzać w kierunku dekarbonizacji za wszelką cenę, co będzie się wiązać z drastycznym ubożeniem społeczeństwa, licznymi zamieszkami i niepokojami oraz wzrostem inwigilacji.

Źródło: cnsnews.com / bignewsnetwork.com / nationalreview.com / thehill.com

AS

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl ( 2020-09-30)

 


 

KOMENTARZ BIBUŁY: Być może taka była taktyka Trumpa, któremu doradcy zalecili dominację debaty poprzez nieustanne przerywanie i nieopanowanie – zresztą dość dobrze odpowiadające naturze Prezydenta – ale w sumie wypadł on bardzo blado. Był znacznie bardziej zdenerwowany, nie korzystał z rzeczowych argumentów, brak mu było tej swobody, z której jest znany. Biden z kolei wzniósł się ponad siebie i raczej jemu należy przypisać zwycięstwo.

Swoją drogą, jeszcze przed debatą sztab wyborczy Trumpa starał się o niezależne zbadanie używanego przez głuchego Joe jego aparaciku słuchowego, gdyż można było transmitować prosto do jego ucha podpowiedzi. Może miało to miejsce, bowiem mówił składnie i wyjątkowo celnie. Czy rzeczowo? Oczywiście, że nie, bo w arsenale Demokratów nie ma dzisiaj miejsca na rzeczową dyskusję, na argumenty, a liczą się jedynie frazesy, które padały nieustannie. W sumie, choć chcielibyśmy aby wynik był odwrotny, to jednak Biden niewątpliwie zyskał na tej debacie.

 


 

Skip to content