Aktualizacja strony została wstrzymana

„Obłudnik Powszechny” – Maciej Eckardt

Niedźwiedzią przysługę uczynił sam sobie krakowski „Tygodnik Powszechny” publikując jako jedyny wystąpienie kardynała Stanisława Dziwisza na Radzie Stałej Episkopatu Polski z dnia 25 sierpnia 2007 roku. Ten konsekwentnie heretyzujący od lat organ niewielkiej i wyfiokowanej części inteligencji katolickiej, przed którym ostrzegał prymas Stefan Wyszyński i do którego słowa reprymendy słał papież Jan Paweł II, dopuścił się rzeczy niesłychanej – naruszył poufność ostatnich obrad biskupów polskich, które to obrady ze względu na ich temat i charakter wymagały dyskrecji. Postawił tym samym w niezwykle trudnym i kłopotliwym położeniu kolegium biskupów, które miało prawo oczekiwać od mediów, zwłaszcza katolickich (w przypadku „TP” słowo katolicki jest mocno na wyrost) uszanowania ich woli. Stała się więc rzecz haniebna, nie pierwsza w historii „Tygodnika Powszechnego”, polegajaca na tym, że środowisko to postanowiło po raz kolejny stać się głównym rozgrywającym w sprawach wewnątrzkościelnych, co jest ewidentną uzurpacją, godną PRL-owskiego Urzędu
d/s Wyznań. W przypadku organu, którym kieruje po śmierci Jerzego Turowicza sympatyczny skądinąd ksiądz Boniecki, to jednak już nie dziwi.

Paradoksalnie, tabloidowa akcja „Tygodnika Powszechnego” mająca zaszkodzić Radiu Maryja, tylko to radio wzmocniła. Pokazała bowiem jego przeciwników, jako ludzi gotowych łamać zasady dyskrecji i poufności dla osiągnięcia swoich partykularnych celów, ludzi, którzy swoim pysznym i egoistycznym zachowaniem w namacalny sposób zaszkodzili Kościołowi, co nie ujdzie zapewne uwadze Watykanu, który jest wyjątkowo wyczulony na punkcie dyskrecji, zwłaszcza, jeśli chodzi o upublicznianie spraw dotyczących stosunków wewnętrznych Kościoła. „Tygodnik Powszechny” uczynił tym niedźwiedzią przysługę i postawił w dwuznacznej sytuacji ciągle modnych i rozrywanych medialnie biskupów – Pieronka, Źycińskiego czy Gocłowskiego, którzy tak ochoczo komentowali klimat spotkania biskupów na Jasnej Górze. Nie wiem, czy będą z tego faktu zadowoleni, ale nie ma co ukrywać – nikt ich nie zmuszał do paktowania z „Tygodnikiem Powszechnym”, „Gazetą Wyborczą” czy innym tabloidem.

„Tygodnik Powszechny” publikując wystąpienie kardynała Dziwisza pokazał, że są (jest?) w gronie biskupów osoby (osoba?) niegodne zaufania, które wynoszą na zewnątrz tajemnice Kościoła, byle wywrzeć nacisk i przyspieszyć pożądane dla siebie rozstrzygnięcia. To smutna konstatacja, ale chyba nie zaskakująca. Nie jest bowiem żadną tajemnicą, że w polskim Kościele ścierają się różne wizje dotyczące przyszłości polskiego katolicyzmu. To naturalne i oczywiste, bo Kościół jest przestrzenią wolności, w której różnice zdań są rzeczą normalną, a nawet pożądaną. Bo Kościół to żywe ciało, w którym mieszczą się zarówno słuchacze Radia Maryja i kierujący nim ojcowie Redemptoryści z Torunia, jak również czytelnicy „Tygodnika Powszechnego” i pisujący dla nich postępowi księża redaktorzy. Kościół pod tym względem jest pojemny. Ale wymagać od nich wszystkich trzeba – biorąc pod uwagę dzielące ich poglądy na świat i politykę – by we wzajemnych sporach zachowywali elementarną roztropność w stosunku do Kościoła, w tym przypadku nie chlapania jęzorem o tym, co się dzieje za murami Jasnej Góry, skoro oczekiwali tego biskupi.

Tego podstawowego standardu nie dotrzymał „Tygodnik Powszechny”, który po kapitałowym oddaniu się w zachłanne ręce imperium Mariusza Waltera i jego holdingu ITI, wyraźnie popłynął w kierunku bulwarowym. Na szczęście jest jeszcze konfesjonał, z którego zapewne ksiądz Adam Boniecki regularnie korzysta, a jako redaktor naczelny paplającego na prawo i lewo (głównie jednak na lewo) tygodnika dla spokojności swojego sumienia skorzysta nawet rychło. I miejmy nadzieję, że treść tej spowiedzi nie przedostanie się w cudowny sposób na łamy jakiegokolwiek tygodnika, zwłaszcza katolickiego, jak miało to miejsce w przypadku poufnego wystąpienia kardynała Stanisława Dziwisza i nie dowiemy się nagle z tak zwanego „dobrze poinformowanego źródła” w konfesjonale, który to biskup tak rączo doniósł w sprawie, w której powinien milczeć jak grób.

Wymowną pointą afery wywołanej przez „Tygodnik Powszechny” jest bezprecedensowe oświadczenie Sekretarza Generalnego Konferencji Episkopatu, które wyraźnie pokazuje, jak wielką szkodę Kościołowi wyrządzili ci, z których ust nie schodzą słowa o Kościele tolerancji, dialogu i otwartości. Cóż, słowa tak mało kosztują.

Oświadczenie Sekretarza Generalnego Konferencji Episkopatu

W dniu 25 sierpnia 2007 r. na Jasnej Górze obradowała Rada Stała Konferencji Episkopatu Polski, poszerzona o biskupów diecezjalnych.

Wśród wielu tematów biskupi przeprowadzili poważną i merytoryczną dyskusję nad rolą Radia Maryja i związanych z nim instytucji w kontekście misji ewangelizacyjnej Kościoła w Polsce. Biskupi podjęli ten temat w poczuciu odpowiedzialności za całość działalności duszpasterskiej, w trosce o
jedność wspólnoty kościelnej odnosząc się z uznaniem do misji ewangelizacyjnej środowiska Radia Maryja.

Biskupi diecezjalni troszcząc się o jedność polskiego Kościoła zaaprobowali większością głosów propozycję, która powinna w przyszłości przyczynić się do uzdrowienia sytuacji wokół Radia Maryja.

Wystąpienie Kardynała Stanisława Dziwisza wygłoszone podczas spotkania biskupów na Jasnej Górze zostało upublicznione z naruszeniem dyskrecji należnej obradom Episkopatu. Dyskusja wokół wyżej cytowanego wystąpienia jest nieuzasadniona i może sprowokować niesłuszne przeciwstawienie stanowisk.

+ Stanisław Budzik, Sekretarz Generalny Konferencji
Episkopatu Polski

Warszawa, 5. 09. 2007 r.

Polecam również interesujący wywiad w tej sprawie z arcybiskupem Józefem Michalikiem pod znamiennym tytułem – „Nie ma problemu Radia Maryja”.


Maciej Eckardt


Skip to content