Aktualizacja strony została wstrzymana

List Bohdana Poręby

Poniżej przytaczamy interesujący list reżysera Bohdana Poręby do redaktora portalu „SOWA-Polski Komitet Narodowy – Frankfurt”, Stefana Kosiewskiego, opisujący trudności przy realizacji filmu „Hubal” oraz przeciwności, z którymi patriotyczni reżyserzy musieli walczyć w swym życiu zawodowym i prywatnym.

 

Panie Redaktorze!

Co do Hubala Dobrzańskiego:

Stoczyłem na ten temat śmiertelny bój.
Proszę zauważyć, że film nie zamieszcza nazwiska autora scenariusza Jana Józefa Szczepańskiego. Pierwotna wersja zawierała 3 sceny:
1. Hubal rozstrzeliwał pierwszych jeńców.
2. Spał z chłopską łączniczką Tereską.
3. Jak każdy głupi polski ułan ginął w szarży.
Byłby to inny film?

Scenariusz nosił tytuł „Szalony Major”, tak jak nazywali Hubala Niemcy. Wtedy żyło jeszcze 60 hubalczyków (dzis żyje paru). Między innymi mój konsultant Marek Szymański, dowódca hubalowskiej piechoty, autor książki „Oddział Majora Hubala”, późniejszy oficer „Wachlarza i Powstania Warszawskiego, „Dołęga” Ossowski, adiutant majora, Roman Rodziewicz (jeszcze żyje, co roku przyjeżdża w rocznicę śmierci Majora z Londynu, jedyny żołnierz majora, który szedł z nim od Wołkowyska do śmierci). Była jeszcze bardzo dobra książka lubelskiego autora o losach oddziału (przepraszam Go ale w tej chwili nazwisko wyleciało mi z głowy).

Doszło do moich starć z autorem. Ostatecznie rozstaliśmy się przez jego protest przeciw obsadzeniu Ryszarda Filipskiego w roli tytułowej. Znając jego twórczość teatralną wiedziałem, że jest patriotą, który ma w sobie ten stosunek do kraju, jaki cechował bohatera. Rozpętało się piekło. Podsuwano mi różnych, często wybitnych aktorów. Ja jednak uparłem się. Musiałem nawet podpisać kuriozalne pismo, iż obsadzając Filipskiego aktora tak nie nadającego się do roli Hubala, czynię to na moją osobistą odpowiedzialność. Tak jakby każdy reżyser obsadzając aktora w głównej roli nie ryzykował własną odpowiedzialnością.

Główna obok matki Michników fałszerka historii Polski Maria Turlejska, dziś zdemaskowana jako agent UB złożyła na ręce ówczesnego Ministra Kultury protest przeciwko powstaniu filmu propagujacego ułański dryl, apoteozę dworków i plebanii. Krzysztof Teodor Toeplitz (drugi agent z pośród moich prześladowców) w tygodniku „Świat” zakładał się, że film będzie totalną klapą. To był ten sam Toeplitz, który w tym samym tygodniku ogłosił wyrok na mnie wydany przez ministra Zaorskiego, który odebrał mi sześć lat twórczego życia za jedyny dotąd film poświęcony armii na zachodzie p.t. „Daleka jest droga” z 1963 roku. Dziś przeżywam nowe, tym razem piętnastoletnie bezrobocie filmowe. Nie jestem jedyny. Wychowawca nas wszystkich w Szkole Filmowej, Antoni Bohdziewicz, kawaler Krzyża Walecznych za czołówkę filmową w Powstaniu Warszawskim, będąc odsunięty za film „Za wami pójdą inni” od prawa twórczości za „nacjonlistyczne odchylenie” zmarł bez prawa do pracy. Stanisławowi Gabryelskiemu, autorowi filmu „Czarne Diamenty” jedynemu kandydatowi przedwojennemu do nagrody w Wenecji, Aleksander Ford powiedział, że polska kinematografia jest za mała dla nich obu. Gabrielski prześladowany wyemigrował do USA wraz z materiałami z Powstania, którego również był uczestnikiem. Posiadam list jego małżonki do Edwarda Gierka dobijający sie o prawo powrotu.

Na plan podczas zdjęć w bardzo mroźną zimę nie przywożono gorącej zupy licząc na bunt w ekipie. Na ścianie wytwórni w Łodzi wypisywano „Hubal-Ubal”. Podobnie jak podczas zdjęć do „Polonnii Restituta” wypisywano „Polonia
Prostytuta”. W Londynie ukazała się paszkwilancka książka „W cieniu legendy majora Hubala” Tadeusza „Wyrwy”. Nie lubiano Majora i w górze AK za rzekomą niesubordynację, bo pozostał wierny przysiędze nie zdejmowania munduru. Wierzył w wiosenną ofensywę aliantów. Jak cały naród. „Słoneczko wyżej, Sikorski bliżej”.Walczył o to, z czego dziś rezygnujemy: o ciągłość polskiej państwowości. Choć nigdy nie politykował, mimo iż był szwagrem Prezydenta Mościckiego.

Nie wiedział o kadrowych roszadach ani o tym o czym wiedział już Londyn, że wiosennej ofensywy nie będzie. Był wyposażony w akceptację pierwszego przywódcy  generała Tokarzewskiego. Koźniewscy, Górniccy, Toeplitzowie oskarżali go o pacyfikacje kieleckich wsi. Tak jakby niemieccy bandyci z wehrmachtu nie palili wsi wraz z mieszkańcami w rejonach, gdzie Hubala nie było. Były to Skłoby, Gałki, Huciska. Kiedy w czasie dokumentacji weszliśmy do chaty córki wójta z Gałek, która straciła wtedy wszystkich mężczyzn z rodziny, zapytałem ją, czy nie czuje żalu do majora. Odpowiedziała bez namysłu: „Niemców przecież też ubywało”. Tak wygląda nie wyrozumowany pseudopatriotyzm pseudointeligentów, ale ten prawdziwy. Ludowy.

Cóż więc Pan się dziwi, Redaktorze, że trudno uzyskać aprobatę dla laudacji symbolu duszy polskiej jak nazwał w polskim wywiadzie „Hubala” po obejrzeniu filmu, jeden z największych rosyjskich pisarzy Jurij Nagibin. A o pomnik KL Warschau to łatwo? Wszystko, co nie sprzyja dzieleniu Polaków i ich odnaradawianiu jest pod stałym ogniem. Dlatego konsekwentnie narodowemu reżyserowi odmówiono miejsca na mapie narodowej kultury. Ale ja nie sadzę, że to miejsce zależy od ilości przerobionej taśmy, tylko od tego, czy jest się na drodze, którą ta kultura wytaczała przez wieki. Czy jest się z Bogiem, honorem, Ojczyzną.

Dzisiaj, przy osiągnięciu stanu wtórnego analfabetyzmu (GUS podaje, że przeciętny Polak czyta pół książki rocznie) kultura uznała za swą powinność, dorównanie poziomowi odbiorcy ukierunkowanemu na dorównanie zachodniemu barbarzyństwu kulturalnemu. Zrezygnowała z wysoko podniesionej poprzeczki do której odbiorca musiał  się podnosić. No ale taka kultura była narodotwórcza. Trzeba więc ją zniszczyć. Tak, jak wyrzuciło się z programów szkolnych Sienkiewicza i twórczynię „Roty”, jak Fundacja Batorego zamierzała wyrzucić Mickiewicza i Słowackiego.

Pozdrawiam.

Bohdan Poręba

 

Skip to content