Aktualizacja strony została wstrzymana

Czują się gorszymi Polakami

Milion naszych rodaków ze Wschodu od dziesięciu lat czeka na uznanie ich polskości. Zdesperowani wysłali przedstawicieli do Warszawy.

Dziś do Warszawy przyjeżdżają Polacy m.in. z Białorusi, Ukrainy, Rosji, Litwy. O pomoc będą prosić premiera oraz marszałków Sejmu i Senatu. Przygotowali apel. „Stoimy dzisiaj u drzwi polskiego parlamentu z nadzieją i przekonaniem, że nasza obecność zostanie dostrzeżona. Karta Polaka to ustawa, która zarówno w sposób symboliczny, jak i rzeczywisty przywróci godność Polakom ze Wschodu” -napisali do szefa rządu.
„Wszyscy czekają na ten dokument. Chcą wiedzieć, że Polska o nich pamięta. Przez ostatnie lata tylko dużo się o tym mówiło” -mówi Andżelika Borys, przewodnicząca nieuznawanego przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi.
Nasi ludzie są zdesperowani. Albo jesteśmy potrzebni Polsce, albo nie -wtóruje Emilia Chmielowa, prezes Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie. Obie przyjeżdżają dziś do Warszawy.

Polski rząd obiecuje, że jak najszybciej zajmie się ustawą, która czeka od 1997 r. W czerwcu przekazał projekt ustawy do Sejmu. Do dziś Karta Polaka znajduje się w lasce marszałkowskiej.

Karta Polaka dotyczy tylko Polaków mieszkających na terenie byłego ZSRR. -Wielu starszych ludzi uzna ją za nobilitację. Dla innych będzie to znak, że ojczyzna o nich pamięta. Dla wszystkich będzie oznaczała duże ułatwienia w kontaktach z Polską -mówi Irena Masalska, wicenaczelna „Kuriera Galicyjskiego” ze Lwowa.
Dzięki Karcie Polacy mogliby podróżować do Polski dużo łatwiej i – co najważniejsze – bezpłatnie.

1 stycznia 2008 r. Polska przystępuje do strefy Schengen. Dla mieszkańców Ukrainy czy Białorusi oznacza to stanie w długich kolejkach po wizę, za którą będą musieli zapłacić 35 lub 60 euro. To ogromne pieniądze. 60 euro na Białorusi to przeciętny miesięczny czynsz zamieszkanie, renta lub połowa zarobków. Lekarz z długim stażem pracy zarabia w Grodnie około 75 euro miesięcznie. Podobnie na Ukrainie. Dlatego sprawa jest pilna. Samo wdrożenie ustawy w życie zajmie pół roku.
Przeciwnicy Karty twierdzą, że Polski na nią nie stać. Boją się też, że Polacy ze Wschodu zaleją polski rynek pracy. -Nie wierzę w tłumy Polaków. Jeśli przyjedzie 10 procent, to dużo -uspokaja Tadeusz Maciejkianiec, który trafił do Polski siedem lat temu z Wilna na studia. Dziś szefuje Studenckiej Międzyuczelnianej Organizacji Kresowiaków.
Podkreśla, że Polacy ze Wschodu doznają w Polsce wielu upokorzeń. – Studenci nie mogą pracować, nie dostają stypendiów za wyniki w nauce, co roku muszą legalizować pobyt, co kosztuje 300 zł. Dodaje, że ma szczęście, bo pochodzi z Wilna. Na innych Polacy mówią „Ruscy”. – Karta Polaka mogłaby zmienić ich sposób myślenia. Dzięki niej nie byłoby udawania, że Polacy na Wschodzie nie istnieją.
Karta Polaka – jeśli zostanie przyjęta – będzie przysługiwać osobom mieszkającym na terytorium państw powstałych po rozpadzie ZSRR (Armenia, Azerbejdżan, Białoruś, Estonia, Gruzja, Kazachstan, Kirgistan, Litwa, Łotwa, Mołdawia, Rosja, Tadżykistan, Turkmenistan, Ukraina, Uzbekistan). Będą się o nią mogły starać osoby, które mają polskich przodków i podtrzymują polskie tradycje, a także osoby, które miały polskie obywatelstwo i były zaangażowane w działalność polskich organizacji. Taką deklarację trzeba będzie złożyć na piśmie. Posiadacz Karty musi, przynajmniej biernie, znać język polski. Dzięki niej Polacy będą mogli się ubiegać o zwolnienie z opłaty za polską wizę. Będą mogli swobodnie uczyć się i studiować w Polsce na tych samych zasadach co obywatele polscy, korzystać z opieki zdrowotnej, a także ze zniżek, np. w komunikacji miejskiej i bezpłatnych wizyt w muzeach. Karta Polaka stwarzałaby też możliwość pracy w Polsce. Jej posiadacze zyskaliby również pierwszeństwo przy ubieganiu się o pomoc ze środków budżetu państwa lub samorządów przeznaczonych na wspieranie Polaków za granicą. Dokument nie ma nic wspólnego z obywatelstwem i nie uprawnia do osiedlenia się w Polsce. Będzie ważny przez dziesięć lat. Koszt jego wprowadzenia MSZ szacuje na 20 mln zł. Podobne karty wydają już m.in. władze Węgier, Grecji, Austrii i i Ukrainy.

Na podstawie: „Rzeczpospolita”

 

Skip to content