Aktualizacja strony została wstrzymana

Koronawirus był do pokonania w miesiąc. Wirusolog przerażony „zarządzaniem kryzysowym” państwa

Przy zastosowaniu właściwych środków – to jest odizolowania jedynie grupy osób najbardziej wrażliwych – i przy normalnym funkcjonowaniu pozostałej części społeczeństwa, kroronawirusa można było pokonać w około 4 tygodnie – ocenił prof. dr n. med. Sucharit Bhakdi, lekarz specjalista w dziedzinie mikrobiologii i epidemiologii zakażeń. Ekspert przyrównał działania wokół Covid-19 do metod totalitarnych. Wyrzucił też chrześcijanom odejście od człowieczeństwa.

W kwietniu 2020 roku Ken Jebsen z kanału KenFm przeprowadził rozmowę z lekarzem specjalistą w dziedzinie mikrobiologii i epidemiologii zakażeń. Prof. dr n. med. Sucharit Bhakdi kilka tygodni wcześniej opublikował list otwarty do kanclerz Niemiec Angeli Merkel w związku z ogłoszeniem pandemii, zadając szereg pytań o motywacje i sens podjętych działań w tzw. walce z koronawirusem.

Sprawę opisywaliśmy TUTAJ. 

Kwietniowa rozmowa z prof. Bhakdim doczekała się polskiej wersji językowej:

Ekspert przyznał, że zabrał głos, bo nie mógł milczeć, gdy widział, że coś tak niewiarygodnego dzieje się w jego „drugiej ojczyźnie”. – Przybyłem do nowego kraju jako obcy. Kocham moją ojczyznę Tajlandię i byłem Tajlandczykiem przez długi okres. Nawet wtedy, gdy zostałem niemieckim urzędnikiem. Obywatelstwo niemieckie przyjąłem dopiero dwa lata temu. Zostałem obywatelem Niemiec, gdyż nie mogłem znieść sytuacji w mojej ojczyźnie. Tajlandia nie jest krajem demokratycznym, mówię to całkowicie otwarcie. Sytuacja w mojej ojczyźnie była tak okropna, że powiedziałem sobie, że prawdopodobnie już tam nie wrócę – wskazał.

I jak dodał, teraz się rozczarował. –Widzę, jak ludzie tutaj dobrowolnie rezygnują ze swojej wolności. Trudno w to uwierzyć. Rezygnują z tego, czego my nigdy nie mieliśmy i z tego, co oni mieli przez cały czas. Dlaczego to robią? Z jakiego powodu akceptują coś, co ich ogranicza i zabiera podstawowe prawa obywatelskie? – pytał.

Ekspert wyraził pogląd, że podjęte w Niemczech działania w związku z koronawirusem były całkowicie przesadzone i niebezpieczne dla funkcjonowania kraju w warunkach demokratycznych. Profesor dziwił się, że nikt nie zadał sobie trudu, by zbadać właściwości Covid-19 pod kątem tego, czy powoduje on chorobę u wszystkich zakażonych i jaki jest jego współczynnik śmiertelności. Działano w panice i przesadnie. O ile w początkowej fazie można to było jakoś usprawiedliwić, to z czasem należało wyciągnąć wnioski i szybko wycofać się z wielu błędnych decyzji, dotyczących dotkliwych ograniczeń nakładanych na społeczeństwo.

Profesor przyznał, że zaskakuje go to, że w kraju, w którym edukacja stoi na stosunkowo wysokim poziomie, społeczeństwo wierzy we wszystko, co się mu mówi – bez  żadnych wątpliwości i pytań. 

Jestem zdumiony i przerażony tą niewiedzą, z która się spotykamy. Przecież jestem osobą, która się na tym zna, ale żeby laicy mówili mi, że jestem nieodpowiedzialny, że nic z tego nie rozumiem, że jestem na emeryturze i nie nadążam za postępem medycyny, to trochę nienormalne – mówił.

Ekspert był porażony tym, że ani lekarze, ani prawnicy nie mieli odwagi, by zabrać głos w debacie na temat zarówno łamania podstawowych praw, jak i narażania życia ludzkiego – poprzez np. ograniczenia działalności służby zdrowia.

Uczyniła to jedynie grupa ekspertów, o czym pisaliśmy TUTAJ.

Prof. Bhakdi ocenił też, że media i polityka stały się wszechwładne i w dobie koronawirusa widzimy wyraźnie, do czego polityka jest w stanie się posunąć. – Ministerstwo Zdrowia może zrobić wszystko. A na podstawie jakiej wiedzy i jakich informacji działają? Tego nikt nie wie – mówił. Przyznał że, podobnie jak przy grypie, tak i w tym wypadku grupy ryzyka istnieją i to oczywiste, że potrzebują one ochrony – np. w postaci maseczek i zachowania dystansu. I jest to normalne postępowanie w takich sytuacjach. Ale tylko w przypadku grup ryzyka. Nie może być to jego zdaniem operacja na całym społeczeństwie.

Ekspert podkreślał, że w podejmowaniu ważnych decyzji brakuje naukowości, a w istotnych sprawach głos zabiera zaledwie kilka osób. Tymczasem w sytuacjach, gdy – z konieczności – podejmowane mają być środki sprzeczne z konstytucją (odbierające ludziom ich podstawowe prawa), należy działać fachowo, wspólnie, a wszelkie tego rodzaju drastyczne decyzje muszą być mocno uzasadnione. W przypadku koronawirusa głosy ekspertów zgłaszających wątpliwości co do obranej drogi nie są brane pod uwagę.

Inną kwestią jest informowanie społeczeństwa o motywach podejmowanych decyzji i ich uzasadnieniu. Tego zabrakło. Było zaś ślepe podążanie za wytycznymi WHO, a co za tym idzie fatalne w skutkach zarządzanie kryzysowe. – Ograniczenia są naiwne, nie mają żadnego sensu. Szczególnie, gdy wiadomo, że wirus jest bardzo zaraźliwy, ale jest mało chorobotwórczy – zaznaczył. Jasnym jest więc w takim wypadku, że konieczność pozostania w domu była bezcelowa, nie miało to sensu.

Lekarz zgodził się z tezą, że gdyby pozwolono na rozprzestrzenianie się wirusa, a jedynie odizolowano by grupy ryzyka, dbając o ich bezpieczeństwo, to w ciągu czterech tygodni było „po wszystkim”. I to – jak ocenił – byłoby bardzo dobre zarządzanie kryzysowe.

Jak mówił, przerażające jest to, że ludzie wyłączyli myślenie, włączyli ślepe posłuszeństwo i zapomnieli o bliźnich. Bo przecież wielu ludzi cierpi z powodu obostrzeń.

Niektórzy są zrujnowani, niektórzy się pochorowali (na depresję), niektórzy myślą o samobójstwie. Są tacy, którzy winni udać się do szpitala, ale odmawiają, bo boją się, że już nigdy nie zobaczą najbliższych, że nikt ich nie będzie odwiedzał. Tak nie można. Niektórzy są w żałobie, bo kogoś stracili i nawet nie mogą go wspólnie opłakiwać w kościele. Jestem buddystą i jest to coś, co głęboko mnie zdumiewa. Czy to, co tu robią, jest po chrześcijańsku? Jako buddysta nie tak wyobrażałem sobie chrześcijaństwo. Buddyści w zasadzie nie wierzą w Boga, ale uważam, że darem dla was od Boga jest to, że możecie opłakiwać wspólnie bliskich, co jest cenniejsze niż wspólne radowanie się – podkreślił. Lekarz nie krył zadziwienia tym, że w politykę obostrzeń tak łatwo dały się wplątać władze kościelne. To – przypomnijmy – sprawiło, że katolicy nie mogli w sposób tradycyjny przeżywać Wielkanocy.

Profesor krytykował sposób zbierania danych statystycznych na temat koronawirusa w różnych krajach, jak np. Włochy czy Niemcy, gdzie w przypadku śmierci osoby starszej szukano koronawirusa. I najczęściej znajdowano, bo osoba ta mogła mieć kontakt z zakażonymi. Ale często to nie koronawirus stanowił przyczynę ich śmierci. A tak to odnotowywano. To dało błędne podstawy do wyciągania dalszych wniosków i podejmowania ważnych decyzji uderzających w wolność.

Lekarz mówiąc o ograniczeniach wprowadzonych w Niemczach, nie bał się ocenić, że podjęte działania zbliżały się do rozwiązań totalitarnych. Jak sugerował, nie można np. karać za nieprzestrzeganie 1,5 m dystansu, a sytuacja, gdy „wzajemna troska” kończy się denuncjacją, jest dramatem.

Równocześnie – jak wskazał – wprowadzone niewspółmierne do zagrożenia ograniczenia sprawiły, że swojej roli nie spełniała służba zdrowia – ile osób mogło stracić życie z tego powodu? Ile kolejnych poniesie ogromne straty ekonomiczne? Ekspert mówił w tym kontekście o igraniu z życiem, obojętności władz i patrzeniu na cierpienie innych. Jak ocenił, doświadczenie z koronawirusem pokazało też, jak łatwo jest zniszczyć dobrze na pozór funkcjonujący kraj.

MA

Za: PoloniaChristiana - pch24.pl (2020-07-17) | https://www.pch24.pl/koronawirus-byl-do-pokonania-w-miesiac--wirusolog-przerazony-zarzadzaniem-kryzysowym-panstwa,77278,i.html

Skip to content