Aktualizacja strony została wstrzymana

Oduraczeni w stanie bezbronności – Stanisław Michalkiewicz

Szef policji pierś wysadza i spod marsa sypiąc skry, prężnym krokiem się przechadza. Co za gracja! Co za władza! Co za pompa, Jezu Chry!” – pisze poeta w słynnym poemacie „Bal w Operze”. („Dzisiaj wielki bal w Operze. Sam potężny Archikrator dał najwyższy protektorat. Wszelka dziwka majtki pierze i na kredyt kiecki bierze…”). To na pewno nie było w Nowym Jorku, gdzie tamtejszy szef policji uklęknął przed łobuzerią rabującą sklepy i podpalającą samochody. Podobno w szeregach łobuzerii przeważają Murzyni, w co chętnie wierzę, bo – jak zauważył murzyński przywódca Ludwik Farrakhan – na skutek socjalu, typowa rodzina murzyńska, to matka samotnie, to znaczy – futrowana zasiłkami – hoduje – bo przecież nie wychowuje – gromadę dzieci nieznanych, albo nieobecnych ojców, którzy albo zniknęli w sinej dali, albo siedzą w więzieniu. Te rodziny, to wylęgarnia przestępców, co potwierdzają statystyki. Wprawdzie Beniamin Disraeli mawiał, że są „kłamstwa, ohydne kłamstwa i statystyka”, jeśli jednak statystyki nie do końca kłamią, to nieomylny to znak, iż rasizm, a więc pogląd, według którego ludzkie rasy różnią się między sobą w sposób istotny, to znaczy – nie tylko kolorem skóry, ale m. in., również częstotliwością występowania cech charakterologicznych – wcale nie jest pozbawiony solidnych podstaw. Wprawdzie teraz, kiedy z powodu potępienia rasizmu, naukowcy boją się prowadzić badań nad rasami, bo Hitler z pobudek rasowych zmasakrował europejskich Żydów – ale to przecież nie powinien być powód wyłączenia z zakresu badań naukowych całej dziedziny życia i zastąpienia ich równościowym frazesem. Szczerze mówiąc, nie bardzo rozumiem, dlaczego Żydom tak na tym zależy, skoro mogliby przecież wynająć pana doktora Jana Tomasza Grossa, czy pana prof. Grabowskiego, a oni przecież mogliby bez trudu udowodnić, że rasą najwyższą są właśnie Żydzi i z tego tytułu powinni stanąć na czele rządu światowego, co nawiasem mówiąc, podobno z zagadkowych powodów, obiecał im kiedyś sam Stwórca Wszechświata. Przecież i teraz to przekonanie leży u podstaw poczynań Stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita, które nieubłaganym palcem napiętnowało kolegę Rafała Ziemkiewicza za jakieś myślozbrodnie, chociaż przecież nie tylko zawsze bardzo uważał, ale nawet wyganiał „antysemitów” z „prawicy”, no a teraz sam został do nich zaliczony i kto wie, co z tego wyniknie? Więc gdyby otwarte rzeczpospolitaki odważnie stanęły na nieubłaganym gruncie rasizmu, to ich poczynania nabrałyby cech socjalizmu naukowego, którym tak się przechwalali ich antenaci z żydokomuny.

Wracając jednak do szefa policji, to znaczy – do szefa policji w Nowym Jorku – to on żadnych „skier” spod marsa nie sypał, tylko uklęknął przez łobuzerią – że to niby w gruncie rzeczy jest po ich stronie i w ogóle – „kochajmy się!”. Nie ma żadnych informacji, co się dalej z nim stało – czy został natychmiast wyrzucony z policji i w ogóle – ze służby publicznej i teraz jęczy i szlocha w jakimś lochu, czy też nie miało to żadnych konsekwencji? Wprawdzie prezydent Trump, który chętnie pozuje na twardziela, ale sprawia wrażenie showmana, zapowiada, że wciągnie Antifę, która podobno kieruje Murzynami i koordynuje rozruchy w całym kraju, na listę „organizacji terrorystycznych” – ale zapowiada to już co najmniej od roku, a tamci najwyraźniej przejrzeli go na wylot i nic sobie z tych pogróżek nie robią. No ale prezydent Trump w listopadzie ma wybory, więc teraz musi podlizywać się każdemu łobuzowi, a jednocześnie zapewniać normalnych ludzi, że tak naprawdę, to on jest po ich stronie i tylko patrzeć, jak zrobi porządek – ale na razie schował się w jakimś bunkrze, niczym Hitler. No ale Hitler – jak to określił Józef Stalin – „obawiał się sądu zagniewanego ludu”. Czego obawia się prezydent Trump? Źe Murzyni będą głosowali na tego całego Bidena? Przecież to nie będzie miało znaczenia, czy Stany Zjednoczone dostaną się pod władzę Antify pod przewodnictwem Bidena, czy pod przewodnictwem Trumpa tym bardziej, że nie wiadomo, kto kieruje Antifą, która kieruje Murzynami. Bo – jak zauważył partyjny buc, grany przez Janusza Gajosa w filmie „Kontrakt” Krzysztofa Zanussiego – „demokracja demokracją – ale ktoś przecież musi tym kierować”. Jeżeli tedy prezydenci chowają się w mysie dziury, a szefowie policji klękają przed łobuzerią, to znaczy, że punkt ciężkości władzy musiał przesunąć się z konstytucyjnych organów państwa gdzie indziej. Dlatego też pytanie, kto dyryguje Antifą, nie zmierza do zaspokojenia prostej ciekawości, tylko ma charakter, że tak powiem – polityczno-ustrojowy.

I pomyśleć, że na takie proste pytanie nie można odpowiedzieć w epoce totalnej inwigilacji, kiedy to bezpieczniackie watahy zostały i tam i u nas wyposażone w aparaturę pozwalającą śledzić, kiedy każdy obywatel chodzi za potrzebą! Nie wierzę, żeby bezpieczniacy tego nie wiedzieli, bo to by znaczyło, że to banda idiotów, podczas gdy to są ludzie wprawdzie głęboko zdemoralizowani, ale raczej inteligentni i spostrzegawczy. W takim razie ktoś musiał im zabronić interesowania się takimi sprawami, nie tylko zresztą w Stanach Zjednoczonych, ale i w Wielkiej Brytanii. Kiedy jegomość podający się za przedstawiciela Antify zadzwonił do właściciela sali, wynajętej w Londynie na spotkanie ze mną, że jeśli mi tej sali nie odmówi, to Antifa go spali, zawiadomiona policja okazała się bezradna. Sherlock Holmes na pewno przewraca się w grobie, ale on żył w wieku XIX, kiedy jeszcze żydokomuna nie zdążyła wszystkich oduraczyć za pośrednictwem „filozofów”, co to głoszą, że „Byt” jest, a „Odbytu” nie ma.

Ale co tam Ameryka, czy Anglia! Jak mówił pan Zagłoba – „dalekie to są i zamorskie kraje”. Ale i w naszym bantustanie nie jest lepiej. Nie mówię nawet, że i tu panoszy się Antifa przed którą zgina się ze strachu wszelkie bezpieczniackie kolano, podobnie jak przez panem Kramkiem z fundacji „Otwarty Dialog”, ale „organy” nie potrafią nawet wykryć, któż to wydrukował plakaty z napisem „szumo-wina” i wynajął billboardy, żeby je tam umieścić? Przecież Abewiaki, co to co i rusz robią obywatelom sprawy operacyjnego rozpracowania, mają sławny i oczywiście odpowiednio kosztowny system „Pegasus”. No i co? No i nic. Po co w takim razie trzymać tę całą bandę darmozjadów, po co kupować im zabawki, po co mundurować i wyposażać w broń i amunicję te wszystkie „Policje” i „Gwardie Narodowe”, skoro sklepów przed plądrowaniem bronią tylko uzbrojeni na własny koszt ludzie z prywatnych milicji? W Ameryce jeszcze mogą chociaż wyposażyć się w broń, podczas gdy u nas, zarówno obóz zdrady i zaprzaństwa, jak obóz dobrej zmiany, ponad podziałami trzęsie się ze strachu na myśl, że i nasz naród by się tak uzbroił.

Stanisław Michalkiewicz

Felieton    tygodnik „Najwyższy Czas!”    11 czerwca 2020

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=4714

Skip to content