Aktualizacja strony została wstrzymana

W rytmie „chujawiaka” – Stanisław Michalkiewicz


Jeśli ktokolwiek ma jeszcze wątpliwości, czy Polska należy do państw poważnych, czy pozostałych, powinien wysłuchać skarg, jakie na łono pani red. Moniki Olejnik wylał pan Sławomir Siwek. Pan Sławomir Siwek „zawiesił” bowiem „byłego neonazistę”, pana Piotra Farfała na stanowisku prezesa TVP, ale pan Farfał nie tylko nie uznał tej decyzji, nie tylko złożył do niezawisłego sądu wniosek o wykreślenie z Krajowego Rejestru Sądowego dotychczasowych członków Rady Nadzorczej TVP S.A., ale podobno cofnął im również przepustki do gmachu rządowej telewizji, w następstwie czego pan Sławomir Siwek musi mu się odgrażać ze studia TVN. A wszystko dlatego, że pan Grad, minister Skarbu Państwa w rządzie premiera Tuska, ten sam, który nie wie, komu właściwie sprzedał stocznie i czy w ogóle komuś je sprzedał, rozwiązał Radę Nadzorczą TVP S.A. Już po tej decyzji ministra – właściciela 100 proc. akcji tej rządowej spółki, rozwiązana Rada „zawiesiła” prezesa Farfała i powierzyła obowiązki prezesa TVP S.A. właśnie panu Siwkowi, który jednak „nie wie”, czy ma przepustkę, czy jej nie ma. W kołach prawniczych już zacierają ręce i powiadają, że sprawa jest „smakowita”, więc tylko patrzeć, jak trafi do niezawisłego sądu, a i parlamentarzyści też spróbują przy tej okazji dołożyć sobie chociaż listek do wieńca sławy i pewnie powołają kolejną komisję śledczą.

Tak oto, pod nadzorem rządu pana premiera Tuska postępuje proces demontażu kolejnych struktur państwa polskiego, które lada dzień stanie się „niektórym państwem” w znaczeniu, jakie nadaje temu sformułowaniu słynna „deklaracja praska”, będąca kolejnym zwycięstwem naszego dyplomatołka, który podczas niedawnej konferencji „Mienie ery holokaustu” przewodniczył polskiej delegacji. Otóż deklaracja praska głosi, że żydowskim organizacjom przemysłu holokaustu należy się rekompensata za tzw. „mienie bezspadkowe”, ale tylko od „niektórych krajów” – to znaczy takich, których prawo nie przewiduje w takich razach dziedziczenia przez państwo. Był to wielki sukces żydowskich organizacji, bo dotychczas próbowały one swoim roszczeniom nadawać przynajmniej jakieś pozory zasadności, domagając się pieniędzy w zasadzie „w imieniu” spadkobierców. Przełom nastąpił najwyraźniej z inicjatywy byłego ambasadora Izraela w Warszawie, pana Dawida Pelega, który po zakończeniu misji dyplomatycznej utworzył sobie posadę dyrektora w jednej z organizacji przemysłu holokaustu. Najwidoczniej uznał, że stopień dezintegracji Polski i panującego tu bezhołowia, pozwala na skuteczne wysunięcie pod jej adresem najbardziej bezczelnych i absurdalnych roszczeń – zaś powierzenie reprezentowania polskich interesów właśnie panu Władysławowi Bartoszewskiemu stanowi smutne potwierdzenie trafności tej oceny. Pan Peleg przecież doskonale wie, że nasi mężykowie stanu w razie nagłej potrzeby potrafią w pięć minut zmienić nawet konstytucję, a cóż dopiero – jakieś głupie prawo spadkowe? Skoro zatem w praskiej deklaracji grandziarze przeforsowali ZASADĘ, że w ogóle MAJĄ PRAWO do mienia bezspadkowego, to już tam każde państwo stopniowo przerobią na „niektóre” i wycisną z z niego oczekiwane „miliardy dolarów”. Chyba nie wierzymy, że powstrzymają ich przed tym bezzębne kruczki, czy protesty pana Bartoszewskiego?

W tej sytuacji oczekiwanie na rozpoczęcie tego rabunku możemy uprzyjemnić sobie kontemplowaniem uroczystości pogrzebowych słynnego „króla pop-u”, czyli pana Michała Jacksona, zwłaszcza, że – jak donoszą – bardzo kochał on Polskę i nawet pragnął nas uszczęśliwić. To bezinteresowne uczucie zadaje kłam fałszywym pogłoskom, że pan Jackson wcale nie umarł, tylko zwyczajnie się popsuł, bo tak naprawdę to wcale nie był człowiekiem, tylko cyborgiem, czyli takim nafaszerowanym elektroniką robotem, specjalnie zaprogramowanym do śpiewania i tańcowania. Źe te wszystkie operacje, które przechodził, nie były operacjami, tylko remontami i uzupełnieniem oprogramowania – jak to w przypadku prototypu. Co więcej – według tych fałszywych pogłosek, doświadczenia z panem Jacksonem pozwoliły producentom owych cyborgów na uruchomienie produkcji seryjnej i obecnie przemysł rozrywkowy został przez nie całkowicie zdominowany. Oczywiście nie ma w tym ani słowa prawdy, chociaż z drugiej strony nie da się ukryć, że te wszystkie gwiazdy estrady sprawiają wrażenie fizycznie identycznych, nie mówiąc już o repertuarze, który jest nie do odróżnienia. To by wyjaśniało przyczynę, dla której panu Jacksonowi przed pogrzebem wyjęto mózg. Podejrzliwcy, których przecież na tym świecie pełnym złości nie brakuje twierdzą, że mózg użytkowany przez pana Jacksona, po odpowiednim wzmocnieniu scwelonych obwodów dobrego samopoczucia, zostanie zainstalowany u jednej z wybitnych gwiazd estrady polskiej, w ramach eksperymentu z tożsamością feministyczną. Mam oczywiście nadzieję, że te wiadomości zostaną energicznie zdementowane, chociaż z drugiej strony coś jednak może być na rzeczy, bo podczas ostatniego festiwalu „Top-trendy”, czy jakoś tak podobnie, jaki został urządzony w Sopocie, i nawet transmitowany, jakieś wyzwolone panie śpiewały na estradzie „chujawiaki” i nawet je tańczyły. Publiczności, której wyjaśniono, że to jest sam cymes i w ogóle – sztuka z najwyższej półki – te właśnie utwory podobały się najbardziej, więc pewnie z niedalekiej przyszłości na trwałe wpiszą się w mozaikę naszej tubylczej kultury. Czyż można wyobrazić sobie lepsze kołysanki?


Stanisław Michalkiewicz

Felieton  ·  tygodnik „Nasza Polska”  ·  2009-07-14  |  www.michalkiewicz.pl

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.

Skip to content