Aktualizacja strony została wstrzymana

Noli me tangere: błogosławieni, którzy nie dotknęli, a uwierzyli!

W oparciu o zarządzenie Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski z 12 marca 2020 r. polscy ordynariusze zachęcili, aby w obliczu zagrożenia korona wirusem przyjmować Komunię św. na rękę[1]. Nie podano podstaw medycznych tej decyzji; najwidoczniej biskupi uznali, że rozdawanie w ten sposób Komunii jest bezpieczniejsze niż udzielanie jej do ust. Zachętę ze strony biskupów księża potraktowali jako zalecenie i obecnie w przeważającej liczbie kościołów w Polsce Komunia św. jest rozdawana na rękę, a fakt ten uzasadnia się dodatkowo koniecznością pozostawienia zasłoniętych maseczką ust w chwili kontaktu z kapłanem. W teorii nikt nie zmusza wiernych do przyjmowania Komunii na rękę; ks. Paweł Rytel-Andrianik, rzecznik prasowy KEP, zapytany przez portal PCh24.pl potwierdził, że istotnie takiego przymusu nie ma – jednak w praktyce przyjmowanie Komunii św. bezpośrednio do ust jest tolerowane jako wyjątek.

Św. Katarzyna ze Sieny przyjmuje Komunię św. z rąk samego Chrystusa do ust

Odgórne rozpowszechnienie w ostatnim czasie Komunii na rękę w Polsce spotkało się z oddolną krytyką, widoczną przede wszystkim w mediach społecznościowych w ramach dyskusji o braku przesłanek medycznych dla takiego rozwiązania jak i o niegodziwości rozdawania Komunii św. do rąk. Z kolei w odpowiedzi na tę krytykę odezwało się wiele głosów twierdzących, że oba sposoby przyjmowania Komunii są, co do zasady, równie godne.

Chciałbym pozostawić na boku kwestię, który ze sposobów udzielania Komunii św. jest bardziej „higieniczny”, chociaż warto wspomnieć, że mimo iż Kościół w ciągu dwóch tysięcy lat miał do czynienia z prawdziwymi pandemiami, które dziesiątkowały ludność (jak choćby śmiercionośna „hiszpanka” sto lat temu),to jednak nigdy nie wprowadzono udzielania Komunii św. na rękę jako środka bezpieczeństwa sanitarnego. Stosowano natomiast inne środki, np. w średniowieczu chorym zakaźnie udzielano czasem Najświętszego Sakramentu za pomocą specjalnych szczypiec. W tym artykule chcę się odnieść do innej problematyki, a mianowicie tezy postawionej przez o. Dariusza Piórkowskiego SJ odnośnie do duchowych aspektów przyjmowania Komunii na rękę.

Polski jezuita opublikował na swoim koncie w mediach społecznościowych wpis uzasadniający przyjmowanie Komunii na rękę w oparciu o Dialog o Bożej Opatrzności św. Katarzyny Sieneńskiej, który to wpis portal deon.pl powielił 29 kwietnia br. pod tytułem „Dlaczego przyjmować Komunię świętą na rękę? Odpowiada św. Katarzyna ze Sieny”[2]. Na skutek krytyki – m.in. ze strony ks. Dariusza Olewińskiego, który przedstawił szerszą egzegezę przytoczonych tam fragmentów Dialogu w oparciu o włoski oryginał[3] – o. Piórkowski uzupełnił swoją wypowiedź dwoma kolejnymi wpisami. Stanowisko jezuity, zupełnie abstrahującego od kwestii higienicznych, można sprowadzić do twierdzenia, że przyjmowanie Komunii na rękę jest „głębszą i dojrzalszą” formą niż bezpośrednio do ust:

Dlaczego powinniśmy dotykać rękami Ciała Pańskiego? Chodzi o to, że człowiek posiada pięć zmysłów: wzrok, słuch, smak, powonienie i dotyk. Skoro całe człowieczeństwo obecne jest w Ciele Chrystusa, to także wszystkie zmysły ludzkie. […] do zmysłów duchowych wchodzi się przez bramę zmysłów cielesnych. Piękny obraz, który pokazuje jedność ciała z duchem. Dotykowi cielesnemu odpowiada dotyk duchowy.

Oddanie czci tajemnicy Wcielenia, a także uznanie obecności człowieczeństwa Chrystusa w Eucharystii, polega także na tym, że dotykam Pana ręką. Język nie służy do dotykania, lecz do wyczuwania smaku. Wykluczenie z przyjmowania Komunii świętej zmysłu dotyku jest niejako wyłączeniem części człowieczeństwa w Chrystusie. W końcu Jezus mówi Bierzcie (dotyk) i jedzcie (smak)!. Inne zmysły: słuch, wzrok, powonienie zakłada się. […] Bóg chce, abyśmy w ten sposób poczuli zmysłowo, że On jest pełnym i prawdziwym człowiekiem [podkreślenie moje – W.G.].

Nie jest dla mnie do końca jasne, dlaczego autor wspomina o zmysłach Chrystusa ani dlaczego obawia się możliwości wyłączenia części człowieczeństwa w Chrystusie przez wiernego – czy oprócz tego, że ja mam doświadczyć zmysłowo Chrystusa, On też ma mnie zmysłowo doświadczyć przez np. mój dotyk? Być może jednak wątek fizycznych zmysłów Chrystusa jest wspomniany bez związku z argumentacją, którą o. Piórkowski podpiera trzema fragmentami dialogu nr 111 z Dialogu o Bożej Opatrzności św. Katarzyny Sieneńskiej[4]:

Jakim okiem, najdroższa córko, winniście, ty i inni, patrzeć na tę tajemnicę i dotykać jej? Nie tylko cielesnym okiem i dotykiem, które są bezsilne. Oko twoje nie widzi nic innego, tylko biel chleba, ręka nie dotyka nic innego, tylko powierzchni chleba, smak nie kosztuje nic innego, tylko smaku chleba (1).

Kto go dotyka? Ręka miłości. Tą ręką dotyka dusza tego, co oko intelektu widziało i poznało w Sakramencie przez wiarę (2).

Nie tylko zmysłami cielesnymi winniście więc przyjmować i rozważać ten sakrament, lecz zmysłem duchowym, przygotowując przez miłość władze duszy do rozważania, przyjmowania i kosztowania tej tajemnicy (3).

Czy z Dialogu rzeczywiście wynika, że „Bóg chce, abyśmy w ten sposób [przyjmując Komunię na rękę] poczuli zmysłowo, że On jest pełnym i prawdziwym człowiekiem”, jak twierdzi o. Dariusz Piórkowski? W rzeczywistości jezuita pominął kilka istotnych zdań, rozwijających powyższe wątki. Np. zdanie następujące bezpośrednio po fragmencie (1) brzmi: „Wszystkie grube zmysły ciała mylą się, lecz zmysł duszy nie może się mylić, jeśli ona nie chce, to jest, jeśli nie zgadza się, aby przez niewiarę pozbawić się światła najświętszej wiary”. Co ciekawe, zarówno włoskie, jak i polskie wydanie po słowach „zmysły ciała mylą się” umieszcza odwołanie do przypisu cytującego werset z hymnu eucharystycznego św. Tomasza z Akwinu Adoro Te devote (Zbliżam się w pokorze): Visus, tactus, gustus in te fallitur, sed auditu solo tuto creditur, co przetłumaczone dosłownie znaczy: „Wzrok, dotyk, smak mylą się w Tobie, lecz z samego słuchania [słowa Chrystusowego] wierzy się we wszystko”[5].

Inne, także pominięte przez o. Piórkowskiego uzupełniające twierdzenie, nawiązujące do wizji św. Katarzyny w czasie konsekracji (dokonywanej przez kapłana!), poprzedzające bezpośrednio fragment (2), brzmi: „Oto, co ukazała ci moja dobroć. Kto doznał tego dalszego widzenia? Oko intelektu oświecone źrenicą najświętszej wiary. Jemu należało się główne widzenie, bo ono nie może być zwiedzone. Więc tym okiem winniście patrzeć na ten Sakrament. Kto go dotyka? Ręka miłości. Tą ręką dotyka dusza tego, co oko intelektu widziało i poznało w Sakramencie przez wiarę. Kto go kosztuje? Smak świętego pragnienia. Smak cielesny kosztuje smaku chleba, a smak duszy, którym jest święte pragnienie, kosztuje Boga-Człowieka. Widzisz więc, że zmysły ciała mylą się, lecz nie zmysł duszy”.

Twierdzenie o. Piórkowskiego „Bóg chce, abyśmy w ten sposób poczuli zmysłowo, że On jest pełnym i prawdziwym człowiekiem” jest więc w istocie rzeczy ZAPRZECZENIEM tekstu św. Katarzyny. Najwyraźniej jezuita nie tylko abstrahuje od historycznych okoliczności powstania tego tekstu (oraz od faktu, że treść wizji św. Katarzyny dotyczy również kleru), ale wyrywa zdania z kontekstu i operuje czystymi skojarzeniami. Tymczasem Bóg, rozmawiając ze św. Katarzyną, wyraźnie stwierdza, że zmysły ludzkie są bezsilne, jeśli chodzi o obcowanie z rzeczywistością tajemnicy Najświętszego Sakramentu. Są bezsilne, dlatego nie umożliwiają „abyśmy w ten sposób poczuli zmysłowo, że On jest pełnym i prawdziwym człowiekiem”. To, o czym pisze jezuita, jest niemożliwe zważywszy na same uwarunkowania sakramentu Eucharystii, i jest to podstawowa prawda katechizmu. Ty jesteś synem św. Ignacego, „ty jesteś nauczycielem w Izraelu, a tego nie wiesz” (Jan 3, 10)?

Zmysły nie tylko są bezsilne, ale – jak uczy nas teologia katolicka i jak pisze św. Katarzyna Sieneńska – jeśli umysł nie byłby oświecony wiarą, same zmysły wprowadziłyby nas w błąd – zmysły bowiem odczuwają jedynie postacie chleba i wina, nie zaś Ciała i Krwi Pańskiej. Co więcej, z tekstu Dialogu jasno wynika, że „dotyk”, jakiego domaga się od nas Bóg, to akty cnót teologalnych: wiary, nadziei i miłości, dzięki którym obcujemy z nadprzyrodzoną rzeczywistością. Oczywiście nie oznacza to, że zmysły nie mogą przyczynić się do wzbudzenia aktów cnót teologalnych. Słuch, doświadczający śpiewu liturgicznego czy powonienie, odczuwające piękny zapach kadzidła, mogą nas pobudzić, nie do odczuwania zmysłami Boga-Człowieka, ale do wzniesienia naszej duszy ku Niemu. I jak wskazuje sam tekst św. Katarzyny, nic takiego nie zajdzie, gdy idzie o doznanie zmysłowe przy przyjmowaniu konsekrowanej Hostii[6]. Mówiąc w skrócie, Pan Jezus ukryty w Hostii pragnie od nas żywej, oczyszczonej z pobudek zmysłowych wiary, dlatego dusza szukająca Chrystusa winna rozważać słowa, które wypowiedział po swym zmartwychwstaniu do św. Magdaleny: Noli me tangere – Nie dotykaj mnie (Jan 20, 17)[7].

Zanim przyjrzymy się epoce, w której żyła św. Katarzyna, odnieśmy się jeszcze do słów Pana Jezusa przywołanych przez o. Piórkowskiego: „W końcu Jezus mówi Bierzcie (dotyk) i jedzcie (smak)!”. Wielu zwolenników przyjmowania Komunii na rękę widzi w tych słowach Chrystusa właśnie polecenie takiego komunikowania; Bierzcie i jedzcie był to także tytuł broszury amerykańskiego episkopatu, promującego Komunię na rękę w latach 70. XX wieku – Take and Eat. Tymczasem w rzeczywistości słowa te zostały wypowiedziane przez Zbawiciela podczas ostatniej wieczerzy jedynie do apostołów, nie zaś do wszystkich wiernych[8];gdy zaś Chrystus oznajmił otwarcie wszystkim, że jest chlebem żywota (Jan 6, 48-59), mówił o obowiązku spożywania Eucharystii jako o warunku dostąpienia życia wiecznego, nie dał jednak polecenia przyjmowania jej do ręki.

Wróćmy jeszcze do samych wypowiedzianych podczas ostatniej wieczerzy słów „bierzcie i jedzcie”, które w wersji łacińskiej brzmią: accipite et manducate. Czasownik accipere ma aż dziewięć różnych grup znaczeniowych[9], z których podstawowa to ‘wzięcie lub przyjęcie czegoś’. W przypadku podawania pokarmu w tym pierwszym znaczeniu spotykamy w łacinie wyrażenia pokroju„przyjąć coś z czyjejś ręki” (Pliniusz: accipere aliquid ex manu alicujus), „przyjąć lekarstwo do ust” (Cycero: ore accipere medicinam), a przede wszystkim sam Chrystus używa tego wyrażenia w podobnym znaczeniu przy okazji ustanowienia innego sakramentu, mianowicie pokuty: „tchnął na nich, i rzekł im: Weźmijcie Ducha Świętego” – Accipite Spiritum Sanctum (Jan 20, 22). Czasownik accipere sam z siebie nie oznacza więc brania czegoś własnymi rękoma, nawet w przypadku spożywania pokarmu, stąd natarczywe stosowanie takiej nadinterpretacji przez zwolenników Komunii na rękę jest po prostu nadużyciem[10].

Co do kontekstu historycznego, pod naporem krytyki o. Piórkowski przyznał, że rzeczywiście sama św. Katarzyna nie przyjmowała Komunii na rękę, a praktyka ta nie istniała w tamtej epoce.Ten dysonans między oczywistym znaczeniem tekstu i kontekstem historycznym a postawioną przez jezuitę tezą jest naprawdę zastanawiający. Niezależnie od intencji o. Piórkowskiego jest to przejaw zupełnego już nawet nie naciągania, ale wprost przeczenia faktom w celu podtrzymania własnego stanowiska.

Naturalnie znane są przypadki, kiedy prywatne objawienia uznane przez Kościół przyczyniały się do ustanowienia – i to w stosunkowo krótkim czasie – nowych świąt liturgicznych. Tak było w przypadku św. Julianny z Mont Cornillon (1193-1258), augustiańskiej zakonnicy, która doświadczywszy wizji mistycznych czyniła starania o ustanowienie święta Bożego Ciała. I rzeczywiście, w jej diecezji (Liège) doszło do pierwszych obchodów tego święta jeszcze za jej życia, w 1246 r., a następnie, archidiakon z Liège, Jakub Pantaléon, zostawszy papieżem, jako Urban IV w 1264 r. rozszerzył to święto na cały Kościół, powierzając św. Tomaszowi z Akwinu redakcję tekstów liturgicznych i oficjum. Podobnie było ze świętem Najświętszego Serca Jezusowego za sprawą wizji św. Małgorzaty Marii Alacoque (1647-1690). Wprawdzie na ustanowienie tego święta dla całego Kościoła trzeba było czekać aż do XIX w., jednak jeszcze za życia św. Małgorzaty było ono obchodzone w niektórych diecezjach Francji, a za sprawą polskich biskupów Klemens XIII w 1765 r. ustanowił je dla całego Królestwa Polskiego. W przypadku św. Katarzyny Sieneńskiej, która przecież doświadczyła wielu wizji, nic takiego nie miało miejsca; co więcej, nie czyniła ona – ani jej kierownicy duchowi – żadnych podobnych starań, jest zatem rzeczą niedopuszczalną i niedorzeczną insynuowanie, choćby w samym tytule przytoczonego wpisu, jakoby św. Katarzyna Sieneńska miała cokolwiek wspólnego z promowaniem praktyki Komunii na rękę. Jest to tym bardziej skandaliczne, że praktyka ta w epoce nowożytnej została wprowadzona po raz pierwszy przez jawnych heretyków – odłamy protestanckie nieuznające rzeczywistej obecności Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, mianowicie przez kapłanów-apostatów Jana Kalwina i Ulricha Zwingliego[11]. W czasach współczesnych, w XX w., wprowadzono ją natomiast wbrew obowiązującym przepisom i w duchu protestantyzacji liturgii katolickiej w Holandii, skąd następnie to nadużycie – wbrew woli Stolicy Apostolskiej – stopniowo rozpleniło się po kolejnych krajach. Tę współczesną rewolucję i jej mechanizm omijania prawa opisał zwięźle angielski historyk i apologeta Michael Davies w broszurze O Komunii na rękę i podobnych nadużyciach[12].

Spoglądając daleko wstecz poza epokę św. Katarzyny, a mianowicie ku początkom chrześcijaństwa, jest faktem, że w starożytności udzielano Komunii św. na rękę; jest jednak rzeczą pewną, że odbywało się to w inny sposób niż jest to praktykowane obecnie[13]. Istnieją również świadectwa patrystyczne wskazujące na przyjmowanie Komunii św. bezpośrednio do ust. Jednakże z punktu widzenia rozważań teologiczno-historycznych najważniejszym elementem jest niezaprzeczalny fakt, że przyjmowanie Komunii św. do rąk wygasło w zupełności we wczesnym średniowieczu, a także, co ważne, zostało odgórnie zakazane przez Kościół[14].Zanik ten był powszechny – zwyczaj rozdawania Komunii na rękę wygasł zarówno na Zachodzie, jak i na Wschodzie; prawosławie, które przez wieki pod względem liturgicznym było monolitem, nie zna zwyczaju udzielania Komunii na rękę, co oznacza, że na Wschodzie zaniknął on jeszcze przed wielką schizmą z 1054 r.

Teolog katolicki, uwzględniając organiczny, to znaczy spójny rozwój dogmatyki i kultu katolickiego na przestrzeni wieków zada sobie przede wszystkim pytanie, dlaczego praktyka ta wygasła (mogły przecież to być powody zarówno praktyczne, jak i teoretyczne), a także jaką prawdę wiary podkreślono lub dodatkowo zabezpieczono, zabraniając tej praktyki. Pozostawiając na boku powody praktyczne (co nie znaczy, że nieistotne), zobaczmy, co w XIII w. pisał św. Tomasz z Akwinu (1225-1274) na temat możliwości dotykania Ciała Pańskiego dłońmi przez świeckich: „Uszanowanie dla sakramentu Eucharystii wymaga, by dotykały się go tylko przedmioty konsekrowane. Toteż konsekruje się korporał i kielich a także ręce kapłana, ujmujące ten sakrament. Dlatego bez koniecznej potrzeby nie godzi się dotykać tego sakramentu innym osobom, chyba że domaga się tego podniesienie upuszczonej Hostii lub jakaś inna konieczność”[15]. Cytat ten, wraz z kontrastującym go przypomnieniem, że protestanci odrzucając wiarę w Eucharystię zaczęli rozdawać chleb ze swoich „Wieczerzy Pańskich” bezpośrednio do rąk, mógłby w zasadzie zamknąć całą tę dyskusję. Dodajmy jednak, że żyjąca sto lat po św. Tomaszu św. Katarzyna Sieneńska (1347-1380) była tercjarką tego samego zakonu, należała do wielkiej duchowej rodziny dominikańskiej i żywiła, jak zapewnia nas o tym jej biograf i spowiednik, bł. Rajmund z Kapui, wielki szacunek do nauki Akwinaty, który już od 1323 r. był czczony w całym Kościele jako święty[16]. Co więcej, bł. Rajmund zapewnia nas o jej przywiązaniu i szacunku do nauki Tomaszowej właśnie w rozdziale opisującym życie eucharystyczne św. Katarzyny[17]. O. Rajmund pełnił w zakonie dominikańskim różne odpowiedzialne funkcje; przełożeni specjalnie oddelegowali tego doświadczonego, uczonego i rozważnego kapłana (co jest bardzo ważne, gdy idzie o ocenę zjawisk nadprzyrodzonych) do opieki duchowej nad tą nietypową zakonnicą. Otóż bł. Rajmund twierdzi, że zarówno on, jak i inni kapłani w chwili udzielania Komunii św. Katarzynie odczuwali, że konsekrowana Hostia jakby wyrywa się im z rąk, aby bezzwłocznie i bezpośrednio dostać się do ust oblubienicy Chrystusowej. Bł. Rajmund opisuje też inne cudowne zdarzenia przy przyjmowaniu przez św. Katarzynę Komunii św. – jednak za każdym razem otrzymywała ją do ust.

Skoro Boski Oblubieniec we własnej osobie nie mógł się doczekać, żeby zaspokoić pragnienie swojej oblubienicy i sam udzielał się jej bezpośrednio do ust, to na jakiej podstawie o. Piórkowski chce nas przekonać – w oparciu o pisma tej samej św. Katarzyny – że przyjmowanie Komunii św. na rękę jest dojrzalszą formą obcowania z Chrystusem eucharystycznym? Jaka może być dojrzalsza i głębsza forma obcowania z Chrystusem eucharystycznym niż przykład samego Chrystusa, który udziela się św. Katarzynie bezpośrednio do ust, powodując u niej kilkugodzinną ekstazę? Czy kapłan jezuita naprawdę nie jest w stanie dostrzec tego, co w jej pismach i w świadectwach o niej jest oczywiste?

Jest jednak pewien pozytywny aspekt uporu, z jakim ks. Piórkowski zniekształca znaczenie pism i duchowość św. Katarzyny, albowiem zmusił swoich polemistów do sięgnięcia do źródeł. Jest wiele zbieżności pomiędzy jej epoką a naszą – takich choćby jak kryzys i zepsucie wśród duchowieństwa, skutkujące letniością chrześcijan, zaraza grzechów homoseksualizmu, napięcia geopolityczne, kontrowersje teologiczne, a nawet śmiertelne epidemie. Dialog porusza wszystkie te kwestie, wskazując jednocześnie przystępne środki zaradcze: modlitwę, wytrwałą praktykę cnót, ducha ofiary, pokuty i poświęcenia, trwanie przy prawowiernej nauce, gorliwe i owocne przyjmowanie sakramentów… Zaiste, św. Katarzyna uczy nas głębokiego i dojrzałego przyjmowania Eucharystii poprzez wzbudzanie aktów cnót wiary, nadziei i miłości, dzięki którym właściwie obcujemy z Bogiem i Jego darami. Pamiętajmy bowiem, że gdy idzie o sakramenty, błogosławionymi są ci, którzy – nie doświadczając zmysłowo ich rzeczywistości – uwierzyli słowu ich Boskiego dawcy (Jan 20, 29).

dr Wojciech Golonka

[Przypisy:]

[1] „2. W czasie liturgii do dnia 29 marca br. należy przestrzegać w kościołach następujących zasad: […] b. przypominamy, że przepisy liturgiczne Kościoła przewidują przyjmowanie Komunii św. na rękę, do czego teraz zachęcamy” (wyróżnienie autora).

[2][on-line] https://deon.pl/wiara/dlaczego-przyjmowac-komunie-swieta-na-reke-odpowiada-sw-katarzyna-ze-sieny,854564

[3] [on-line] https://teologkatolicki.blogspot.com/2020/04/czy-sw-htmlkatarzyna-sienenska-popiera

[4] Cytaty za: św. Katarzyna ze Sieny, Dialog o Bożej Opatrzności czyli Księga Boskiej Nauki, tłum. Leopold Staff, W Drodze, Poznań 1987.

[5] Por. „Wiara więc ze słuchania [fides ex auditu], słuchanie zaś przez słowo Chrystusowe” (Rz 10, 17).

[6] Z punktu widzenia psychologii świadomość trzymania po raz pierwszy swego Stwórcy i Zbawiciela w dłoni mogłaby być powodem do okazjonalnego wzruszenia, przyczyniającego się do pobudzenia aktów cnót nadprzyrodzonych – ale po pierwsze nie wynikałoby to z samego doznania zmysłowego, a po drugie takie ewentualne wzruszenie (z pewnością nie automatyczne!) zanikłoby wraz z przyzwyczajeniem. Przede wszystkim zaś sama możliwość przyjęcia żywego Boga do swego wnętrza i obcowania z Nim aktami cnót teologalnych jest czymś nieporównywalnie zaszczytniejszym niż ewentualna możliwość trzymania Go w swej dłoni.

[7]Widzimy więc, że św. Maria Magdalena, która z racji oznajmienia apostołom wieści o zmartwychwstaniu Pana zyskała miano Apostołki Apostołów, nie mogła dotknąć zmartwychwstałego Chrystusa, który przecież dawał się dotykać apostołom: „Oglądajcie ręce moje i nogi, że ja ten sam jestem; dotykajcie się, i przypatrujcie: bo duch nie ma ciała ani kości, jako widzicie, że ja mam” (Łk 24, 39).

[8] Powszechnie przyjmuje się, że przy tej samej okazji apostołowie zostali wyświęceni na kapłanów; zresztą słowa hoc facite in mei commemorationem – „to czyńcie na moją pamiątkę” dotyczą jedynie samych kapłanów, gdyż tylko oni mają możliwość składania Najświętszej Ofiary in persona Christi.

[9] Korzystam tu z klasyfikacji i przykładów podanych przez sławnego filologa Feliksa Gaffiota w jego ilustrowanym słowniku łacińsko-francuskim dla hasła accipio; por. Dictionnaire illustré latin-français, Hachette, Paryż 1934, s. 17.

[10]Podobny schemat występuje w języku greckim; w obu wspomnianych przypadkach (Mt 26, 26 i Jan 20, 22), a także w kilku innych miejscach (np. Jak 5, 10: „Bracia, bierzcie za przykład znoszenia zła”) grecki tekst Ewangelii używa tego samego słowa λάβετε ‘bierzcie’, które nie musi oznaczać brania czegoś do rąk. Bliski językowi Chrystusa dialekt syro-aramejski stosowany w Kościele chaldejskim używa dwóch różnych czasowników dla określenia brania czegoś w opisie ustanowienia sakramentu Eucharystii w Ewangelii św. Mateusza, która pierwotnie została napisana w języku aramejskim. Gdy Pan Jezus „wziął” w Swoje ręce chleb, a potem kielich, użyty jest czasownik shqal; gdy zaś powiedział do apostołów „bierzcie”, jest to nsaw. W przeciwieństwie do shqal, nsaw oznacza w tym wypadku pewną bierność, czyli przyjmowanie, otrzymywanie czegoś. – przyp. red. WTK.

[11] Co ważne, w przeciwieństwie do np. kalwinizmu, w luteranizmie przy okazji obrzędów „Wieczerzy Pańskiej” początkowo kontynuowano zwyczaj przyjmowania Komunii na klęcząco i bezpośrednio do ust (Luter głosił, że po słowach konsekracji w hostii obecny jest zarówno Chrystus, jak i chleb).

[12] Te Deum, Warszawa 1999, 80 s.

[13] Zob. bp Athanasius Schneider, Dominus est. Refleksje Biskupa z Azji Środkowej o Komunii świętej, Wydawnictwo Sióstr Loretanek Warszawa 2008, 77 s. Autor zauważa, że nierzadko do przyjmowania Komunii na rękę używano korporałów, a Komunia była połykana bezpośrednio z rozłożonej ręki; przede wszystkim wykazywano największą troskę o uchronienie cząsteczek Najświętszego Sakramentu od pozostania na ręce czy upadku na ziemię.

[14]Z tego powodu nie można porównywać zaniku przyjmowania Komunii św. do rąk z przejściową tendencją do rzadszego przystępowania do Eucharystii – w tym drugim przypadku był to efekt pewnej oziębłości wiernych, której Kościół starał się przeciwdziałać (synody wydawały dekrety nakazujące przyjmowanie Ciała Pańskiego, zachęcali też do tego teologowie tacy jak św. Tomasz z Akwinu czy św. Franciszek Salezy). Zresztą ten zanik częstej Komunii św. nie był systematyczny. Należy też podkreślić, że o ile odnowa dokonana w tym zakresie przez św. Piusa X nie była przejawem archeolog izmu (potępiony przez Piusa XII błąd odwoływania się do starożytności w celu podważenia obowiązujących rytów Kościoła), to nie można tego powiedzieć o przywracaniu praktyki przyjmowania Komunii św. na rękę.

[15]Suma III, q. 82, a. 3, co.

[16]Dialog wymienia św. Tomasza z Akwinu aż cztery razy (dialogi nr 85, 96, 119, 158), podkreślając jego pokorę i modlitwę kontemplacyjną jako źródło wiedzy i mądrości, ale także zaangażowanie w obronę prawdy objawionej i zwalczanie herezji.

[17] Zob. część II, rozdział 12, zatytułowany Umiłowanie Eucharystii i cuda związane z bliskością Katarzyny z Najświętszym Sakramentem i relikwiami świętych (bł. Rajmund z Kapui, Źywot Świętej Katarzyny ze Sieny, tłum. Kalikst Suszyło OP, W Drodze, Poznań 2010). Pożytek duchowy można także odnieść z lektury biograficznej powieści o św. Katarzynie Sieneńskiej autorstwa Louisa de Wohla, jednak należy pamiętać, że nie jest to źródło ściśle historyczne.

Za: Wiadomości Tradycji Katolickiej (21 maja 2020) | https://news.fsspx.pl/2020/05/noli-me-tangere-blogoslawieni-ktorzy-nie-dotkneli-a-uwierzyli/

Skip to content