Aktualizacja strony została wstrzymana

Lecznicze teorie spiskowe – Stanisław Michalkiewicz

Nasz nieszczęśliwy kraj na przestrzeni ostatnich 300 lat doświadczył tylu nieszczęść i upokorzeń, że nic dziwnego, iż sprzyjało to wytworzeniu się potężnego kompleksu niższości, nawiasem mówiąc celowo podsycanego przez rozmaitych naszych wrogów, a zwłaszcza – przez naszych przyjaciół. Toteż kiedy w 1957 roku Sowieci wypuścili pierwszego satelitę Ziemi zwanego „sputnikiem”, jakiś anonimowy tekściarz puścił piosenkę na ten temat, w której słyszeliśmy m.in. że „w Moskwie cieszy się Nikita, że już pierwszy satelita”. „Nikita”, czyli Nikita Chruszczow rzeczywiście miał powody do radości, bo wyniesienie satelity na orbitę oznaczało, że sowieckie rakiety mogą przenieść głowice nuklearne w dowolny punkt kuli ziemskiej, zatem od tej pory nikt nie może czuć się bezpiecznie. Toteż w Ameryce sputnik wywołał szok, o czym wspomina w swoich reportażach „Królik i oceany” Melchior Wańkowicz, że „durne Iwany” mogły wymyślić coś takiego – ale potem, kiedy opinia publiczna zaczęła krytykować naukowców za opieszałość, ci się odwinęli, zwalając winę na bezstresowe wychowanie dzieci. Zwrócili uwagę, że o ile np. niemiecki 9-latek musi rozwiązać zadanie, polegające na obliczeniu, ile kosztowałoby ogrodzenie prostokątnego placu o podanych wymiarach i cenie metra bieżącego ogrodzenia, to uczeń amerykański nie bez trudu rozwiązywał zadanie, że jeśli ołówek kosztuje 5 centów, to ile będzie kosztował tuzin takich ołówków. Toteż Ameryka się zmobilizowała, dzięki czemu w już 1969 roku pierwsi ludzie wylądowali na Księżycu i z niego bezpiecznie powrócili. Nawiasem mówiąc, według jednej z teorii spiskowych, żadnego lądowania na Księżycu nie było, a wszystko zostało zaaranżowane w jakimś studio filmowym w Hollywood. Wróćmy jednak do sputnika i wspomnianej piosenki, bo zawierała ona zwrotkę ilustrującą głębię trawiącego nasz nieszczęśliwy naród kompleksu niższości: „paczka „Giewont” i litr wódki; taki będzie polski sputnik!” „Giewonty” to były popularne w tym czasie „lepsze” papierosy.

Inna sprawa, że lekceważenia doświadcza nie tylko nasz naród, ale i inne narody Europy Wschodniej. Kiedyś nawet próbowałem sformułować coś w rodzaju teorii, że fala pogardy i lekceważenia przesuwa się z zachodu na wschód: Amerykanie lekceważą Anglików, Anglicy – Francuzów, Francuzi – Niemców, Niemcy – Polaków, Polacy – Rosjan, a potem jest już Pacyfik, więc Rosjanie nie mają kogo lekceważyć tym bardziej, że na zachodnim skraju Pacyfiku leży Japonia, której lekceważyć niepodobna, choćby z powodu opisanego w „Bajce o trzech maszynach opowiadających króla Genialona”, autorstwa Stanisława Lema. Pewna firma współpracująca z Pentagonem wymyśliła specyfik mający zahamować eksplozję demograficzną w Trzecim Świecie w taki sposób, że znosił on wszystkie przyjemne doznania towarzyszące aktowi płciowemu. Sam akt był wprawdzie możliwy, ale jako rodzaj ciężkiej pracy. I czy to z powodu nieszczęśliwego wypadku, czy sabotażu, fabryka wyleciała w powietrze razem z magazynami i w ten sposób preparat przedostał się do atmosfery i wód płynących. W rezultacie ludzkość stanęła w obliczu zagłady „i tylko wyjątkowo karny naród japoński, zacisnąwszy zęby…” – i tak dalej.

Przypomniała mi się ta historia w związku z epidemią zbrodniczego koronawirusa, który – jak wiadomo – najpierw pojawił się w Chinach. Z tego powodu Pentagon podobno sprawdza, czy to nie jest broń biologiczna, wymierzona w Amerykę i Europę. Toteż, chociaż „Gazeta Wyborcza” stanowczo potępia teorie spiskowe i swoim mikrocefalom surowo zabrania w nie wierzyć pod rygorem utraty przyzwoitości – chyba, że Rywin przyjdzie do Michnika z korupcyjną propozycją – to jednak właśnie przedstawiła teorię, według której wirusem zaraził się pracownik laboratorium w Wuhan, a być może do zakażenia mogło dojść i w taki sposób, że pracownicy tego laboratorium dorabiali sobie na boku, sprzedając na tamtejszym targu laboratoryjne zwierzęta; nietoperze i inne takie. Podobne jest to do teorii spiskowej, wyjaśniającej przyczyny katastrofy elektrowni atomowej w Czarnobylu – że wybuch nastąpił wskutek tego, iż pracownicy pędzili w reaktorze bimber. O ile pamiętam, w Polsce ta teoria spiskowa została przyjęta z pełnym zrozumieniem, a nie jest wykluczone, że z podobnym zrozumieniem spotka się i to wyjaśnienie początku wybuchu epidemii w Wuhan. Psychologiczny mechanizm tej wyrozumiałości nawet został opisany w wierszu Ludwika Jerzego Kerna, którego treść stanowi podżeganie do kradzieży promieniotwórczego izotopu, oparte zresztą na faktach: „Skombinowałbyś mi Franek izotop dla draki. Nie rób z siebie panny Lili, nie bydźże jołopem; Ceśkę by my postraszyli takim izotopem!

Dlaczego akurat „Gazeta Wyborcza” kolportuje takie teorie spiskowe? To proste, jak budowa cepa: Chiny wspierają polityczne i militarnie złowrogi Iran, więc nic dziwnego, że redakcyjny Judenrat uznał, iż wszystko, co uderza w irańskiego poplecznika, jest dobre tym bardziej, że w tę właśnie stronę swoje podejrzenia kieruje Nasz Najważniejszy Sojusznik, którego dygnitarze – jak wiadomo – przed starszymi i mądrzejszymi skaczą z gałęzi na gałąź. Nietrudno też zrozumieć intencje Naszego Najważniejszego Sojusznika, który przecież wie, że z Chinami „coś” musi zrobić, jeśli chce utrzymać swoją polityczną hegemonię, a ponadto epidemia zbrodniczego koronawirusa stwarza znakomite alibi dla rządów, które w przeciwnym razie stanęłyby w obliczu konieczności wytłumaczenia rozwścieczonym obywatelom przyczyn gospodarczego kryzysu. Dzięki epidemii zbrodniczego koronawirusa niczego tłumaczyć już nie trzeba, bo kryzys – owszem – nadchodzi – ale każdy widzi, że za przyczyną zbrodniczego koronawirusa, przed którym rządy, własną piersią, desperacko bronią obywateli, w których zresztą wirus ten uderza selektywnie – jakby na zamówienie ubezpieczalni społecznych, które największe zgryzoty mają przecież ze schorowanymi starcami. Nie ma więc tego złego, co by na dobre nie wyszło, zatem i epidemia zbrodniczego koronawirusa, obok plusów ujemnych, ma również liczne plusy dodatnie.

Wśród nich i ten, że przekonuje nas ona, iż we wszystkich innych krajach, również tych, co w stosunku do nas mają poczucie wyższości, jest tak samo, jak u nas, że ichni Umiłowani Przywódcy nie są wcale mądrzejsi od naszych, a ichni obywatele też mają skłonności do postępowania dobrze zrozumiałego i znanego u nas – więc żadnego powodu do kompleksu niższości nie ma. Czy dla takiej terapii nie opłaca się trochę pocierpieć?

Stanisław Michalkiewicz

Felieton    serwis „Prawy.pl” (prawy.pl)    5 maja 2020

Za: michalkiewicz.pl | http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=4691

Skip to content