Aktualizacja strony została wstrzymana

Covid-19 a amerykańskie biolaboratoria

Trudno dziś sobie wyobrazić, by można było oskarżać Stany Zjednoczone o świadome rozprzestrzenianie koronawirusa, bo to przecież właśnie w tym kraju zanotowano największą liczbę zachorowań i zgonów (według stanu na koniec kwietnia, liczba zarażonych przekroczyła milion, a zmarło ponad 50 tys. osób). Wątpliwe, by amerykańskie władze mogły zdecydować się na szerzenie epidemii wśród własnej ludności w ramach jakiejś „operacji przykrywkowej”.

Nie sposób jednak uniknąć oczywistego pytania: dlaczego przed wybuchem pandemii Stany Zjednoczone zdecydowały się na realizację wielkiego programu stworzenia sieci biolaboratoriów na Bliskim Wschodzie i w krajach postradzieckich? Jak wiadomo, w ciągu ostatnich lat otwarto ponad 200 takich punktów badawczych – od Afganistanu po Ukrainę – do których wstęp mieli wyłącznie amerykańscy lekarze wojskowi. Tylko w ostatnich dniach ambasada amerykańska w Kijowie potwierdziła istnienie takich laboratoriów na Ukrainie, oświadczając, że stworzono je w celu prowadzenia „cywilnych badań i opracowywania szczepionek” (www.ua.usembassy.gov/u-s-ukraine-partnership-to-re…).

Dziś, gdy świat zmaga się z pandemią, pojawia się pytanie o celowość funkcjonowania takich ośrodków podporządkowanych kontrolowanej przez Pentagon Agencji Ograniczania Zagrożeń dla Obronności (ang. Defense Threat Reduction Agency, DTRA). Warto zapytać przecież, po co były te wszystkie kosztowne obiekty medyczne, skoro żaden z nich nie był w stanie przewidzieć rozprzestrzeniania się śmiertelnego wirusa, ani wynaleźć skutecznej metody zapobiegania mu? Jeśli już zdecydowano się na stworzenie tych biolaboratoriów, to chyba właśnie po to, by podjąć walkę z podobnymi pandemiami?

Jednocześnie nie raz pojawiały się już informacje, że amerykańskie biolaboratoria działające na obszarze poradzieckim mają podwójne przeznaczenie, a pod szyldem „badań nad szczepionkami” mogą tam funkcjonować poligony dla testowania śmiercionośnych wirusów. Oczywiście, nie ma na to żadnych bezpośrednich dowodów (byłoby to ewidentnym pogwałceniem Konwencji o zakazie broni biologicznej i toksycznej), istnieją wszakże pewne poszlaki. Przyjrzyjmy się kronice niektórych incydentów, które miały miejsce na obszarze Eurazji tylko w 2019 roku i dotyczyły wyłącznie wąglika.

Armenia, sierpień 2019. U kilku mieszkańców prowincji Gegharkunik wykryto wąglika, którym zarazili się oni przy dzieleniu krowich tusz. Tak się składa, że kilka tygodni wcześniej amerykańska firma doradcza Black & Veatch będąca jednym z podwykonawców DTRA oświadczyła, że w trzech laboratoriach Ministerstwa Zdrowia Armenii zainstalowano sprzęt pozwalający na diagnozowanie wąglika. Co ciekawe, w celu zbadania przypadków wąglika nagle do prowincji przybyli pracownicy amerykańskiego centrum bakteriologicznego w Fort Detrick i Wojskowego Instytutu Badawczego im. Waltera Reeda.

Białoruś, sierpień 2019. Niedaleko polskiej granicy, w obwodzie brzeskim u padłego konia wykryto wąglika. Poprzedni tego rodzaju przypadek miał miejsce w odległym 1999 roku.

Polska, wrzesień 2019. Na warszawskim lotnisku im. Fryderyka Chopina odbyły się ćwiczenia z reagowania na wykrycie wąglika. Według ich scenariusza, na lotnisku miało się pojawić zagrożenie terrorystyczne polegające na użyciu „brudnych materiałów”, wśród których miał być właśnie wąglik. Jak poinformowano, w ćwiczeniach wzięli udział nie tylko funkcjonariusze polskich służb, lecz także „oficerowie z krajów Unii Europejskiej”. Biorąc pod uwagę to, że polscy wojskowi nie zrobią nawet kroku bez zgody Stanów Zjednoczonych, można przypuszczać, że ćwiczenia z przeciwdziałania wąglikowi były zainicjowane przez Pentagon.

Rosja, Dagestan, październik 2019. W tym południowym regionie graniczącym z Gruzją i Armenią, krajami, w których znajdują się amerykańskie biolaboratoria, doszło do pojawienia się ognisk wąglika.

Ukraina, październik 2019. W obwodzie tarnopolskim lekarze zdiagnozowali wąglika u dziecka. Jak stwierdzono, był to pierwszy przypadek tej choroby w regionie od 10 lat.

Rosja, Kraj Stawropolski, grudzień 2019. Do szpitala trafiła mieszkanka jednej ze wsi, u której stwierdzono wąglika.

Jeśli umiejscowić na mapie wszystkie wymienione wyżej przypadki pojawienia się wąglika, wyraźnie zauważymy, że sprawa dotyczy jednego makroregionu – obszarów pogranicza Rosji i krajów europejskich.

Warto przypomnieć, że wąglik jest bardzo groźną chorobą zakaźną, wywoływaną przez bakterię Bacillus anthracis, którą bez problemu wyhodować można w warunkach laboratoryjnych. Amerykańskie Centra Kontroli i Prewencji Chorób (ang. Centres for Disease Control and Prevention, CDC) uznają wąglika za broń bioterrorystyczną (https://www.cdc.gov/anthrax/basics/index.html). „Wąglik jest bardzo skuteczną bronią, bo można go rozprzestrzeniać po cichu i bez świadomości otoczenia. Jego mikroskopijne prątki można dodawać do różnych proszków, sprejów, produktów spożywczych i wody. Są one na tyle małe, że nie sposób ich zobaczyć, wyczuć węchem czy smakiem” – czytamy na stronie CDC. Przypomnijmy, że w 2001 roku proszek z wąglikiem był rozsyłany pod różne adresy za pośrednictwem poczty w Stanach Zjednoczonych. Wówczas zaraziły się nim 22 osoby, spośród których zmarło pięć.

Wracając do COVID-19, warto zauważyć, że amerykańskie biolaboratoria w Armenii, Gruzji i na Ukrainie najprawdopodobniej prowadzą badania właśnie nad koronawirusami, co stwarza zagrożenie dla ludności tych krajów. Ostatnim przykładem potwierdzającym tą tezę jest zarażenie koronawirusem 18 osób w Centralnym Erywańskim Laboratorium Referencyjnym w Armenii, któremu nie zapobiegły, wydawałoby się, bardzo rozbudowane środki ochrony. Wychodzi na to, że amerykańskie biolaboratoria nie tylko nie są w stanie uchronić ludności przed niebezpiecznym wirusem, ale nawet stwarzają dodatkowe ryzyko jego rozprzestrzeniania.

Tak czy inaczej, trzeba przyznać, że w kontekście pandemii COVID-19 funkcjonowanie amerykańskich laboratoriów biologicznych na obszarze eurazjatyckim świadczy o tym, że Pentagon nie zrezygnował z programów broni biologicznej, a jedynie zamaskował je swoistą „hybrydową formułą”.

Linda Koniecka
Niezależna litewska publicystka, współpracownica portali ltdiena.lt i sauksmas.lt.
30.04.2020

Za: Myśl Polska | http://mysl-polska.pl/2295

Skip to content