Aktualizacja strony została wstrzymana

Spada liczba pogrzebów. Branża funeralna nie wierzy w zabójczy efekt epidemii koronawirusa

„Branża funeralna nie wierzy w zabójczy efekt epidemii koronawirusa w Polsce. W ostatnich tygodniach spada liczba pogrzebów. W niektórych regionach kraju nawet o 40 proc.”, informuje portal Wirtualna Polska.

Podchodzimy bardzo ostrożnie do przypadków zgonów osób ze stwierdzeniem obecności COVID-19 jako głównej przyczyny śmierci. W zdecydowanej większości przypadków zmarli mieli tzw. choroby towarzyszące. Liczba pogrzebów w niektórych częściach kraju w marcu spadła nawet o 40 proc. – powiedział serwisowi prezes Polskiej Izby Branży Pogrzebowej Robert Czyżak.

Według rozmówcy wp.pl obecna sytuacja może wynikać z faktu, że w szpitalach odwołano większość zaplanowanych operacji, co zmniejszyło liczbę zgonów oraz m.in. z mniejszej liczby wypadków drogowych. Trzecim, prawdopodobnie najważniejszym czynnikiem jest mniejsza śmiertelność wśród „lekożerców”. Jego zdaniem „przy ograniczonym dostępie do lekarzy (funkcjonują jedynie teleporady) Polacy mający tendencję do nadużywania leków, w mniejszym stopniu trują się tabletkami”.

Pomyślmy, ile osób choruje w najbliższym otoczeniu, a ile z nich przechodzi chorobę ciężko? W naszym powiecie zachorowało 7 osób, dwie są ozdrowieńcami, a pozostałe są w stanie dobrym. Nie zmarła ani jedna osoba z powodu koronawirusa. Podczas gdy z powodu grypy sezonowej nie żyją trzy osoby. Nie ma u nas jakiegoś stanu pandemii – stwierdził Czyżak.

W Polsce rocznie umiera około 400 tys. osób (około 1100 dziennie). Nowotwory odbierają życie 110 tysiącom osób, a choroby krążenia kolejnym 180 tysiącom. Prawdziwy obraz śmiertelności podczas epidemii poznamy dopiero za kilka miesięcy. Dane Głównego Urzędu Statystycznego o przyczynach śmierci Polaków w trakcie epidemii znajdą się w analizach, które urząd planuje opublikować dopiero na początku 2022 roku.

Źródło: Wirtualna Polska

TK

[Wybrane wypowiedzi internautów pod w/w tekstem na stronie źródłowej:]

W „normalnym” czasie w Polsce dziennie umiera ok 1200 Polaków. Od ogłoszenia pandemii liczba ta to około 1000 ludzi. I spada :- Pozdrawiam ludzi myślących. Acha – podobnie jest w innych krajach – nawet w USA i Włoszech…
Hanys GórnoŚl

Potwierdzam to na 100%. W mojej miejscowości ,firma pogrzebowa wysłała część pracowników na wolne. Trzeba wyciągnąć trafne wnioski z tej sytuacji.
Roni

TAk jest potwierdzam to wnioski z obserwacji calej rodziny z ostatnich 10 lat
111

Wychodzi na to że kto trzyma się zdala od lekarzy ten żyje dłużej
Robak

„obecna sytuacja może wynikać z faktu, że w szpitalach odwołano większość zaplanowanych operacji, co zmniejszyło liczbę zgonów” – bezcenne.
sp

Cały ten niby „wirus” to tylko ćwiczenia przed NWO. Pan prezydent już chciałby szczepić przymusowo szczepionką której jeszcze nie ma!!! A co do branży pogrzebowej to zalecam cierpliwość, odbiją się po wprowadzeniu szczepionki tylko wtedy będzie odwrotnie każdy będzie znał kogoś kto albo ciężko zachorował albo zmarł w dziwnych okolicznościach a w TV będą wmawiali ludziom że szczepionka smaczna dobra i bezpieczna a każdy kto mówi inaczej to oszołom
Jan

Ludzie ludzie ludzie… co musi się jeszcze wydarzyć żebyście zaczęli patrzeć i widzieć ! Hasło Pandemia to tylko narzędzie do inwigilacji i wprowadzenia zamordyzmu na skalę globalną. Wystarczy zacząć myśleć samodzielnie i porównać fakty i wyłączyć tv oczywiście.
Polak

Czy ja dobrze rozumiem, że jest to sugestia iż brak obsługi pacjentów w szpitalach wpływa na spadek śmiertelności? Ciekawe wnioski…
karol

no nieźle, wirus uratował tyle istnień ludzkich!Takiego wirusa to ja szanuję.
Samanta

czekam na efekt całej tej układanki co szykują nam rządy bo to wszystko czemuś słuzy nie po to na nas trenują różne sytuacje które są fikcyjne
maria

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2020-04-29)

 


 

Polacy umierają w domu na zawały i udary. Boją się szpitala przez koronawirusa

Panika jest gorsza od samego koronawirusa – mówi wielu lekarzy. Okazuje się, że w Polsce następuje fala zgonów spowodowanych niezgłaszanymi na czas zawałami i udarami. Pacjencie przez wywołany obłęd boją się zgłaszać do szpitali, by nie zakazić się COVID-19.

Lekarze alarmują o tym, że coraz więcej pacjentów umiera na zawały lub udary w domu. Wszystko przez to, że przez pandemię koronawirusa boją się wezwać karetki i pomoc przyjeżdża zbyt późno. Do szpitala trafiają w ciężkim stanie, kiedy niewiele już można zrobić.

Lekarze podkreślają, by nie ignorować pierwszych sygnałów świadczących o gorszym samopoczuciu, a także nie rezygnować z umówionych wizyt. Przykładowo w Centrum Chorób Serca we Wrocławiu liczba osób zgłaszających się po nagłą pomoc medyczną spadła trzykrotnie.

– Pełnego obrazu sytuacji nie mamy, bo nikt takich badań nie prowadzi, ale rzeczywiście jest tak, że pacjenci unikają konsultacji planowych. Można je przesuwać o tydzień czy dwa tygodnie, ale w szczególności w zakresie onkologii i kardiologii nie powinno się czekać dłużej, bo są to choroby, które postępują i grożą nie tylko pogorszeniem zdrowia, ale i śmiercią pacjenta – mówi prof. Piotr Jankowski z Instytutu Kardiologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.

– Opóźnianie wezwania pogotowia w przypadku pojawienia się ostrych chorób, takich jak zawał serca, udar mózgu czy zaostrzenie niewydolności serca, prowadzi do bezpośredniego zagrożenia życia – dodaje. I tłumaczy, że: W tych stanach niepotrzebna zwłoka w domu spowodowana obawą przed zarażeniem się koronawirusem naraża pacjentów na powikłania zdrowotne i bezpośrednio zwiększa ryzyko zgonu.

– Trzeba pamiętać o tym, że śmiertelność w wyniku zawału serca, który jest leczony szybko, sprawnie i nowocześnie, jest najczęściej rzędu 3-4 procent, natomiast w przypadku pacjentów z chorobami serca, którzy nie są odpowiednio leczeni albo leczenie jest wdrożone za późno, ryzyko zgonu wynosi nawet 40 procent, czyli jest 10-krotnie wyższe – podkreśla prof. Jankowski.

Źródło: stronazdrowia.pl

Za: Najwyższy Czas! (29/04/2020)

 


 

KOMENTARZ BIBUŁY: Rzetelne badania we wszystkich krajach na świecie – głównie w tych, gdzie wprowadzono te najmocniejsze restrykcyjne „pozostań w domu” i inne obostrzenia, vide Polska – wykażą, że liczba zmarłych w okresie ogłoszonej pandemii, zmalała. Nie powinno to nikogo dziwić, bo jest to głównie konsekwencja odłożonych zabiegów lekarskich i operacji, a jak wiadomo, najwięcej ludzi umiera w szpitalach, czy to w wyniku pooperacyjnych komplikacji, czy też w wyniku niewłaściwie prowadzonej terapii i stosowania środków farmakologicznych (które w większości są truciznami maskującymi efekty choroby, bo żaden z dzisiejszych farmaceutyków nie leczy przyczyn chorób…)

Tak więc na dzisiaj statystyki spadają, lecz jutro, gdy obudzimy się w „nowej normalności” liczba zgonów gwałtownie wzrośnie, właśnie z tych samych powodów co zmalała: zwiększy się liczba zabiegów w szpitalach, itp. Przy tym, w czasie tego domowego lockdown stan zdrowia wielu społeczeństw (głównie tam gdzie obostrzenia były największe – vide Polska), pogorszyła się, bo pozbawiono ludzi ruchu, świeżego powietrza, czy kontaktów towarzyskich, tudzież nachalna propaganda wyzwoliła u ludzi irracjonalny lęk sprzyjający różnym stresom i chorobom.

Co więcej, jak podkreślają myślący lekarze, którzy pamiętają jeszcze przerabiane na lekcjach podstawy immunologii, brak codziennych kontaktów z innymi osobami i brak możliwości dzielenia się bakteriami i wirusami ze środowiskiem, zmniejsza odporność organizmu i człowiek już po kilku tygodniach przebywania w izolacji, zaraz po wyjściu z tej „szklanej bańki” będzie znacznie bardziej narażony na czynniki zewnętrzne, co objawi się zwiększoną liczbą chorych. Grozi to całemu społeczeństwu polskiemu uwięzionemu w domach.

Tak więc za te absurdalne zakazy korzystania z lasów, parków, za sianie paniki, rozpowszechnianie fałszywych informacji – rządzący muszą za to wszystko odpowiedzieć!

 


 

Skip to content