Aktualizacja strony została wstrzymana

Uwagi o architekturze kościołów – Piotr Chrzanowski

Jakiś czas temu pisałem dla Christianitas recenzję z książki Jakuba Turbasy pt. Ukryte piękno. Podzielając zachwyt autora nad czeskim opactwem trapistów Nový Dvůr, zawarłem tam m.in. taką opinię. Kluczowe jest zachowanie tradycyjnego podziału przestrzeni w kościele. W najbardziej na wschód wysuniętej części budynku mamy wyraźnie zaznaczoną, poprzez istotne podwyższenie, część sanktuaryjną z tabernaklulum przy ścianie w osi głównej kościoła; z wolnostojącym, kamiennym ołtarzem, na którego środku stoi piękny krucyfiks; z figurą Madonny z Dzieciątkiem umieszczoną na kolumnie ponad tabernakulum. Poniewaz ryt rzymski ma dwie formy, a w jednej z nich obowiązuje celebracja ad orientem, tylko taka aranżacja sakralnej przestrzeni pozwala temu obrzędowi bez przeszkód uzyskać swoją pełnię i pozostać zakorzenionym w Tradycji. 

Trochę na marginesie głównego wywodu pozwolę sobie tutaj na małą dygresję. Kardynał Kakowski podczas prowadzonych w latach II Rzeczypospolitej debat nad projektem Świątyni Opatrzności Bożej, nie bez racji zauważył, że katolicy głęboko wierzący, wszedłszy do kościoła, jeszcze nieznanego sobie, kierują się jednak w stronę, gdzie przechowuje się Najświętszy Sakrament, i nie mylą się, gdyż wewnętrzna struktura kościołów katolickich jest taka, że układem linii i form wskazuje na to miejsce, gdzie tabernakulum być powinno. Niestety dziś ten układ linii i form nazbyt często jest lekceważony tak przez duchownych – inwestorów jak i przez architektów.

Od kilku dni dość głośna stała się wśród polskich katolików sprawa projektu nowego wystroju wnętrza parafialnego kościoła pw. Przemienienia Pańskiego w Katowicach, zaproponowana przez prowadzących tę parafię ojców dominikanów. Rzecz stała się nie tylko głośna ale nawet bulwersująca, szczególnie że radykalnie minimalistyczny projekt odarty niemal całkowicie z jakiegokolwiek dodatku barwy,  zastąpił wariant wcześniejszy, na tle obecnego w kolorystyce niemal rozbuchanej, ale w gruncie rzeczy nieco przywiędłej. Dla mnie nowe rozwiązanie jest zdyskwalifikowane nie tyle dla swojej ascetyczności, co z powodu odrzucenia wyżej opisanego układu przestrzeni sakralnej. Gdyby jednak wprowadzić do niego centralne usytuowanie tabernakulum, dodać do tego krucyfiks ze ściany ołtarzowej z projektu wcześniejszego oraz umieścić gdzieś na pograniczu prezbiterium i nawy obraz/figurę Matki Boskiej, mielibyśmy w miarę udane dzieło architektury. A nawet całkiem udane, gdyby był to kościół wyłącznie zakonny. Ale surowość i ascetyzm, które pasują do zakonów, a szczególnie – tak jak we wspomnianym wyżej Novym Dvorze – do mnichów, niekoniecznie muszą być najszczęśliwszym rozwiązaniem w świątyni parafialnej. Dlatego dodałbym do projektu wystroju sensownie zaprojektowane stacje drogi krzyżowej i pomyślał o delikatnych witrażach przynajmniej w niektórych oknach.

W ciekawy sposób katowicki spór opisała na swoim blogu Ewa Chudyba. Mimo wszystko o ile skłonny jestem zgodzić się z jej tezą,  że rozwiązaniem dla architektury kościelnej nie jest ani historyzm obleczony w szaty obrony wiary (czyli tradycjonalizm, którego najdramatyczniejszym przykładem jest Licheń), ani silenie się na nowoczesność to nie zgadzam się z wnioskiem, że istnieje trzecia droga, ta która wskazał śp. Stanisław Niemczyk. Nie zgadzam się przede wszystkim dlatego, że nie wszystkie jego realizacje są tak udane jak przywołana przez Chudybę kaplica pw. Matki Boskiej Różańcowej u dominikanów na warszawskim Służewie. Wspomnę np. opisany przez Turbasę kościól pw. Jezusa Chrystusa Odkupiciela w Czechowicach Dziedzicach. Co prawda nie widziałem go w naturze, ale po obejrzeniu setek zdjęć muszę powiedzieć, że w swej estetyce nie jest on wcale bardzo odmienny w swej istocie od tak bardzo dramatycznego Lichenia. A mimo to, ten kościół Niemczyka niewiele ma wspólnego z tradycjonalizmem, bo Mszy wg dawniejszego zwyczaju na ołtarzu głównym, jak się wydaje, nie da się w nim odprawić.

Muszę też powiedzieć, że Chudyba dość mocno ułatwia sobie krytykę modernizmu. A właściwie ułatwił jej tą krytykę o. Piotr Oleś OP, twierdząc, że mało gdzie można [sacrum] doświadczyć równie silnie co w kościele św. Józefa w Zabrzu, wybudowanym w 1931 roku wg projektu Dominikusa Böhma. Cóż! Pewne podobieństwo z wybudowanym kilka lat później w faszystowskim Rzymie tzw. Kwadratowym Koloseum nie ułatwia obrony tego dzieła. Są jednak modernistyczne kościoły, których tak łatwo zbyć się nie da. Wymieniłbym tutaj dwa obiekty. Kościół i Klasztor benedyktynów w Vaals, w Niderlandach, zbudowany po II wojnie światowej wg projektu o. Hansa van der Laana OSB i kościół z lat 50. pod wezwaniem NMP Królowej w Saarbrücken, autorstwa Rudolfa Schwarza. Paweł Milcarek, redaktor naczelny Christianitas zauważył kiedyś w prywatnej rozmowie w gronie redakcji, że dobrze zrealizowany modernizm w architekturze ma coś z romanizmu. Widać to po opactwie w Vaals.

Czy na Tamce.

Kościół z Saarbrücken pokazuje, że potrafi czerpać także z gotyku.

Jest oczywiście prawdą, że Bóg przekracza style w architekturze. Zresztą ostatecznie w liturgii, której elementem jest też przestrzeń celebracji, nie chodzi o to, żeby wierni, czy tym bardziej Bóg, czuli się w niej dobrze. Liturgia to rozumna służba Boża, która ma nas prowadzić do zbawienia. Tej rozumności powinna służyć też architektura, która jednak formy może przybierać różne.

Nie zmienia to jednak faktu, że z gustami wiernych też jakoś trzeba się liczyć. Podobno jak na razie ani katowiccy dominikanie (klerykalizm?), ani architekci nie chcą słuchać krytyki ascetycznego projektu szermując nawet zarzutami o prywatyzowaniu Kościoła. Przestrzegałabym przed taką postawą. Realizacja projektu skończyć się może ucieczką wiernych, albo do innych parafii w sąsiedztwie, albo nawet zupełnym porzuceniem Kościoła. Jak w ławach się przerzedzi wtedy kolejny proboszcz czy przeor rzuci sie rozpaczliwie do ocieplania wnętrza. Oczywiście bez pomyślunku i bez planu, a architekci będą mogli tylko poużalać się na utrata integralności ich wspaniałego dokonania. Albo pójdą do sądu w obronie swoich praw autorskich. O! To byłoby ciekawe. Tylko jakie z tego dobro wyniknie?

Piotr Chrzanowski

Za: Christianitas.pl (2020.01.24)

KOMENTARZ BIBUŁY: Dywagacje na temat jak obronić sztukę (sztukę?) nowoczesną w przestrzeniach liturgicznych, są bezproduktywne, ponieważ w żadnym, nawet najmniejszym stopniu produkty te nie należą do katolickiego ducha oddania się i służbie Bogu. Są natomiast próbami przemycania wypaczeń estetycznych ich twórców, bardzo często związanych z duchowymi wątpliwościami autorów, ignorancją i nieznajomością potrzeb kontynuowania katolickiej Tradycji, czy nawet ich otwartej wrogości do katolicyzmu (jak np. liczne rzesze architektów żydowskich, którzych zatrudnia się do projektowania kościołów w Stanach Zjednoczonych). Na żadne próby przemycania nowoczesnych form architektonicznych do katolickich świątyń nie może być przyzwolenia, a to co powstało dotychczas (niestety, jest to absolutna większość budowli stworzonych bądź przerobionych po Soborze Watykańskim II) należałoby w przyspieszonym tempie przystosować z powrotem do wymagań katolickich, włącznie z możliwością zupełnej przebudowy czy nawet wyburzenia.

W tekście pada również zdanie będące w sumie dwuznacznym stwierdzeniem: „Zresztą ostatecznie w liturgii, której elementem jest też przestrzeń celebracji, nie chodzi o to, żeby wierni, czy tym bardziej Bóg, czuli się w niej dobrze.” Oczywiście celem samym w sobie nie jest to aby w przestrzni celebracji „wierni czuli się dobrze”, bo wtedy twórcy będą skierowywać swoją uwagę na wiernych, na Człowieka, którego zmienne, różnorodne i kapryśne upodobania będą miały być zaspokojone. Jednak gdy przestrzeń liturgiczna, gdy całe otoczenie będzie emanowało pięknem ducha katolickiego związanego z dbałością o Tradycję i niezmiennością liturgiczno-teologiczną, to automatycznie człowiek będzie zanurzony w doskonałości i czystości duchowo-estetycznej. I wtedy wierni będą prawdziwie czuli się dobrze, w bliskości z Bogiem i otoczeni artyzmem na jaki stać Człowieka zbliżającego się do Nieskończonego Piękna.

 


 

Czego chce episkopat od architektów budujących kościoły?

Referat J. Em. Ks. Kardynała Kakowskiego 

w sprawie projektowanej budowy świątyni Opatrzności Bożej

źródło: Wiadomości Archidiecezjalne Warszawskie, Nr 4/1931

http://mbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/63183/00068164%20-%20Wiadomosci%20Archidiecezjalne%20Warszawskie%201931%20nr%204-BUW.pdf

zachowano oryginalną pisownię

 


 

A. OPINJE.

Protokuł Sądu Konkursowego z dn. 28 IV. 1930 r. o projektach architektonicznych kościoła Opatrzności Bożej zawiera wielką rozbieżność opinij, wyrażonych przez Episkopat i pp. architektów:

1. Przedstawicielami w Sądzie Konkursowym są arcybiskupi trzech znamienitych stolic arcybiskupich w Polsce, a mianowicie: książę arcybiskup krakowski, Adam Sapieha, kardynał arcybiskup gnieźnieński i poznański, August Hlond i kardynał arcybiskup warszawski, Aleksander Kakowski. Wszyscy trzej wymienieni przedstawiciele Episkopatu odbywali swe studja zagranicą, a później również mieli możność przebywania w środowiskach, które były kolebką kultury europejskiej, znają się przeto w szczególności na sztuce religijnej. ”” Otóż Episkopat wypowiedział się, iż „żadna z zakwalifikowanych przez pp. architektów prac nie nadaje się do realizacji wskutek tego, że nie posiada ducha kościelnego, któryby wzbudzał ducha modlitwy; nie posiadają nadto te projekty ducha tradycji kościelnej w duchu katolickim, przeto nie odpowiadają celowi”.

2. Natomiast pp. architekci orzekli, iż „projektom wybranym nie można stawiać zarzutów niekościelności…, że projekty wybrane są niezaprzeczenie kościołami…, że tak surowy wyrok księży biskupów jest wywołany zapewne trudnością w odczytywaniu rysunku technicznego, który oddaje zupełnie treściwie tradycjonalny wyraz kościołów, pomimo, że w technice rysunku przebija nieraz istotnie nowatorstwo….., które wynikło z zastosowania nowoczesnych konstrukcyj budowlanych; że nie pominięto też tradycyjności w kształtowaniu wnętrz, w zarysie rzutu poziomego…, że architekci nie zerwali ani nawet nie poczynili odchyleń od tradycji kościelnej”.

A więc opinje Episkopatu i pp. architektów o nadesłanych projektach są wprost przeciwne sobie.

B. ZNACZENIE SESJI.

P. Minister Robót Publicznych przez zwołanie sesji dzisiejszej pragnie dojść do uzgodnienia, a właściwie pragnie nie dopuścić, po ogłoszeniu nowego ograniczonego konkursu, do ponownego nieporozumienia i pyta: Czego chce Episkopat od architektów, budujących kościoły?
Na to pytanie pragnę dać krótką odpowiedź, 1° ogólną i 2° szczegółową.

C. POSTULATY.

. Wogóle Episkopat chce, aby architekci przy budowie świątyni Opatrzności uwzględnili postulaty państwa i postulaty Kościoła. Postulaty państwa wyraża ustawa z d. 17 marca 1921 r. o wykonaniu ślubu, uczynionego przez Sejm czteroletni, wzniesienia w Warszawie świątyni „Opatrzności Bożej”. Ustawa ta między innemi mówi, że to ma być kościół, że to ma być kościół katolicki, bo, po skończeniu budowy, wraz z placem i zabudowaniami kościelnemi ma być przekazany hipotecznie na własność Archidiecezji Warszawskiej, że przy tym kościele będą przewidziane grobowce zasłużonych dla zmarłych katolików.
Postulaty Kościoła zaś wypowiada kodeks prawa kościelnego w kan. 1564 § 1, który brzmi: „Biskupi, zarządzający diecezjami, mają obowiązek troszczyć się o to, aby, wysłuchawszy, w miarę potrzeby, rady rzeczoznawców, w budowie lub przebudowie kościołów, zachowane były formy, przyjęte przez tradycję chrześcijańską i zasady sztuki religijnej”.
Wogóle Episkopat przy budowie kościoła Opatrzności chce tego, czego chce państwo i Kościół. Państwo zaś w ustawie chce tego, czego chce Kościół.

II. W szczególności Episkopat chce, 1″ aby sąd o teru, co kościelne, a co niekościelne, co odpowiada tradycji kościelnej, co nie odpowiada, zgodnie z duchem ustawy sejmowej, z wyraźnemi przepisami kanonów i ze zdrowym sensem, pozostawiono przedewszystkiem biskupom.

. Episkopat chce, ażeby mający być wzniesionym kościół. Opatrzności odpowiadał pojęciom o świątyni katolickiej, a zatem

a) aby to nie była budowla świecka, t. j. coś nakształt fabryki, gazowni, hali targowej, dworca kolejowego, czy też pawilonu wystawy krajowej lub międzynarodowej;

b) aby pp. architekci brali pod uwagę, że, wielka zachodzi różnica pomiędzy
– pagodą pogańską,
– meczetem muzułmańskim,
– synagogą, czyli bóżnicą żydowską,
a świątynią chrześcijańską.

c) Episkopat chce, aby kościół katolicki różnił się
– od cerkwi,
– od kirchy,
– od modlitewni marjawickiej etc.;
i to różnił się zewnętrznym już wyglądem, bo, przeglądając albumy z fotografjami rozmaitych świątyń pogańskich i chrześcijańskich, my o jednych, z samego zewnętrznego wyglądu wnioskując, mówimy: to pagoda, to meczet, to cerkiew, a to kircha. Również kościół katolicki odróżniamy od budynków’ kultów religijnych niekatolickich. Wprawdzie niekiedy budynki kultu różnych wyznań podobne są do kościołów katolickich, ale to dlatego, że

1°. czasami świątynia katolicka przemieniona została na cerkiew lub kirchę,

2°. czasami budowniczy wzorował się na wzorach katolickich.

Wszakże znawca katolicki pozna z zewnętrznego wyglądu kościół katolicki, a gorliwy katolik, zdejmując czapkę ”” chapeau bas ”” przed kościołem, zgoła nigdy się nie pomyli, że oddaje hołd Jezusowi w Najświętszym Sakramencie.

d) Episkopat chce, aby świątynia katolicka i wewnątrz miała wygląd katolicki.
Jako przykład przytoczę panom fakt, że katolicy głęboko wierzący, wszedłszy do kościoła, jeszcze nieznanego sobie, kierują się jednak w stronę, gdzie przechowuje się Najświętszy Sakrament, i nie mylą się, gdyż wewnętrzna struktura kościołów katolickich jest taka, że układem linji i form wskazuje na to miejsce, gdzie tabernakulum być powinno.

e) Episkopat chce, ażeby we wszystkich szczegółach świątyni Opatrzności Bożej były obmyślane, odczuwane i uwzględniane potrzeby kultu katolickiego, myśli katolickiej, ducha katolickiego.
To wszystko winien dobrze rozumieć i głęboko odczuwać architekt, budujący kościół Opatrzności Bożej, który rna być votum wdzięczności narodu polskiego za wskrzeszenie Polski. Dla uplastycznienia tej myśli powiem, że niektórzy pisarze katoliccy pisali o rzeczach Bożych z modlitwą w sercu, na klęczkach; niektórzy malarze i rzeźbiarze na klęczkach malowali i rzeźbili przedmioty kultu religijnego; niektórzy architekci długo się modlili i zastanawiali nad tern, jak duchem prawdziwego piękna napełnić projektowane i wznoszone przez siebie świątynie, tworzyli przeto arcydzieła.

3. Wkońcu nadmienię, że Episkopat nie chce narzucać i nie określa stylu kościoła Opatrzności. Przypomnę tylko, że kiedy na posiedzeniu Komisji Sejmowej budowy kościoła Opatrzności marszałek Sejmu Wojciech Trąmpczyński wykluczył styl gotycki., bo sądził, że to styl niemiecki, przez co chciał odgrodzić się od Niemców, to ja wykluczyłem styl bizantyński ruski, bo styl ten jest tak wstrętny dla Polaków, że Warszawa wolała zburzyć piękny sobór na placu Piłsudskiego, niż patrząc nań, przypominać stale lata niewoli. Wśród stylów, w jakich kościół Opatrzności może być zbudowany, dopuszczalny jest również styl nowoczesny. Zagranicą, podobno z powodzeniem czasami budują kościoły w tym stylu. Nie jest przeto wykluczone, aby kościół Opatrzności Bożej nie był zbudowany według form dzisiejszych, o ile architektom polskim uda się stworzyć, nawet w stylu nowoczesnym, coś rzeczywiście pięknego i odpowiadającego ideałom piękna, nietylko w pojęciu dzisiejszego pokolenia, żyjącego w stanie podrażnienia i ciągłej rewolucji, ale i w pojęciu przyszłych pokoleń, i dziś i w wieczności. Naród polski kulturalny zdolny jest wyprodukować coś więcej, jak zwyczajne bryły i prymitywy. Lud nasz chce znaleźć w świątyni nie prymitywy, jakie ma w domu swoim, ale wzory odwiecznego, wiekuistego piękna.

Za: Breviarium – dawniej: Kronika Novus Ordo (2020.01.24)

 


 

Skip to content