Aktualizacja strony została wstrzymana

Visibilia et invisibilia, czyli o pewnym rozróżnieniu – Tomasz Dekert

Jakkolwiek posoborowa reforma liturgiczna doczekała się już wielopoziomowej krytyki, wciąż nie jest to praca ukończona. Myślę, że jedną z kwestii, które ciągle czekają na wydobycie i analizę jest pewien aspekt jej intelektualnego zaplecza, który można by określić jako pozorne oczywistości przyjmujące postać aksjomatów. Co pewien czas w tekstach jej koryfeuszy przebłyskują te fałszywe monety, ukazując na moment jak dziurawe są fundamenty, na których – było, nie było – wzniesiono cały gmach nowego kultu Kościoła. Nieocenionym dawcą takich wglądów jest nikt inny jak tylko sam abp Bugnini, człowiek grający pierwsze skrzypce w procesie reformatorskim. Wbrew bowiem nieco demoniczno-spiskowej opinii o nim w środowiskach tradycjonalistycznych, nie zachowuje się on w swoich pismach jak ktoś, komu zależy na ukryciu swoich prawdziwych idei i motywacji. Przeciwnie, dość prostodusznie dzieli się nimi z czytelnikami. One same wydają się być nieco naiwne, żeby nie powiedzieć frapująco bezmyślne. To co jednak najbardziej zdumiewa, to fakt, że najwyraźniej nie tylko on w ten sposób myślał. A co gorsza, ci, którzy tak myśleli, zajmowali się samym sercem życia Kościoła.

W moim prywatnym rankingu owych wspomnianych pozornych oczywistości pierwsze miejsce zajmuje dokonana przez Bugniniego interpretacja jednego z kluczowych fragmentów konstytucji Sacrosanctum Concilium. Chodzi o punkt 21. Co prawda on sam nadaje się na analizę pod kątem pozornej oczywistości zawartych w nim stwierdzeń, ale Bugnini doprowadza obecne w nim problematyczne rozróżnienie do kompletnego absurdu. Skrytego – oczywiście – za pozorami oczywistości. Porównajmy oba teksty:

SC 21: „Aby lud chrześcijański pewniej czerpał ze świętej liturgii obfitsze łaski, święta Matka Kościół pragnie dokonać ogólnego odnowienia liturgii. Liturgia bowiem składa się z części niezmiennej, pochodzącej z ustanowienia Bożego, i z części podlegającej zmianom, które z biegiem lat mogą lub nawet powinny być zmienione, jeżeli wkradły się do nich elementy, które niezupełnie dobrze odpowiadają wewnętrznej naturze samej liturgii, albo jeżeli te części stały się mniej odpowiednie”.

Abp Bugnini: „Liturgia posiada dwa wymiary: jeden niewidzialny, niezmienny i wiecznotrwały; drugi ludzki, widzialny i zmienny. To, co jest z Bożego ustanowienia jest bez wątpienia niedotykalne i niezmienne. Tego samego nie można jednak powiedzieć o tym, co Kościół, którego działanie rozciąga się w czasie i pokrywa cały świat, ustanowił w celu odziania owych boskich elementów kultu w znaki i obrzędy, wydobywające na światło bogactwa i ukryte znaczenie misterium” (The Reform of the Liturgy, 1948-1975, s. 43-44).

Interpretacja Bugniniego wprowadza do rozumienia liturgii w SC 21 dodatkowy element: kategorie niewidzialności i widzialności. Nie ulega specjalnie wątpliwości, że „niewidzialność” jest przez niego traktowana w kategoriach atrybutu tego, co SC określa jako część liturgii „pochodzącą z ustanowienia Bożego”. Siłą rzeczy, niewidzialne jest również to, co SC uznaje za „niezmienne”. Czy może być inaczej? Przecież to oczywiste. Prawdziwa teologiczna głębia liturgii, jej rdzeń, istota, sens i co tam jeszcze ma boski charakter, a więc nie może należeć do świata rzeczy widzialnych, ani też podlegać zmianom. Czy ktoś może mieć wątpliwości? Chyba tylko jakiś kompletny teologiczny analfabeta.

Z tą oczywistością jest jeden maleńki problem. Jeśli coś jest niewidzialne, to nawet gdyby bardzo chcieć wprowadzić do tego „czegoś” zmiany, nie jest w naszej mocy tego dokonać. Innymi słowy, Bugnini mówi nam nic innego jak to, że on sam i inni podobnie do niego myślący gotowi są uznać za rzecz niezmienną to, czego i tak nie byliby w stanie zmienić. Sięgając do parafrazy klasyka: dziękujemy Jego Szwedzkiej Wysokości, że nie ofiarowuje nam księstwa lubelskiego w dziedziczne władanie.

Już nie maleńki a duży problem ze wspomnianą oczywistością polega na tym, że zgodnie z jej logiką, wszystko, ale to absolutnie wszystko co jest widzialne, jest też ludzkie i zmienne. Taki jest ostateczny sens tego rozróżnienia, kierującego reformą. Uświadomienie sobie tego pozwala zrozumieć dlaczego miała ona taki a nie inny charakter.

Ani maleńkim, ani nawet dużym, ale kolosalnym problemem jest to, że choć rozróżnienie z SC, a nawet jego zradykalizowana Bugninowska forma są może możliwe do zastosowania na płaszczyźnie abstrakcyjnych rozważań historyczno-filozoficznych, to jako podstawa projektu pt. „reforma liturgiczna”, okazało się zwyczajnie błędne. Relacje pomiędzy „boskim” i „ludzkim” oraz „zmiennym i niezmiennym” (a nawet „widzialnym” i niewidzialnym”) w liturgii są dużo bliższe, mniej instrumentalne i bardziej złożone niż się to wydawało. W gruncie rzeczy, jak uczy Credo, to Bóg jest stwórcą zarówno tego, co niewidzialne, jak i tego, co widzialne.  

Tomasz Dekert

—– 

Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.

Zamów „Christianitas” (pojedynczy numer lub prenumeratę)

Wesprzyj „Christianitas”

—–

Za: Christianitas.pl (2019.12.10) | http://christianitas.org/news/visibilia-et-invisibilia-czyli-o-pewnym-rozroznieniu/

Skip to content