Aktualizacja strony została wstrzymana

Pogrzeb na potrzeby współczesności – Jan Engelgard

Przy okazji pogrzebu 20 powstańców styczniowych w Wilnie jesteśmy świadkami nagminnego naginania historii do bieżących potrzeb geopolitycznych. Po pierwsze, nad wszystkim unosi się wszechogarniająca rusofobia (co jest nieprawdą, bo czerwoni byli częścią rewolucyjnego ruchu rosyjskiego), po drugie, na siłę kreuje się tezę, że w powstaniu były jeszcze strona białoruska i litewska, choć to także nieprawda.

I tak, Prezydent RP Andrzej Duda mówił: „Spotykamy się tutaj wszyscy: Polacy, Litwini, Białorusini, Łotysze, Ukraińcy – jako ludzie wolni, reprezentanci wolnych narodów, które są gospodarzami we własnych suwerennych państwach. Łączy nas wspólnota doświadczeń i wartości, z których najważniejszą jest dla nas wszystkich wolność. Upamiętniamy naszych historycznych bohaterów, ale robimy to, myśląc nie o przeszłości, lecz ze względu na wspólną przyszłość”. Pominięcie Rosjan, których udział w powstaniu 1863 roku (po polskiej stronie) był znaczący a np. Ukraińców i Łotyszy praktycznie żaden – najdobitniej świadczy o politycznym i współczesnym wydźwięku tej uroczystości. A przecież chowany właśnie z honorami Zygmunt Sierakowski, oficer armii rosyjskiej, jak mówił jego przyjaciel Aleksander Hercen: „Nie żywił on nawet cienia nienawiści do Rosji, a ukochanym jego marzeniem była niepodległa Polska i zaprzyjaźniona z nią wolna Rosja”.

Opozycja białoruska uważa z kolei, że chowany także Wincenty Konstanty Kalinowski był „Białorusinem”, choć to fałsz, bo wywodził się z mazurskiej szlachty. Pomija się, że był przede wszystkim skrajnym rewolucjonistą, a język ruski (białoruski) miał posłużyć tylko i wyłącznie do pozyskania ludu. To też okazało się złudzeniem, bo ten lud poparł masowo cara Aleksandra II od którego dostał ziemię.

A udział „strony litewskiej” w powstaniu? Oddajmy głos Waleremu Przyborowskiemu, autorowi epokowych dzieł „Ostatnie chwile powstania styczniowego” i „Dziejów 1863 roku”:

„Komisarz wojewódzki, Józef Piotrowski, w dobie prac przygotowawczych do powstania, po większej części siedział w Warszawie, z rzadka tylko dojeżdżając do Suwałk lub Mariampola; teraz jednak postanowiono wziąć się energicznie do dzieła poruszyć szlachtę, zachęcić ją do wzięcia udziału w ruchu zbrojnym, bo wszyscy ci panowie Czerwoni, doskonale pojmowali, że bez szlachty, bez jej pomocy, powstanie nie mogłoby dwóch dni nawet istnieć. A przytem, w przeważnej części Augustowskiego lud jest litewskim i obojętnym na sprawy i ideały polskie, jedyną reprezentantką polskości była tu szlachta i garść mieszczaństwa po miastach”.

I wreszcie ostatnia manipulacja – powstanie było próbą wskrzeszenia trupa politycznego i cywilizacyjnego jakim była I Rzeczpospolita, dlatego używano herbu z Orłem, Pogonią i Archaniołem Michałem. Już wówczas było to nadużycie, bo w okresie przed 1772 rokiem był tylko Orzeł (Korona) i Pogoń (Litwa), a od czasu Konstytucji 3 Maja tylko Orzeł.

Tak więc od strony ideologiczno-politycznej powstanie 1863 roku był nie tylko przejawem anachronizmu, ale i skrajnego złudzenia. Po latach pozostał tylko wymiar czysto polski, zgodnie z tym, co mówił podczas swojego procesu Romuald Traugutt. Mówił proroczo w duchu antyrewolucyjnym: „Idea narodowości jest tak potężną i czyni tak szybkie postępy w Europie, że ją nic nie pokona; a wstrzymywanie jej postępu posłuży tylko do nabrania siły i popularności ludziom najbardziej rewolucyjnych przekonań, którzy me widzą innego środka do zaspokojenia pragnień wielu ludów, jak tylko ogólną burzę społeczną i zupełny przewrót istniejącego porządku rzeczy”.

A o swoich motywach i stosunku do Rosji mówił: „Będąc przekonanym, że niezależność jest koniecznym warunkiem prawdziwego szczęścia każdego narodu, zawsze jej pragnąłem dla swojej ojczyzny, a to tym bardziej, że i oswobodzenie się Rosji od ciężaru panowania nad Polską liczyłem za również konieczny warunek do zwrócenia całej działalności rządu i ludu rosyjskiego na rzeczywisty pożytek tego obszernego państwa. Były to moje pragnienia, których urzeczywistnienia oczekiwałem od Boskiej sprawiedliwości miłosierdzia”.

Rok 1863 nigdy nie był częścią tradycji litewskiej i białoruskiej, o ukraińskiej nie mówiąc. Obecne sztuczne posługiwanie się tą tradycją ma na cele ideologicznego podbudowanie idei Międzymorza – i tyle. Z historią nie ma to wiele wspólnego.

Na koniec charakterystyka Wincentego Konstantego Kilanowskiego dokonana przez Walerego Przyborowskiego: „W chwili wybuchu najwybitniejszą osobą w Komitecie litewskim został Kalinowski, postać z pomiędzy tłumu spiskowców wszelkiego rodzaju tej epoki burzliwej, malująca się najdosadniejszymi i najbardziej zdecydowanymi rysami. Krańcowy Czerwieniec, z podkładką demagogiczną, wyznawca teorii wywrotu socjalnego, był człowiekiem niezaprzeczenie czystym, wielkiej energii i niezłomnego charakteru. Szlachcic z rodu, potomek tej drobnej szlachty mazurskiej, która za Rzeczypospolitej niosła w dziewicze puszcze litewskie zdobycze kultury polskiej, syn tkacza ze Świsłoczy, już w Petersburgu, jako student tamtejszego uniwersytetu, należał do wszystkich kółek rewolucyjnych, jakie na gruncie stolicy caratu przez kilka lat z rzędu powstawały. Po ukończeniu studiów, powrócił w stopniu kandydata prawa do rodzinnej Litwy i rzucił się w wir ówczesnych wypadków. Był on bezwzględnym wyznawcą teoryi demagogiczno-komunistycznych Centralizacji emigracyjnej i federacyjnych programów Hercenowskiego „Kołokola”. Nie wierzył więc w powstanie rozpoczęte, kierowane i prowadzone przez szlachtę”.

Jan Engelgard

Za: Myśl Polska | http://mysl-polska.pl/2102

Skip to content