Aktualizacja strony została wstrzymana

USA: powszechna negacja nauczania Kościoła w sprawie wspólnego życia par bez ślubu

W Stanach Zjednoczonych prawie trzy czwarte osób uważających się za katolików nie akceptuje nauczania moralnego Kościoła dotyczącego związków niesakramentalnych. Nie widzą oni nic złego w zamieszkiwaniu pod jednym dachem par bez ślubu.

Opublikowane 6 listopada badanie przeprowadzone przez Pew Research Center wskazuje, że Amerykanie powszechnie akceptują niezamężne pary żyjące razem, nawet jeśli te nie planują małżeństwa. Ponadto instytut podaje, iż maleje odsetek osób dorosłych decydujących się na zawarcie ślubu. Rośnie jednak liczba osób wybierających wspólne życie bez sakramentu małżeństwa, czyli permanentne trwanie w grzechu ciężkim.

Tylko 14 procent ankietowanych osób dorosłych nie akceptuje wspólnego zamieszkiwania pod jednym dachem par bez ślubu. 16 proc. stwierdziło, że zgodziłoby się na wspólne zamieszkanie tylko wtedy, gdyby towarzyszyły mu plany dotyczące ślubu.

Ponad dwie trzecie pytanych osób uznaje za dopuszczalne aby pary niezamężne mieszkały razem, nawet jeśli nie mają żadnych planów dotyczących ślubu.

W 2002 roku National Survey of Family Growth wykazał, że podczas gdy 54 procent dorosłych w wieku od 18 do 44 lat mieszkało ze swoim partnerem/partnerką, to 60 procent z nich wcześniej pozostawało w związku małżeńskim. Do 2017 r. liczba dorosłych, którzy kiedykolwiek zawarli małżeństwo spadła do połowy a liczba dorosłych, którzy mieszkali razem wzrosła do 54 procent.

Pew podał, że rasa i religia mają wpływ na to, czy dana osoba aprobuje wspólne zamieszkiwanie z partnerem bez małżeństwa. W sumie 72 proc. białych respondentów stwierdziło, że wspólne pożycie bez planu zawarcia związku małżeńskiego jest dopuszczalne, a dodatkowe 13 proc. stwierdziło, że zgodziłoby się na to bez planu zawarcia małżeństwa. Spośród respondentów czarnej ludności 23 proc. – największa grupa etniczna – stwierdziło, że nie uważają, aby wspólne zamieszkiwanie było akceptowalne. 55 proc. czarnych respondentów stwierdziło, że zgodziłoby się na wspólne mieszkanie z partnerem/partnerką bez planowania ślubu.

W przypadku Latynosów tylko co dziesiąty respondent stwierdził, że nie można zaakceptować wspólnego życia w cudzołóstwie. Nieco ponad jedna piąta latynoskich respondentów – 21 procent – stwierdziła, że ”‹”‹uznają wspólne zamieszkiwanie za dopuszczalne, o ile w przyszłości para miałaby się pobrać.

Istotna była również religia. Katolicy i biali protestanci mieli prawie identyczne wskaźniki aprobaty dla wspólnego pożycia. Badanie wykazało, że aż 74 proc. katolików i 76 proc. białych protestantów akceptuje wspólne zamieszkiwanie par bez ślubu. Liczba ta spadła do 47 proc. w przypadku czarnych protestantów.

90 proc. osób deklarujących, że nie są związani z żadną religią akceptuje wspólne zamieszkiwanie par, a mniej niż jedna trzecia z tej grupy stwierdziła, że ”‹”‹wierzy, iż społeczeństwo byłoby lepsze, gdyby było więcej małżeństw niż związków partnerskich.

Biali ewangelicy częściej niż jakakolwiek inna grupa mówili, że wierzą, iż wyższy wskaźnik małżeństw jest lepszy dla społeczeństwa.

Badanie wykazało również, że małżonkowie są bardziej zadowoleni ze swojego związku niż pary, zamieszkujące bez ślubu. Małżonkowie są bardziej ufni wobec siebie.

Badanie American Trends Panel przeprowadzono w dniach od 25 czerwca do 8 lipca. Przebadano ogółem 9 834 osób. Pew wskazuje, że margines błędu wynosi około 1,5 punktu procentowego.

Podczas Zgromadzenia Ogólnego USCCB na jesieni 2013 r. kardynał Sean O’Malley rozmawiał z Catholic News Agency o przyczynach, dla których pary coraz częściej decydują się na wspólne życie bez ślubu. Hierarcha jako jedną z przyczyn podawał niestabilność finansową – w szczególności pożyczki studenckie – oraz normy kulturowe.

Obawy o małżeństwo, rezygnacja z zawierania małżeństw, spadek udziału we Mszy i katechizacja młodych katolików, to jedne z bardziej niepokojących wyzwań stojących przed katolicyzmem w USA – mówił arcybiskup Bostonu 11 listopada 2013 r. podczas walnego zgromadzenia krajowej konferencji biskupów w Baltimore.

Kardynał zauważył, że „cała koncepcja rodziny jest podważona przez mentalność wspólnego życia” i że te trendy społeczne mają ogromny wpływ na społeczność klasy robotniczej, „która kiedyś była kręgosłupem Kościoła”.

Połowa dzieci urodzonych w tej grupie demograficznej przychodzi na świat poza związkiem małżeńskim. Te statystyki byłyby nie do pomyślenia kilka dekad temu – komentował wówczas hierarcha.

Źródło: catholicnewsagency.com.

AS

[Wybrane wypowiedzi internautów pod w/w tekstem na stronie źródłowej:]

Wielkie dziedzictwo amerykańskich kardynałów: McCarricka, Tobina, Cupicha, Dolana, Mahoneya, Wuerla. Sami moderniści i uwikłani w homoseksualne skandale. „Duszpasterze”. Pod drugiej stronie jedynie kard. Burke.
Obcy Astronom

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2019-11-07)

 


 

KOMENTARZ BIBUŁY: To, że Kościół w Stanach Zjednoczonych nie naucza wiernych – w tej i w tysiącach innych spraw – wynika z bierności, marazmu i etycznego zwichrowania amerykańskiej hierarchii. Weźmy autora powyższych biadoleń, czyli kardynała Sean O’Malley. Kim jest ten hierarcha? Ano, jest przede wszystkim wyznawcą talmudyzmu (zob. jego wypowiedzi np. tutaj czy tutaj…), nienawidzi Tradycji Kościoła i tych, którzy prawdziwie ewangelizują przekazując niezmienną Nauką Kościoła (zob. np. tutaj), otwarcie chwali tzw. małżeństwa homoseksualne (zob. np. tutaj), itede itepe. Tego typu hierarchowie w Stanach to absolutna większość, jeśli nie niemal wszyscy.

W Stanach Zjednoczonych herezje Vaticanum Secundum zaczęły kiełkować dużo wcześniej, bo już na początku XX wieku wraz z przyjęciem amerykanizmu, potępionego później przez Watykan. Czym jednak amerykańska hierarchia nie przejęła się i dalej robiła swoje.

 


 

Skip to content