Aktualizacja strony została wstrzymana

Ofiara „homofobicznej przemocy” czy przeciwniczka białostockiej „parady równości”? Internet huczy!

W ostatnich dniach internet obiegło zdjęcie kobiety z zakrwawioną twarzą. Fotografię wykonano przy okazji homoseksualnej „parady równości” w Białymstoku, która była blokowana przez środowiska kibicowskie. Ranna kobieta miała być ofiarą agresji przeciwników „tęczowej” imprezy, jednak w ostatnich godzinach pojawiły się doniesienia, że znalazła się ona w centrum wydarzeń z zupełnie innego powodu.

Użytkownik Twittera Steven Grant Rogers udostępnił w serwisie wpis Andrzeja Pałysa, który miał być uczestnikiem „parady równości” i świadkiem zdarzenia z kobietą (treść wpisu wskazuje, że Pałysa trudno uznać za przeciwnika homoseksualnego marszu). Z tekstu wynika, że ranna kobieta nie była ofiarą „homofobicznej przemocy”, a znalazła się w centrum swoistej walki z całkowicie przeciwnego powodu.

„Jedyne co prawdziwe to to, że zdjęcie jest wykonane w trakcie parady równości w tymże mieście i kobieta ma rozbity nos. Reszta to fałszywa interpretacja wywołała sugestywnem obrazem” – napisał Andrzej Pałys w tekście opublikowanym przez użytkownika Twittera Steven Grant Rogers.

„Otóż osoba ta jest kontrmanifestantką, partnerską jednego z najbardziej agresywnych faszolskich bandytów, który w pewnym momencie został zatrzymany przez policję (wcześniej wielokrotnie atakował marsz, zagrzewał do walki innych kiboli, rzucał się na policję). Kiedy policjanci próbowali go obezwładnić w sukurs przyszła widoczna na zdjęciu” – czytamy. Kobieta miała próbować sama odbić bliskiego jej mężczyznę.

„Już przed relacją Pałysa w internecie pojawiły się zdjęcia podważające narrację lewicowych mediów, zgodnie z którą kobieta padła ofiarą kiboli. W sieci pojawiło się m.in. zdjęcie, na którym widać, jak kobieta ucieka wraz z innymi kontrmanifestantami przed gazem pieprzowym” – podaje dorzeczy.pl.

Źródło: Twitter / dorzeczy.pl

MWł

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2019-07-23)

 


 

Prawda o wydarzeniach w Białymstoku. Fakty są jednoznaczne. Zafundowali nam wielkie kłamstwo

Okazuje się, że zdjęcie-ikona lewackiej narracji to perfidny fejk. Przedstawiana jako „ofiara faszystowskich agresorów” kobieta z krwią na twarzy nie była członkiem homomarszu w Białymstoku, ale kontrmanifestantką. Fakty wskazują, na to, że w Białymstoku na marszu nikt nie został pobity.

Pobita w Białymstoku kobieta/fot. Twitter Steven Grant Rogers

Andrzej Pałys pisze o kobiecie na zdjęciu, którą „w kolportowanej szeroko interpretacji” przedstawia się jako „ofiarę faszystowskich bojówek w Białymstoku, zaatakowana w trakcie marszu równości”.

Należy podkreślić, że z jego wpisu jasno wynika, że jest lewakiem. Ubolewa oczywiście, że kobieta nie jest „ofiarą faszystowskich bojówek”.

Problem z tą wersją jest taki, że prawdziwa jak news radia Erywań i paski wiadomości. Jedyne, co prawdziwe to to, że zdjęcie jest wykonane w trakcie parady równości w tymże mieście i kobieta ma rozbity nos – informuje internauta.

Jak tłumaczy, kobieta jest kontrmanifestantką i partnerką jednego z najbardziej agresywnych „faszolskich bandytów, który w pewnym momencie został zatrzymany przez policję”. Próbowała pomóc chłopakowi, gdy został obezwładniony przez policję.

Przy użyciu „środków przymusu bezpośredniego” kobieta została sprowadzona „na glebę” – relacjonuje. Zaznacza też, że limo na oku wskazuje, że kobieta może być „ofiarą przemocy domowej”. Taki ślad bowiem nie jest świeży.

To kolejny już przykład przypisywania agresji prawej stronie przez lewactwo. Wcześniej pojawiły się zarzuty, że „napadnięty” przez kilka nieznanych osób chłopak nie dostał żadnego ciosu.

Potem na swoim kanale na YouTube sam mówił, że „czuje się pobity psychicznie, mentalnie”. Nie miał też żadnych śladów wskazujących na otrzymanie ciosu w głowę, co rzekomo miało mieć miejsce.

https://twitter.com/Dan_Liszkiewicz/status/1152848208416116736

https://twitter.com/wojtasiewiczpl/status/1153294279273590785

Za: Najwyższy Czas! (23/07/2019)

 


 

Awantura w Polsat News. Rozenek porównuje wydarzenia z Białegostoku do… zagłady Getta. Winnicki: Tam są drzwi

Do ostrej wymiany zdań doszło pomiędzy Robertem Winnickim z Ruchu Narodowego, a Andrzejem Rozenkiem z SLD na antenie Polsat News. Poszło o ostatnie wydarzenia podczas sobotniego marszu równości w Białymstoku.

Przypomnijmy. W sobotę ulicami stolicy województwa podlaskiego przeszła parada równości, którą próbowali zablokować licznie zgromadzeni kontrmanifestanci – głównie kibice oraz środowiska narodowe. W pewnym momencie doszło jednak do starć z lokalną policją.

Źle się stało, że doszło do przemocy fizycznej, ale dobrze się stało, że (…) tysiące ludzi w Białymstoku w sposób pokojowy manifestowały sprzeciw wobec promowania dewiacji. – powiedział na antenie Polsat News Winnicki. Na jego słowa zareagowała oburzona Agnieszka Gozdyra, której nie spodobało się nazywanie osób homoseksualnych dewiantami. Lider Ruchu Narodowego tłumaczył jednak, ze nie chodzi mu o homoseksualistów, a jedynie „promotorów LGBT, którzy szerzą złe rzeczy”.

Słowa Winnickiego dalej nie przekonywały zarówno prowadzącą program, jak i pozostałych gości programu. Najbardziej oburzony jego wypowiedzią był Andrzej Rozenek z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który odniósł wydarzenia z Białegostoku do… zagłady Getta. Winnicki szybko przerwał jego porównanie, nazywając je absurdalnym, co jeszcze bardziej sprowokowało lewicowego działacza.

-Czy ja panu przerywałem? Może pan zamilknąć? (…) Dosyć już tego! Dosyć tego chamstwa. Proszę się zamknąć. Po tym co powiedział ten pan powinienem wyjść ze studia (…) Zostanę ze względu na szacunek dla widzów – mówił wyprowadzony z równowagi Rozenek.

Zapraszam. Tam są drzwi – odpowiedział mu Winnicki.

Ta odpowiedź ponownie nie spodobała się Gozdyrze, która upomniała polityka Konfederacji, aby ten „nie wypraszał jej gości z programu”.

To, co się stało w Białymstoku, to jest początek faszyzmu. My od dawna mówimy, że ta władza nie robi nic innego, co robiono w latach 30. w III Rzeszy. Dokładnie tę samą atmosferę buduje. Jest przyzwolenie na bicie ludzi, przyzwolenie na dzielenie społeczeństwa –mówił dalej Rozenek.

Źródło: Do Rzeczy/Polsat NewsAutor: JD

Za: stefczyk.info (2019.07.23)

 


 

Środowiska LGBT prowokują i ubierają się w szaty ofiar. Poseł Rzymkowski o marszu w Białymstoku

– Tym środowiskom zależało na konfrontacji i na tym, aby ubrać się w szaty ofiary. Ta narracja polega głównie na tym, aby pokazać, że się jest prześladowanym, ale sami prowokują, przekraczając kolejne granice – ocenił postawę środowisk LGBT+ poseł Tomasz Rzymkowski, który w poranku „Siódma 9” komentował sobotnie wydarzenia w Białymstoku, związane z tzw. marszem równości.

W ocenie posła Kukiz’15 marginalne środowiska zachowują się agresywnie i prowokacyjnie. Nie reprezentują oni dużej części społeczeństwa, a na marszach w kolejnych miastach widać te same twarze. – Najlepszym potwierdzeniem jest to, że nie są w stanie zorganizować parady jednocześnie w 2-3 miastach, bo zabrakłoby uczestników. Stąd taka trupa cyrkowa, która jeździ od miasta do miasta i paraduje – powiedział Rzymkowski.

Zauważył również, że to po stronie katolickiej widać mobilizację. Przykładem są Marsze dla Źycia i Rodziny gromadzące w jednym czasie tysiące osób w różnych miastach. Takich zdolności organizacyjnych nie ma środowisko LGBT+. – Jeżdżą zwykle te same osoby. To grupa około 600-800 osób, która jeździ po dużych miastach i próbuje przekraczać kolejne granice – mówił.

Poseł negatywnie ocenił postawę prezydenta Białegostoku, który nie zablokował marszu LGBT+. Stało się tak mimo licznych apeli. W efekcie doszło do incydentów. – To zresztą głównie przyświecało tym osobom, które mówiły, aby nie wydawać zgody na tego typu marsz. Białystok i Polska wschodnia to ośrodki bardzo konserwatywne. W ubiegłym roku do podobnych scen doszło w Lublinie – dodał.

Rzymkowski ocenił, że środowisku LGBT zależy na konfrontacji. Wykorzystują bowiem takie sytuacje, by postawić się w roli ofiary. – Ta narracja polega głównie na tym, aby pokazać, że się jest prześladowanym, ale sami prowokują, przekraczając kolejne granice. To bardzo agresywne, prowokujące gesty ze strony tych środowisk, które są bardzo marginalne – zaznaczył. Zdaniem posła w całej sprawie powinniśmy „zachować spokój i ukazywać, czym jest ta Parada Równości, czym jest nasycona, czyli nienawiścią i pogardą do inaczej myślących”.

Źródło: siodma9.pl

MA

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2019.07.23)

 


 

Białystok: doniesienia uczestników marszu LGBT odrzucone przez prokuraturę

Wszystkie zawiadomienia o domniemaniu popełnienia przestępstwa przez osoby przeciwstawiające się marszowi równości LGBT, który 20 lipca odbył się w Białymstoku, zostały przez prokuraturę odrzucone. 

Najnowszym przykładem słabości zarzutów stawianych w tych zawiadomieniach jest obecna decyzja Prokuratury Rejonowej Białystok – Południe wobec doniesienia skierowanego przeciw ks. abp. Tadeuszowi Wojdzie, Metropolicie Białostockiemu. Aktywiści LGBT w swoim zawiadomieniu zarzucili arcypasterzowi, który odważnie sprzeciwił się profanacjom i gorszeniu najmłodszych podczas homomanifestacji, iż w swoim liście do wiernych „próbował udaremnić legalny przemarsz przez stosowanie gróźb karalnych”. Zarzut ten, w sposób kuriozalny,  homoaktywiści odnoszą do słów z listu ks. arcybiskupa Tadeusza Wojdy – „Nie możemy pozwolić, aby wyśmiewano wartości dla nas najświętsze i bezkarnie obrażano nasze uczucia religijne. Nie bądźmy, wobec tego faktu obojętni!” – czytamy w liście arcybiskupa, który przed marszem LGBT został odczytany we wszystkich kościołach archidiecezji.

Trudno więc dziwić się białostockiej prokuraturze, że wobec tego doniesienia podjęła decyzję o odmowie wszczęcia postępowania ze względu na „brak znamion czynu zabronionego”. Tym bardziej, że następnego dnia po chuligańskich incydentach, które miały miejsce podczas białostockiego marszu LGBT, białostocki arcypasterz wydał stanowisko, pisząc w nim wyraźnie „Nie do pogodzenia z postawą chrześcijanina, naśladowcy Chrystusa, były akty przemocy i pogardy. Naszym obowiązkiem jest bronienie wartości narzędziami, które zawsze wpisują się w przykazanie miłości bliźniego i szacunek do każdego człowieka”. Ale tych słów autorzy doniesienia na księdza arcybiskupa, nie chcieli już usłyszeć.

Kilka dni temu, podobnie jak z doniesieniem przeciw arcybiskupowi Tadeuszowi Wojdzie, stało się z zawiadomieniem złożonym do prokuratury przez Tadeusza Truskolaskiego, prezydenta Białegostoku.  Skierował on je przeciw Arturowi Kosickiemu, marszałkowi województwa podlaskiego. Włodarz miasta, powiadomił prokuraturę, iż marszałek województwa mógł dopuścić się przestępstwa, prowadząc bez pozwolenia Ratusza, tysięczny marsz uczestników Pikniku Rodzinnego. Ta bardzo udana impreza odbyła się 20 lipca w kontrze do homomanifestacji. I w przeciwieństwie do niej, nikt z jej uczestników nie ucierpiał, nie było tam żadnych burd ani rozrób.

Trzeba tu również zauważyć, że prezydent wystąpił do prokuratury o ściganie marszałka, nie długo po tym, jak marszałek złożył zawiadomienie do tej samej Prokuratury Rejonowej Białystok – Południe, w którym oskarżył prezydenta, o to, że pomimo realnych zagrożeń, pozwolił na przejście przez Białystok marszu LGBT. A jakie były tego następstwa – to wszyscy wiedzą.

Na razie nie wiadomo co prokuratura zrobi z zawiadomieniem marszałka województwa, wiadomo za to, że doniesieniem prezydenta się nie zajmie. Postanowiła bowiem nie wszczynać z jego powodu żadnego postępowania, uzasadniając iż „nie doszło do popełnienia przestępstwa. Było też drugie prezydenckie zawiadomienie o innym domniemanym przestępstwie marszałka. Otóż zdaniem Tadeusza Truskolaskiego, miał on w wypowiedziach udzielanych mediom przed marszem LGBT grozić gospodarzowi miasta. Prokuratura z wielką uwagą pochyliła się nad słowami marszałka, cytowanymi w zawiadomieniu, jednak znów nie znalazła tam takich zdań, żeby z ich powodu wszczynać śledztwo. I trudno jej się dziwić, widząc jak stosy zawiadomień, w naprawdę poważnych sprawach, czekają na prokuratorskie rozpatrzenie.

Adam Białous

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2019-09-19)

 


 

Skip to content