Aktualizacja strony została wstrzymana

Watykanista: dlaczego Watykan nie mówi o „cudzołóstwie” i „homoseksualizmie”?

„To fakt, a nie opinia. Słowa cudzołóstwo i homoseksualizm zniknęły z Magisterium Kościoła, tego najwyższego, które odnosi się do rzymskiego pontifeksa” – pisze znany watykanista Sandro Magister. Jak wskazuje, to świadoma strategia służąca konkretnym celom.

„Co do pierwszego z tych słów [scil. cudzołóstwo], to rzecz jest już znana. Zniknęło całkowicie wówczas, gdy jego użycie byłoby najbardziej naturalne, a zatem na dwóch synodach o rodzinie i tuż po nich, gdy papież Franciszek zebrał ustalenia w adhortacji Amoris laetitia” – wskazuje watykanista w artykule, który opublikował na swoim blogu „Settimo Cielo” na łamach „L’Espresso”.

„Zniknięcie drugiego [scil. homoseksualizm] jest z kolei nieco świeższe. I znowu doszło do niego właśnie w chwili, w której – zdawałoby się – nie sposób go nie wypowiedzieć: podczas odbywającego się w dniach 21-24 lutego szczytu w Watykanie na temat nadużyć seksualnych popełnianych przez księży i biskupów, niemal wszystkich na młodych i bardzo młodych osobach tej samej płci” – dodaje.

Magister przywołuje tu myśl o. Giulio Meiattiniego OSB, profesora teologii z Papieskiego Ateneum św. Anzelma w Rzymie. Według Meiattiniego ci, którzy chcą zmarginalizować lub usunąć jakąś prawdę, zwykle nie zaprzeczają jej wprost; starają się ją raczej przemilczeć, zamknąć w starej piwnicy, tak, by po pewnym czasie została zapomniana i utracona, jakby nigdy nie istniała…

Watykanista cytuje następnie obszerne passusy wstępu, jaki o. Meiattini napisał do książki Aldo Maria Vallego pod tytułem „Amoris laetitia? Sakramenty zredukowane do moralności”, której drugie wydanie ukazało się niedawno we Włoszech.

Benedyktyn wskazuje tam, że słowo „cudzołóstwo” nie znalazło się w żadnym dokumencie obu synodów o rodzinie, jest też nieobecne w adhortacji apostolskiej Amoris laetitia. Co więcej, teksty te nie cytują nawet tych zdań Ewangelii, które mówią o cudzołożnikach, za wyjątkiem Mt 19,8-9, z którego to wszakże usunięto passus mówiący o zdradzieckich małżonkach wprost.

Zamiast o cudzołóstwie mówi się już raczej o „kruchości” związków…

„Zniknięcie drugiego słowa [scil. „homoseksualizm”] z nauczania Kościoła, wskazuje o. Meiattini, następowało bardziej stopniowo. Najpierw była zmiana znaczenia i później osądu, wreszcie jego całkowite porzucenie” – czytamy na blogu Sandro Magistra. Autor wskazuje tu na słynną Relatio post disceptationem synodu roku 2014, w której zaproponowano całkowitą zmianę postrzegania homoseksualizmu. Taka zmiana nie przebiła się; Amoris laetitia okazała się w ocenie fenomenu skłonności i związków jednopłciowych bardziej trzeźwa. Pisząc jednak o tym tak wprost, dokonano w 2014 roku pewnego przełomu.

Następnie, referuje Magister, w roku 2018 w Instrumentum laboris przed synodem o młodzieży pojawił się zupełnie niekatolicki akronim „LGBT”. Ostatecznie w dokumencie finalnym akronimu tego nie użyto, a o homoseksualizmu padło tylko jego w gruncie rzeczy poprawne sformułowanie. Problem jednak nie w tym, co powiedziano, ale co przemilczano, zauważa cytowany przez Magistra o. Meiattini.

„Mowa jest o szacunku dla osób homoseksualnych, o inicjatywach duszpasterskich na rzecz ich integracji. Jest jasne, że nikt nie chce dyskryminować tych osób i okazywać im braku szacunku. Co jest jednak uderzające, to nie to, co powiedziano, ale raczej milczenie. Milczenie o wspólnej doktrynie wszystkich czasów, zgodnie z którą skłonności homoseksualne są nieuporządkowane, a uleganie im jest grzechem” – pisze benedyktyn, dodając, że takie zamilczanie otwiera drogę do zapomnienia…

Magister wskazuje, że ten proces zamilczania homoseksualizm miał swój finał na szczycie o nadużyciach seksualnych w lutym tego roku. Słowo „homoseksualizm” w ogóle na nim nie padło, a odpowiadający za przygotowanie zgromadzenia kard. Blase Cupich i bp Charles Scicluna pytani o ten problem odpowiadali, że „homoseksualizm nie ma nic wspólnego z nadużyciami wobec nieletnich” – choć, pisze Magister, dowody wskazują na coś zupełnie przeciwnego.

Według o. Meiattiniego ta strategia milczenia o cudzołóstwie i homoseksualizmie jest w pełni świadoma.

„Jeżeli tak zwane nieregularne (jak nazywa je Amoris laetitia) związki między mężczyzną a kobietą nie są już nazywane cudzołóstwem, ale przeciwnie, nie oznaczają nawet prawdziwej nieregularności, ale jedynie kruchość czy niedoskonałość z poszanowaniem ewangelicznego ideału małżeńskiego (znowu trzymając się języka używanego przez Amoris laetitia), to w ten sposób pada pierwsza przeszkoda do akceptacji korzystania z seksualności poza małżeństwem, przynajmniej jako rzeczy, której nie można potępić. Gdy dodamy do tego duszpasterskie podejście laissez-faire (jak udzielanie duszpasterskich funkcji otwarcie praktykującym homoseksualizm parom itd.), to droga do cichego i faktycznego uznania homoseksualnych par poza małżeństwem zostaje co najmniej częściowo otwarta” – pisze benedyktyn.

„W ten sposób można lepiej zrozumieć słowa kardynała Waltera Kaspera wypowiedziane na marginesie publikacji Amoris laetitia: że będzie to jedynie pierwsza z całej serii epokowych zmian w historii Kościoła” – zaznacza o. Meiattini. 

Źródło: magister.blogautore.espresso.repubblica.it

Pach

Za: PoloniaChristiana - pch24.pl (2019-03-22) | https://www.pch24.pl/watykanista--dlaczego-watykan-nie-mowi-o-cudzolostwie-i-homoseksualizmie-,67033,i.html

Skip to content