Aktualizacja strony została wstrzymana

Bartosz Bekier: Jesteśmy zdeterminowani bronić polskiego dziedzictwa na Kresach

Wywiad przeprowadzony z red. nacz. Bartoszem Bekierem przez rosyjski portal „KONKRETNO” na temat działań Ambasady Ukrainy w Warszawie, która chce ścigać polskich patriotów za obronę Cmentarza Orląt przed dewastacją

Został Pan wezwany przez Stołeczną Komendę Policji w związku z demonstracją 11 listopada. Jaki jest powód tego wezwania? Prosimy o szczegóły.

Powodem, dla którego zostałem wezwany, jest demonstracja pod ambasadą Ukrainy w Warszawie. W dniu 11 listopada zebraliśmy się tam aby zaprotestować przeciwko polityce lokalnych władz Lwowa, które grożą zniszczeniem pomników na cmentarzu naszych bohaterów – Cmentarzu Obrońców Lwowa. Chcieliśmy również wyrazić nasz głęboki sprzeciw wobec ukraińskich prób wymazania historii Rzeczypospolitej z Kresów. Wielowiekową, polską obecność starają się tam zastąpić kultem Stepana Bandery i rzeźników z UPA. Jest to nie do zaakceptowania. Podczas demonstracji przypomnieliśmy, że ukraińska sytuacja geopolityczna jest – mówiąc delikatnie – dość niebezpieczna, a prowokowanie Polski do podjęcia akcji jest raczej złym pomysłem. Demonstranci wznosili też hasła przeciwko banderowcom – zbrodniarzom wojennym, którzy zabili setki tysięcy Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.

Okazuje się, że Ambasada Ukrainy czuje się obrażona retoryką antybanderowską i hasła przeciwko UPA nazywa podżeganiem do nienawiści na tle etnicznym. Ironiczne, prawda? Próbują nam zaszkodzić, ale wydaje mi się, że nawet prokuratura i policja są sceptyczne wobec rozciągania pojęcia „banderowcy” na cały naród ukraiński. Podejrzewam, że w ambasadzie też zdają sobie z tego sprawę, ale wykorzystają każdą sposobność do tego, żeby choć trochę nas podrażnić. Prawdopodobnie część redakcji Xportal.pl wciąż jest persona non grata w tym typowym państwie upadłym (failed state).

Czy uważa Pan, że polskie władze będą przeciwstawiać się niezależnym siłom politycznym z naszych krajów, które chcą dać odpór banderowskiemu reżymowi na Ukrainie? Jeśli tak, to dlaczego?

Cóż, jeśli polskie władze mają w sobie choć trochę pragmatyzmu, to z pewnością nie zrobią niczego przeciwko nam. I właśnie dlatego możemy mieć powody do obaw. Z drugiej strony Warszawa ma teraz bardzo złe relacje z Kijowem, z tych samych względów, które zmusiły nas do podjęcia akcji przeciwko ukraińskiemu szowinizmowi. Polityka historyczna Kijowa jest dla Polski nie do zaakceptowania w perspektywie jakichkolwiek bliższych relacji z naszym narodem. Rząd Prawa i Sprawiedliwości o tym wie, dlatego próbuje wywierać na Ukraińców pewne naciski, lecz jest to bardzo nieefektywne. W Kijowie zdają sobie sprawę, że Stany Zjednoczone nie będą tolerować jakikolwiek większego kryzysu w relacjach polsko-ukraińskich, ponieważ jest byłoby to sprzeczne z amerykańskimi interesami geopolitycznymi. Teraz jednak Polski rząd ma szansę powiedzieć Ukraińcom: „zobaczcie, jeśli nie zmienicie swojego stosunku do nas, to będziecie otoczeni wyłącznie przez wrogów, a kształtująca się właśnie koalicja niezależnych sił politycznych jest świetnym przykładem tego, co może się wydarzyć na większą skalę”. A zatem mamy tutaj następującą sytuację: racjonalny pragmatyzm versus wpływy CIA w Polsce. Boże dopomóż [śmiech].

Jesteśmy jednak zdeterminowani i odważni.

Co Pan sądzi na temat przemówienia przewodniczącego szefa Komisji Europejskiej Donalda Tuska w Radzie Najwyższej Ukrainy, które zakończyło się słowami „Sława Ukrainie!” oraz spotkało się z odpowiedzią „Bohaterom Sława!” (banderowskie slogany). Czy spotkało się to z jakąś reakcją polskiego społeczeństwa?

Rząd Prawa i Sprawiedliwości bardzo skwapliwie wykorzystałby to przeciwko swojemu najbardziej niebezpiecznemu przeciwnikowi, Donaldowi Tuskowi, lecz rzecz w tym, że wielu polityków partii rządzącej również miało swoje wystąpienia podczas zamachu stanu na Majdanie. Ich przemówienia kończyły się dość podobnie – tymi samymi sloganami związanymi z krwawą, antypolską historią poczynań OUN-UPA na Kresach. Na ich zawołania tłum odpowiadał w ten sam sposób. Cóż mogą zatem powiedzieć? Oczywiście, polscy patrioci i kresowianie żadnego z tych wydarzeń nie mogą zapomnieć i nie zapomną.

Nazbol (członek partii „Inna Rosja” E. Limonova) z Petersburga Vladislav Ivachnik wziął udział w Waszej demonstracji w Warszawie. Czy coś mu grozi? Jakie przepisy polskiego lub unijnego prawa pogwałcił, gdy wspomniał o tym, że Lwów jest polskim miastem?  

Tak, nazwisko Vladislava również pojawia się w aktach postępowania. Jego przemówienie dotyczące historii ziem obecnie kontrolowanych przez Ukrainę prawdopodobnie nie zyskało aprobaty w ambasadzie. Gdyby prokurator zdecydował, że pamiętanie o historii i świadomość potencjalnych konsekwencji dzisiejszej polityki ukraińskiej to nawoływanie do nienawiści na tle etnicznym, groziłyby mu dwa lata więzienia z art. 256 kodeksu karnego. Jednakże jest to bardzo mało prawdopodobne. Nawet dzieci w Polsce wiedzą, że Lwów jest polskim miastem.

(wywiad i artykuł po rosyjsku dostępny TUTAJ)

Za: xPortal.pl (15 marca 2019) | http://xportal.pl/?p=34364

Skip to content