Aktualizacja strony została wstrzymana

Kard. Gerhard Müller i George Weigel o oskarżeniach wobec kard. Pella: są wątpliwe i absurdalne

Były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kard. Gerhard Müller, staje w obronie kard. George’a Pella skazanego przez australijski sąd za czyny pedofilskie, których miał się rzekomo dopuścić w latach 90. Zdaniem niemieckiego purpurata stawiane mu zarzuty są po prostu absurdalne. Wśród obrońców hierarchy jest też watykanista George Weigel, który przedstawia wątpliwości dotyczące całej sprawy.

Kard. Gerhard Müller mówił o tym w rozmowie z watykanistą Edwardem Pentinem z „National Catholic Register”. Jak podkreślił, w sprawie kardynała George’a Pella nie ma „żadnych dowodów” i fakt jego skazania jest rzeczą „absolutnie niewiarygodną”. Były prefekt podkreślił też, że wyrok wobec australijskiego purpurata jest „całkowicie sprzeczny z rozsądkiem i sprawiedliwością”. Jego zdaniem przypomina wręcz rozumienie sprawiedliwości z epoki króla Henryka VIII, nacechowane korupcją. – Tak jak wszyscy inni i ja nie jestem w stanie dostrzec winy – powiedział kard. Müller.

Kardynałowi Pellowi zarzuca się, jakoby dopuścił się napaści seksualnej wobec dwóch chłopców jako metropolita australijskiego Melbourne. Czyny pedofilskie miał popełnić rzekomo w zakrystii i na korytarzu katedry św. Patryka.

Jeden z mężczyzn, który miał jakoby paść jego ofiarą w dzieciństwie, już nie żyje; zeznania drugiego nie zostały potwierdzone przez żadnego świadka. Krytycy wskazują, że przedstawiona przez domniemanego poszkodowanego relacja przebiegu rzekomego gwałtu jest skrajnie niewiarygodna; by ją przyjąć trzeba byłoby uwierzyć, że nikt nie zauważył, co robi kardynał w zakrystii tuż po niedzielnej sumie – a więc w miejscu, w którym zwykle znajduje się wiele osób. Pisał o tym między innymi autor monumentalnej biografii św. Jana Pawła II, George Weigel.

Sam kard. Müller wskazał na te same problemy z wiarygodnością zarzutów. Jak mówił w wywiadzie dla Edwarda Pentina, nikt nie potwierdził jak dotąd zarzutów oskarżyciela Pella; jego zdaniem trudno też uwierzyć, że purpurat miałby zgwałcić chłopców w zakrystii katedry pełnej ludzi po mszy świętej. – Stawiane mu zarzuty są całkowicie niewiarygodne, to nie jest możliwe. Nie ma na to dowodu, to całkowicie wbrew faktom – powiedział. – A jeżeli nie ma dowodu, to nie można skazać człowieka na 50 lat więzienia – dodał. 50 lat to wymiar kary, która grozi kardynałowi Pellowi.

Pella skazano dopiero w drugim procesie. O jego winie zdecydowała ława przysięgłych. Kardynał odwołuje się od wyroku. Stolica Apostolska poinformowała, że z nałożeniem ewentualnych sankcji poczeka na ostateczny werdykt. Cytowany George Weigel uważa, że Pell zostanie oczyszczony z zarzutów. Inni obrońcy Pella, w tym świeccy australijscy dziennikarze, sugerują często, że przedstawione mu zarzuty mogą być w istocie zemstą za jego działania jako prefekta Sekretariatu ds. Gospodarczych Stolicy Apostolskiej. Na czele tego kluczowego urzędu kardynał stał w latach 2014-2019 (de facto do 2017 roku).

  

Czy kard. Pell jest winny? G. Weigel wskazuje na wątpliwości

Wątpliwości zgłasza też znany amerykański publicysta katolicki i watykanista George Weigel, który uważa, że jest jeszcze za wcześnie, by mówić o winie australijskiego kardynała George’a Pella i o potępianiu go. W artykule na łamach amerykańskiego portalu „National Review” wykazał w 10 punktach wątpliwości dotyczące zarzutów pod adresem purpurata oskarżonego o przestępstwa seksualne wobec nieletnich.

Zdaniem autora sędziowie w Melbourne, gdzie rozpoczął się proces, mogą stwierdzić, że wyrok nie został racjonalnie wydany na podstawie dowodów. Po wydaniu przez sędziego zakazu ogłoszenia wyroku skazującego kardynała w grudniu ubiegłego roku, można ostatecznie uporządkować fakty dla tych, którzy chcą je rozważyć. Weigel przyznał przy okazji, że kardynał jest jego wieloletnim przyjacielem.

Zarzuty pod adresem kardynała dotyczą jego zachowania, gdy jeszcze jako arcybiskup Melbourne po jednej z niedzielnych Mszy św. pod koniec 1996 miał nagle przejść do zakrystii katedry i tam, nie zdejmując nawet szat liturgicznych, wykorzystać seksualnie dwóch chłopców, śpiewających w chórze katedralnym.

Autor przypomniał, że policja stanu Victoria (którego stolicą jest Melbourne) rozpoczęła dochodzenie przeciw Pellowi na rok przed pojawieniem się jakichkolwiek skarg na niego. W czasie tych czynności funkcjonariusze szukali w miejscowej prasie informacji o wszelkich niegodnych zachowaniach hierarchy wobec nieletnich w katedrze św. Patryka w Melbourne, nie znajdując jednak żadnych śladów takiego niewłaściwego postępowania.

Po wysunięciu oskarżeń i powrocie kardynała z Watykanu do Australii przesłuchano go, aby ustalić, czy stawiane mu zarzuty mogą być przedmiotem rozprawy sądowej. Prowadząca sprawę sędzia przedstawiła kilka zarzutów, ale pozwoliła innym sędziom wysunąć dalsze, chociaż sama zaznaczyła, że nie będzie głosować za skazaniem kardynała za kilka zarzutów, uznając zarazem, że i tak powinny one zostać sprawdzone.

Weigel przypomniał następnie, że podczas pierwszej rozprawy, odbywającej się pod wielkim naciskiem mediów, obrona obaliła zarzuty prokuratury, wykazując niedociągnięcia dochodzenia policyjnego. W efekcie zawieszono skład ławy przysięgłych, która niemal jednogłośnie (10 głosów „za”, 2 „przeciw”) opowiedziała się za uniewinnieniem hierarchy. Przewodniczący tego grona i kilku innych członków ławy ze łzami w oczach wysłuchało wyroku skazującego. Według Weigela podczas rozprawy apelacyjnej o niewinności oskarżonego było przekonanych wszystkich 12 przysięgłych.

Autor przytoczył z kolei 10 argumentów obrony, których jednak nie uwzględniono. Były wśród nich takie, jak „dziwne” znikanie domniemanych świadków poszczególnych zdarzeń, np. ceremoniarza katedralnego czy zakrystiana – obowiązkiem tego drugiego było stałe przebywanie w zakrystii, zwłaszcza podczas dużych uroczystości, łącznie z tymi sprawowanymi na zewnątrz katedry. W czasie, gdy ówczesny arcybiskup miał dokonywać swych niegodnych czynów, w zakrystii, której drzwi były zresztą szeroko otwarte, a obok przechadzali się ludzie, nie było też innych ministrantów, a ci, którzy po Mszy powinni byli przyjść do zakrystii, aby się przebrać, nie zrobili tego. Poza tym co najmniej 40 osób nie zauważyło, żeby dwóch małych chórzystów opuściło zespół w czasie trwania liturgii. Publicysta przedstawił też sporo innych niepodważalnych dowodów, które powinny – jego zdaniem – przynajmniej wzbudzić wątpliwości składu sędziowskiego.

Kończąc swe rozważania Amerykanin wyraża jeszcze raz zdumienie zarówno karami nałożonymi na 77-letniego purpurata (najnowsza z nich to niedawne zwolnienie go ze stanowiska prefekta Sekretariatu Spraw Gospodarczych Watykanu), jak i ogólną kampanią jawnej wrogości wobec Pella, przesądzającej z góry o jego winie.

W obronie swego rodaka wystąpił ostatnio także australijski jezuita, a przy tym znany i ceniony tam prawnik o. Frank Brennan. On również zwrócił uwagę na liczne niedociągnięcia i wątpliwości w akcie oskarżenia przeciw kardynałowi, wyrażając przy tym przekonanie, że wiele z nich jest tak bardzo nieprawdopodobnych, że po prostu niemożliwych do zaistnienia. Przede wszystkim jednak podkreślił, że abp Pell był znany ze swego rygoryzmu liturgicznego, toteż nie do pomyślenia jest, aby mógł tak po prostu wyjść z niedzielnej Mszy św., aby dopuścić się w tym czasie tak haniebnego postępku. Zdaniem jezuity zbyt wiele jest tu sytuacji nieprawdopodobnych czy wręcz niemożliwych, żeby można było mówić o jakimś szczególnym zbiegu tragicznych okoliczności.

Pach, MA

Źródła: ncregister.com, pch24.pl, KAI

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2019-03-08)

 


 

KOMENTARZ BIBUŁY: Jeśli skłonni jesteśmy zawierzyć spostrzeżeniom kard. Müllera, tak pan G. Weigel nie jest dla nas autorytetem, gdyż jest czołowym przedstawicielem klanu autorów posoborowych propagitek, w tym głównego jego dzieła – „biografii” Jana Pawła II, w której bezkrytycznie, czołobitnie i ślepo na jedno oko, uwiecznił pontyfikat JP II w krzywym, ocenzurowanym i zakłamanym zwierciadle.

 


 

Skip to content