Aktualizacja strony została wstrzymana

Egipskie ciemności nowego oświecenia

Walka z globalnym ociepleniem, redukcja emisji gazów cieplarnianych, zwiększenie lesistości, elektromobilność – te „magiczne” pojęcia używane przez światowe i polskie elity polityczne do definiowania nowej religii zrównoważonego rozwoju (będącej w istocie emanacją starego panteizmu) przeciętnemu Kowalskiemu mogą się w zasadzie kojarzyć z czymś bardzo pozytywnym, wręcz pożądanym. Czy jednak przeciętny Kowalski może spokojnie zaufać piewcom zrównoważonego rozwoju – kapłanom totalnej panreligii?

Kto nie chciałby żyć w czystym, zdrowym otoczeniu? Kto nie chciałby ograniczenia lub powstrzymania niepokojących zmian klimatycznych? Kto nie chciałby pooddychać powietrzem nieskażonym dzięki redukcji emisji? Zwłaszcza przy większej lesistości i sprawnej elektromobilności…? Krystalicznie i sterylnie, a w dodatku przy zastosowaniu osiągnięć z najwyższej półki technologicznej. Po prostu sam miód i malina, nieprawdaż? Jednocześnie dla przeciętnego zjadacza chleba temat wydaje się dotyczyć sfer tak odeń dalekich, że niemal astronomicznych – rodem (jak by powiedział premier Morawiecki) z Gwiezdnych Wojen. Tymczasem cała sprawa wkrótce dotknie go bezpośrednio. Szczególnie, iż problem zrównoważonego rozwoju od początku figuruje w Konstytucji Rzeczypospolitej.

Niezrównoważeni kapłani zrównoważonego pogaństwa…

W ogólnym dyskursie na temat mitycznych już zmian klimatu niewiele miejsca, a w zasadzie prawie wcale poświęca się prawdziwości twierdzenia o rzekomo katastrofalnym i decydującym wpływie człowieka na klimat. Emisja CO2 szkodzi środowisku i basta! Ten świecki dogmat dawno już został ogłoszony gawiedzi przez światowych mędrców różnego stopnia z międzynarodowych organizacji, a niedawno przepchnięty nawet przez niektóre kościelne czynniki…

Fakt, że klimat się zmienia, i będzie się zmieniał, nie ulega wątpliwości. Powinien to wiedzieć każdy średnio wykształcony człowiek. Wystarczy zajrzeć do historii choćby ostatnich pięciuset lat – ze średniowiecznym ociepleniem klimatycznym i małą epoką lodowcową w baroku. Nie wspomina się za to, na przykład, o znaczącym wpływie erupcji wulkanów na zmiany klimatyczne.

Cała narracja o sądnych dniach naszej planety ze względu na klimat przypomina do złudzenia sytuację z powieści Faraon, kiedy garstka pogańskich kapłanów na czele z Herhorem i Mefresem opierając się na znajomości cyklicznych procesów, między innymi zaćmienia słońca, próbuje szachować lud i władcę, strasząc ich gniewem bogów. Współcześni kapłani nowej religii zrównoważonego rozwoju, powołując się na ocieplenie, którego sprawcą miałby być przede wszystkim człowiek oraz generowany przez niego postęp cywilizacji technicznej, chcą realizacji starej utopii wyzwolenia od cywilizacji.

Można odnieść wrażenie, że wszystkie polityczne utopie i rewolucyjne herezje znalazły swoją syntezę w ideologii zrównoważonego rozwoju. Mniej więcej tak samo jak wszystkie stare herezje w modernizmie, który notabene jest nie mniej ważnym czynnikiem wspierającym budowę nowego „ekologicznego” ładu na ziemi.

A co to oznacza dla przeciętnego Kowalskiego? Między innymi drakońskie podwyżki cen elektryczności, a co za tym idzie radykalny wzrost kosztów codziennego życia, ponadto trawienie czasu i sił na nieustanną i coraz bardziej drobiazgową selekcję śmieci, wreszcie likwidację wielu osiągnięć cywilizacji technicznej lub poważne ograniczenia w korzystaniu z nich. Niemożliwe? A jednak.

Sławomir Skiba
Redaktor Naczelny magazynu „Polonia Christiana”

Za: PoloniaChristiana - pch24.pl (2019-01-09) | https://www.pch24.pl/egipskie-ciemnosci-nowego-oswiecenia,65365,i.html

Skip to content