Aktualizacja strony została wstrzymana

Czcimy wroga Polski

Mazurski powiat Węgorzewo fetuje Heinricha von Lehndorffa, porucznika Wehrmachtu, który w 1939 roku zabijał polskich żołnierzy

Przy udziale polskich dyplomatów i samorządowców w Sztynorcie na Mazurach odbyły się uroczystości obchodów 100. rocznicy urodzin hrabiego Heinricha von Lehndorffa – uczestnika nieudanego zamachu na Hitlera. W obecności byłej wiceszefowej Bundestagu Antje Vollmer odsłonięto wczoraj przy pałacu, dawnej siedzibie rodowej Lehndorffów, pomnik przypominający postać spiskowca. Historycy zwracają uwagę, że niemiecki żołnierz brał udział w wojnie z Polską i był przedstawicielem wrogiej Polsce grupy imperialistów pruskich, a udział przedstawicieli polskich władz w tych uroczystościach jest legitymizowaniem niemieckiej polityki historycznej, zmierzającej do wybielania negatywnych dokonań Niemców.

O uroczystościach w miejscowości Sztynort pisał wczoraj w Niemczech dziennik „Die Welt”, który informuje, że w związku z setną rocznicą urodzin hrabiego Heinricha von Lehndorff-Steinorta nastąpi uroczyste poświęcenie kamienia pamiątkowego dedykowanego ostatniemu właścicielowi pałacu w Sztynorcie. Na kamieniu są wyryte słowa z ostatniego listu, jaki napisał hrabia tuż przed śmiercią do żony. Gazeta niemiecka, opisując hrabiego, twierdzi, że zawsze należał do przeciwników Hitlera.
Niemieckie źródła, relacjonując jego udział w spisku przeciwko Hitlerowi, wysuwają tezę, że przyłączył się do zamachowców po tym, jak zobaczył nazistowskie zbrodnie na wschodzie Europy. Zdaniem historyka Bogdana Musiała z IPN, jest to teoria nieprawdziwa, ponieważ do spiskowców najczęściej należeli oficerowie z Prus Wschodnich, którzy w tym okresie wyraźnie widzieli zbliżającą się klęskę armii niemieckiej. Obawiali się oni, że wojska sowieckie w szybkim kontrnatarciu najpierw muszą wejść do ich ojczyzny, czyli do Prus Wschodnich. Logicznym rozwiązaniem było zlikwidować Hitlera, dogadać się z przeciwnikiem i uratować swój kraj. – To był prawdziwy powód wybuchu spisku przeciwko Adolfowi Hitlerowi – powiedział nam historyk IPN.
Głównym elementem obchodów setnej rocznicy urodzin hrabiego von Lehndorffa było odsłonięcie pomnika ku jego czci. W uroczystościach zorganizowanych przez Polsko-Niemiecką Fundację Ochrony Zabytków Kultury wzięli udział nie tylko członkowie rodów von Lehndorff i Dönhoff, ale także Antje Vollmer, była wiceprzewodnicząca Bundestagu. Stawili się tam także polscy dyplomaci oraz samorządowcy.
Asystentka z biura byłej wiceprzewodniczącej Bundestagu Antje Vollmer (partia Zielonych) potwierdziła, że jej szefowa pojechała do Polski do miejscowości Sztynort, aby wziąć udział w obchodach setnej rocznicy urodzin von Lehndorffa, ale nie znała żadnych dodatkowych szczegółów. W rozmowie z nami rzecznik prasowy frakcji Zielonych w Bundestagu Marius Knaak zaznaczył, że Antje Vollmer nie jest już członkiem frakcji w izbie niższej parlamentu niemieckiego. Jak dodał, jej wyjazd nie był z nikim w partii uzgadniany i ma całkowicie prywatny charakter. Do Sztynortu przyjechały również cztery córki Heinricha von Lehndorffa: Vera (w latach 60. znana modelka o pseud. „Verushka”, prekursorka mody na intensywną opaleniznę), Nona, Gabriele i Catharina.
– Nie znam tej sprawy – powiedział nam Piotr Paszkowski, rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych, pytany o komentarz. – Dostaliśmy zaproszenie na te uroczystości – wyjaśnia nam Edyta Wrotek, rzecznik wojewody warmińsko-mazurskiego. Dodaje, że było ono na „poziomie rządowym”, co w domyśle sugeruje, iż nie wypadało odmówić. Do Sztynortu pojechał wicewojewoda Jan Maścianica. W uroczystościach wzięli też udział starosta powiatu węgorzewskiego Halina Faj i burmistrz Węgorzewa Krzysztof Piwowarczyk. Sekretarz gminy Węgorzewo Andrzej Fil także mówi, że po prostu skorzystano z zaproszenia otrzymanego od fundacji. Dodaje, że w kwestii pomnika rada miasta nie wydawała żadnej zgody na jego postawienie i musiały być to działania właścicieli tego terenu.
W chwili obecnej należy on do firmy Tiga Yacht & Marina prowadzącej tam port jachtowy, która w tym roku przekazała pałac Lehndorffów Niemiecko-Polskiej Fundacji Ochrony Zabytków, uznając, że jest ona w stanie zdobyć środki na jego remont.
Hrabia Heinrich Lehndorff urodził się w 1909 r. w Hanowerze. Był potomkiem rodziny pruskich supremacjonistów. Lehndorffowie od XV wieku zamieszkiwali ziemię chełmińską. Sympatyzowali z krzyżakami, którzy odwdzięczyli się rodzinie nadaniem ziemskim. W trakcie napoleoniady angażowali się po stronie Prus.
Heinrich Lehndorff brał udział w ataku na Polskę w 1939 r., a następnie w wojnie niemiecko-sowieckiej. Podczas wojny część pałacu zajęło ministerstwo spraw zagranicznych Rzeszy, a częstym gościem był tu minister Joachim von Ribbentrop. Lehndorff zaangażował się w spisek antyhitlerowski. Po aresztowaniu został stracony w 1944 roku. Nic jednak nie wiadomo z wiarygodnych źródeł o tym, aby w inny sposób przeciwstawiał się wcześniej Hitlerowi.
Historycy podkreślają, że przedstawiciele słabej zresztą opozycji antyhitlerowskiej byli nieprzychylnie, a wręcz wrogo nastawieni do Polski. – Jeśli chodzi o stosunek do Polski, do Polaków i do tzw. Ziem Odzyskanych, to stali oni na stanowisku granic sprzed wybuchu wojny – mówi nam prof. Mieczysław Smoleń (UJ). – Ta arystokracja rodowa uważała te obszary za rdzenne, ojczyste tereny – dodaje. – Czczenie takich osób przez polskie instytucje automatycznie sugeruje relatywizowanie nie tyle zbrodni hitlerowskich, ile imperialnej polityki niemieckiej na Wschodzie – wskazuje dr hab. Mieczysław Ryba (KUL). – Będzie pewnie wydobywana większa liczba takich osób – ocenia, dodając, że będzie się je prezentować, aby potwierdzić założenia niemieckiej polityki historycznej. – I to wszystko będzie ostatecznym dowodem na to, że byli dobrzy i źli Niemcy, dobrzy i źli żołnierze w czasie wojny – podkreśla. Udział przedstawicieli polskich władz państwowych i samorządowych historyk ocenia krytycznie, wskazując, że zostanie to wykorzystane jako argument popierający niemiecką wizję historii. – Będą padały argumenty – tutaj uczestniczyły władze, tam uczestniczyli historycy, gdzie indziej grupa stowarzyszeń. W związku z tym będzie to potwierdzać tę tezę jako obowiązującą – stwierdza.
Historyk dr Bogusław Kopka z ubolewaniem podkreśla, że w przeciwieństwie do ościennych państw Polska nie prowadzi polityki historycznej. – Nie ma w ogóle takiej chęci – mówi, dodając, że należy to zmienić.
Zenon Baranowski

Za: Nasz Dziennik | http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20090623&id=po01.txt

Skip to content