Aktualizacja strony została wstrzymana

Brytyjskie korporacje chcą wszczepić czipy swoim pracownikom

Niektóre brytyjskie korporacje planują zaoferować implanty mikroczipowe swoim pracownikom. Przedsiębiorstwa tłumaczą, że będą one pełniły „funkcję identyfikatorów”.

Biohax, szwedzka firma, która w tym roku zaoferowała czipy przedsiębiorstwom w swoim kraju, przyznała, że prowadzi rozmowy handlowe z brytyjskimi korporacjami, rozważającymi wprowadzenie implantów wśród swoich pracowników.

Mikroczipy mają usprawnić wykonywanie codziennych czynności, takich jak kupowanie żywności i wchodzenie do budynku. Elektroniczne implanty są również w stanie ograniczyć dostęp do niektórych obszarów.

W brytyjskich korporacjach miałyby one pełnić rolę identyfikatorów pracowników wewnętrznych, przyznając dostęp do budynków i umożliwiając płatności za rzeczy w biurze, takie jak jedzenie lub drukowanie. Niektórzy pracownicy mieliby ograniczony dostęp do pewnych miejsc.

Na razie wszczepiane obwody elektroniczne pomiędzy kciuk i palec wskazujący miałyby być opcjonalne dla pracowników. „The Telegraph” podał, że wprowadzenie czipów rozważają duże korporacje finansowe zatrudniające setki tysięcy pracowników.

Implanty są podobne do mikroczipów powszechnie stosowanych u zwierząt domowych. Jak informuje Biohax, proces implantacji zajmuje tylko kilka sekund. Po wszczepieniu mikroprocesory działają podobnie do systemów płatności zbliżeniowych. Pracownik będzie musiał po prostu zbliżyć rękę do skanera.

Brytyjskie związki zawodowe krytycznie wypowiedziały się o tej praktyce. – Wiemy, że pracownicy obawiają się już, iż niektórzy pracodawcy użyją technologii do kontroli i ograniczenia ich prawa do prywatności – argumentował sekretarz generalny TUC Frances O’Grady.

Jowan Österlund, założyciel Biohax, przewidywał taką reakcję, ale zapewnił, że pracownicy nie powinni się martwić. – Gdyby to rząd zaproponował, też bym się martwił jak wy. Jednak tak nie jest i nic się nie stanie – zapewniał.

Jak zauważają media, w Szwecji już około 3 tys. 500 osób zdecydowało się na umieszczenie miniaturowego urządzenia między kciukiem a palcem wskazującym. Zastępują one karty płatnicze.

Na łamach „The Independent” ukazał się artykuł Moa Petersen, która jest wykładowcą na uniwersytecie Lund i zajmuje się kulturą cyfrową. Wyjaśnia, dlaczego Szwedzi są tacy skorzy do zakładania czipów. 

Petersen tłumaczy, że wynika to z chęci „ulepszenia” ludzkiego ciała i pokładania dużej nadziei oraz zaufania w technologii.

Opisała zjawisko „biohakerów”, które odnosi się do amatorskich biologów, prowadzących eksperymenty w zakresie biomedycyny. Robią to poza tradycyjnymi instytucjami, takimi jak uniwersytety, firmy biotechnologiczne i inne środowiska kontrolowane przez naukowców. Tak jak hakerzy komputerowi włamują się do komputerów, „biohakerzy” hakują wszystko, co jest biologiczne.

„Biohaking” to również kultura i różnorodność, z wieloma różnymi podgrupami – wszystkie z różnymi rodzajami zainteresowań, celów i ideologii. Jednak w tej różnorodności są dwie główne grupy: „hakerzy wetware” i „transhumaniści”.

Ci pierwsi są biologami zajmującymi się naukami przyrodniczymi, którzy budują sprzęt laboratoryjny na bazie sprzętów gospodarstwa domowego. Prowadzą tak zwaną „oszczędną naukę”, szukając niedrogich rozwiązań, mających poprawić standardy życia ludzi w krajach rozwijających się.

Koncentrują się raczej na eksperymentach z roślinami genetycznie modyfikowanymi, by stały się fluorescencyjne lub glonami używanymi do produkcji nowych rodzajów piwa.

Drugą grupę stanowią transhumaniści, którzy dążą do ulepszenia ludzkiego ciała, by „w dłuższej perspektywie ulepszyć rasę ludzką”. – Tylko dzięki poprawie samych siebie – i przełamywaniu biologicznych granic – ludzie będą w stanie konkurować ze sztuczną inteligencją w przyszłości – przekonuje Petersen.

Wykładowczyni szwedzkiej uczelni zauważa, że „biohakerzy” europejscy zasadniczo różnią się od swoich północnoamerykańskich odpowiedników. Ci ostatni zajmują się opracowywaniem alternatywy dla ustalonych praktyk w zakresie opieki zdrowotnej.

Tymczasem grupy europejskie są bardziej skoncentrowane na poszukiwaniu sposobów „pomagania ludziom w krajach rozwijających się lub angażowaniu się w biologiczne projekty artystyczne”.

Ponadto szwedzka „kultura biohakingu” różni się od reszty Europy. Szwedzcy biohakerzy są generalnie częścią ruchu transhumanistycznego. I to transhumaniści – a dokładniej podgrupa „grinders” – wstawia chipy NFC tysiącom Szwedów. Są to te same mikroczipy, które były używane od dziesięcioleci do śledzenia zwierząt i paczek.

Dlaczego Szwedzi tak chętnie wszczepiają sobie mikroczipy? Jedna z teorii głosi, że Szwedzi są bardziej skłonni do dzielenia się swoimi danymi osobowymi, ze względu na strukturę szwedzkiego systemu zabezpieczenia społecznego.

Ten mit naiwnego Szweda, który ufa rządowi i szwedzkim instytucjom, jest przesadą – zapewnia Petersen. Bardziej przekonujący jej zdaniem jest fakt, że Szwedzi mają silną wiarę we wszystko, co jest cyfrowe. – Szwedzi mają głęboką wiarę w pozytywny potencjał technologii – wyjaśnia wykładowczyni.

W ostatnich dwudziestu latach szwedzki rząd zainwestował w infrastrukturę technologiczną. Szwedzka gospodarka opiera się w dużej mierze na cyfrowym eksporcie, usługach cyfrowych i innowacjach technologicznych. Szwecja stała się jednym z najlepiej prosperujących krajów właśnie, wskutek eksportowania produktów cyfrowych – wyjaśnia Petersen.

Petersen zachęca mieszkańców innych krajów, by tak jak Szwedzi zdecydowali się na implanty elektroniczne w celu budowania ściślejszego związku ze wszystkim co cyfrowe.

Szwecję podaje się jako wzór do naśladowania z powodu przykładnego realizowania założeń „zrównoważonego rozwoju”.

Źródło: businessinsider.com, independent.co.uk

AS

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2018-11-26)

 


 

Mikrochip dla każdego. Nowa moda wśród Szwedów

Bilet na pociąg, karta biblioteczna, wejściówka na siłownie i kod dostępu do biurowca. Wszystko to w małym urządzeniu zamkniętym pod skórą. Coraz więcej Szwedów decyduje się na zachipowanie. Wraz z rozwojem mody pojawiają się pytania o bezpieczeństwo technologii.

Pierwsze mikrochipy trafiły do Szwedów w 2015 r. Od tego czasu, początkowo mało popularna, wręcz niszowa technologia zaczęła zdobywać coraz większą liczbę amatorów.

Zachipowane osoby tłumaczą, że urządzenia znacznie ułatwiają ich życie. Nie muszą ze sobą nosić kart bibliotecznych, czy wejściówki na siłownie. Nie potrzebują kluczy i kodu do biura. Wystarczy, że przyłożą rękę do czytnika.

Do tej pory na umieszczenie pod swoją skórą mikrochipa zdecydowało się ok. 3000 Szwedów. Wobec 10 mln mieszkańców liczba to wydaje się niewielka, ale moda dopiero zaczęła się rozprzestrzeniać.

Jak twierdzą badacze, skandynawskie społeczeństwo jest wyjątkowo otwarte na nowe technologie, co sprawia, że wkrótce odsetek osób z chipem może być znacznie większy.

Pojawiają się jednak pytania, czy gromadzenie danych na mikrochipach jest bezpieczne? Kto może mieć do nich dostęp? Jak mogą być wykorzystane? Zdaniem szwedzkich ekspertów na tę chwilę nie można mówić o żadnym zagrożeniu. Urządzenia, w opinii Szwedów, nie przechowują wrażliwych danych.

Jako zagrożenie wskazuje się za to możliwość wystąpienia zakażenia spowodowanego umieszczeniem ciała obcego pod naszą skórą.

Pozostaje pytanie, czy poddawane inżynierii społecznej szwedzcy obywatele idą po prostu z duchem czasu, czy też naród wykonuje kolejny krok w stronę wyzbycia się wolności i prywatności?

Warto wspomnieć, że zastosowanie mikrochipów sprawdzają również Chin, które za ich pomocą chcą monitorować aktywność mózgu robotników, by w ten sposób optymalizować ich pracę. Nad wykorzystaniem technologii pracują także różne armie świata.

Za: Najwyższy Czas! (13/05/2018)

 


 

Pierwsza firma w USA rozpoczęła chipowanie pracowników

Wczoraj chipowano zwierzęta, dziś robią to z ludźmi. Chipowanie zdobywa coraz większą popularność na całym świecie. Korporacje przekonują, że chip jest symbolem wygody i bezpieczeństwa, a dzisiejsze karty bankomatowe można łatwo zgubić, co naraża nas na kradzież pieniędzy z konta. Jednak chipy posiadają o wiele więcej zastosowań.

Chip pod skórą psa lub kota sprawia, że zagubione zwierzę można bardzo łatwo zidentyfikować i szybko ustalić jego właściciela. Aby zabezpieczyć pupila, właściciel musi również udostępnić swoje dane osobowe. Przekonuje się, że chip wielkości ziarenka ryżu jest bezpieczny i nie stwarza żadnego zagrożenia dla zwierzęcia. Mikroprocesor pozostaje w organizmie do końca życia.

Tymczasem różne korporacje zachęcają, aby ludzie również skorzystali z tej technologii i dali się zachipować niczym zwierzę. Najczęściej wspomina się o większym bezpieczeństwie i wygodzie. Chip aplikuje się zwykle w prawej ręce, między kciukiem a palcem wskazującym. Z jego pomocą możemy np. dokonywać płatności w sklepach, ale niektóre firmy polecają swoim pracownikom zachipowanie, aby mogli np. otwierać drzwi lub logować się do komputera.

Chipowanie ludzi posiada również negatywne strony. Mikroprocesor staje się symbolem kontroli, jaką firmy mogą mieć nad swoimi pracownikami. Choć chip faktycznie uchroniłby nas przed kradzieżą i terrorem to jednocześnie naraziłby nas na terror państwowy. Na dzień dzisiejszy chipowanie nie jest obowiązkowe, lecz gdy spora część populacji ulegnie nowej „modzie” przyjdzie czas, że umieszczenie chipa w prawej ręce lub na czole będzie konieczne, aby np. zrobić zakupy. W świecie bezgotówkowym nieposłusznych obywateli będzie można ukarać właśnie poprzez zablokowanie chipa.

Mimo zagrożeń, nowe rozwiązanie jest stopniowo wdrażane przez różne zakłady pracy. Szwedzka firma Epicenter, aby ułatwić pracownikom korzystanie z różnych urządzeń, umieściła w ich organizmach chipy RFID, choć zabieg był całkowicie dobrowolny. Teraz amerykańskie media mówią o pierwszej w Stanach Zjednoczonych firmie, która poszła w tym samym kierunku. Three Square Market z Wisconsin zaoferuje swoim pracownikom chipy, które zwiększą wygodę korzystania z urządzeń w miejscu pracy, a także pozwolą w łatwy sposób zrealizować płatność w sklepie. W tym tygodniu ponad 50 osób zostanie zachipowanych.

Połączenie likwidacji gotówki fizycznej i zachipowania ludzi jest zdecydowanie zbyt wielkim zagrożeniem, aby można było przejść obok niego obojętnie. Niestety opór ludzi na świecie jest zbyt mały a zmiany, które niekoniecznie są korzystne dla nas, nadchodzą wielkimi krokami.

Źródło: ABC 5 Eyewitness News (July 24, 2017) «Wisconsin Company to Implant Microchips in Employees»

Za: zmianynaziemi.pl (2017-07-24)

 


 

Skip to content