Aktualizacja strony została wstrzymana

„Schizofrenia bezobjawowa” we Francji! – Stanisław Michalkiewicz

No i doczekaliśmy się! Rewolucja komunistyczna, która przewala się przez Europę Zachodnią na podobieństwo tornada, weszła w nowy, złowróżebny etap. Okazuje się, że totalniacy, wszystko jedno – czy według obrządku bolszewickiego, czy politycznie poprawnego, bez terroru długo wytrzymać nie mogą. Historia oczywiście nie powtarza się dosłownie, toteż i postacie terroru się zmieniają w zależności od mądrości etapu. Bolszewicy na przykład, na początku mordowali wszystkich, jak leci („priszoł prikaz z rajkoma: rasstrielat’ wsiech pa domach…”) i dopiero potem klasyk demokracji („nigdy i nigdzie nie było takiej demokracji, jak nasza” – powiedział w przemówieniu przedwyborczym w Pierwszym Stalinowskim Okręgu Wyborczym miasta Moskwy Józef Stalin) , Ojciec Narodów, Chorąży Pokoju skapował, że z żywego niewolnika jest więcej pożytku, niż z martwego. Też niezbyt dużo, jeśli eksploatować go nieumiejętnie; żona Księcia-Małżonka Anna Applebaum w książce „GUŁAG” dowodzi, że gułagowe przedsiębiorstwa, chociaż oparte na pracy niewolniczej, były deficytowe. Potwierdzają tę ocenę wyliczenia w książce „Historia medycyny SS”, gdzie możemy przeczytać, że dochód III Rzeszy z jednego więźnia koncentraka nie przekraczał kilku marek, a i to przy uwzględnieniu takich pozycji, jak „dochód z utylizacji zwłok”. Zawsze tak podejrzewałem, więc już choćby na tej podstawie widać, że dokonywane przez Światową Organizację Restytucji Mienia Żydowskiego w Nowym Jorku szacunki tak zwanych „roszczeń”, są grubo przesadzone. Toteż żydowscy finansiści eksploatują niewolników już po nowemu; produkują fiducjarny pieniądz, który potem wtryniają głupim gojom w charakterze pożyczek i jak tylko któryś da się na to nabrać, to już go mają. Mogą eksploatować go aż do śmierci, a często nawet dłużej, jeśli spadkobiercy nie przyjmą spadku z dobrodziejstwem inwentarza. Jestem pewien, że uważnie przestudiowali książkę Anny Applebaum, skoro wyciągnęli takie wnioski. Zresztą nawet gdyby było inaczej, gdyby jej nie przestudiowali, to też mogliby wpaść na takie rozwiązanie, skoro jeszcze w głębokiej starożytności wskazał je im sam Stwórca Wszechświata: „Będziesz pożyczał innym narodom, a sam od nikogo nie będziesz pożyczał. Będziesz panował nad innymi narodami, a one nad tobą nie zapanują”. Toteż Izrael, który za darmo otrzymuje od rządu USA finansową kroplówkę w wysokości co najmniej 4 miliardów dolarów rocznie, natychmiast pożycza te pieniądze amerykańskiemu rządowi na wysoki procent, a tamtejsi twardziele, z krzykliwym prezydentem Donaldem Trumpem na czele, mogą im najwyżej „skoczyć” – więc nie tylko potulnie płacą, ale w dodatku robią wszystko, czego tamci zażądają. Więc może premier Mateusz Morawiecki postępuje rozsądniej, niż pan prezydent Andrzej Duda, uzgadniając rozmaite sprawy bezpośrednio z panem Jonny Danielsem podczas szabasowych kolacji, a nie z jakimiś amerykańskimi prezydentami, co to nie zawsze wiedzą, co myślą? Jak Polska na tym wyjdzie, to całkiem inna sprawa, ale z punktu widzenia osobistych interesów pana premiera, ta metoda wydaje się lepsza i skuteczniejsza. Czyż nie dzięki temu został premierem? Nawiasem mówiąc, ten cały pan prezydent Duda musi być bardzo nieśmiały. Podczas przyjęcia w polskiej ambasadzie w Waszyngtonie, już po słynnych „rozmowach w cztery oczy” z prezydentem Trumpem, został zapytany, czy sprawa ustawy nr 447 była w tej rozmowie poruszana. Pan prezydent Duda powiedział, że nie – a na pytanie – dlaczego nie – wyjaśnił, że dlatego, iż strona amerykańska tego nie zaproponowała. Taką wiadomość przekazał mi mój Honorable Correspondant z Waszyngtonu. Tak to chronione są polskie interesy państwowe i narodowe, więc gdyby prezydent Trump nie poprosił prezydenta Dudy, by usiadł po tym, jak prezydent Duda poruszyłby sprawę ustawy nr 447, to byłaby to nie tylko ważna informacja o zamiarach Naszego Najważniejszego Sojusznika względem Polski, ale w dodatku nie byłoby powodu do wstydu, a pan minister Czaputowicz nie musiałby wygłupiać się tłumaczeniami, że dopuszczenie do prezydenckiego biurka w Gabinecie Owalnym Białego Domu jest takim zaszczytem, że i tak dobrze, że pan prezydent Duda stał, a nie klęczał na grochu.

Ale dość już tych dygresji, bo przecież chodzi o nowy etap, w jaki właśnie weszła przewalająca się przez Europę na podobieństwo tornada komunistyczna rewolucja. Oto przewodnicząca francuskiemu Frontowi Narodowemu pani Maryna Le Pen, została wezwana do poddania się badaniom psychiatrycznym w związku z oskarżeniem o „rozpowszechnianie treści nasyconych przemocą”, czyli prawdopodobnie o posługiwanie się tzw. „mową nienawiści”, przy pomocy której rozmaite totalniackie Michniki próbują terroryzować przeciwników komuny, tak samo, jak na etapie bolszewickim terroryzowali ich oskarżeniami o „kontrrewolucyjną agitację”. Czyż nie jest to powtórka z historii, kiedy to tuż przed podpisaniem Aktu Końcowego KBWE w Helsinkach, sowieccy wracze wykryli nową chorobę psychiczną w postaci słynnej „schizofrenii bezobjawowej”, a pierwszym pacjentem skierowanym na badania do politizolatora w Jarosławlu, był Włodzimierz Bukowski, który osobiście mi o tym przy wódeczce opowiadał? Potem Leonid Breżniew wymienił go w Zurichu na chilijskiego komucha Luisa Corvalana, co pobudziło anonimowego rosyjskiego fraszkopisa do napisania takiego oto epigramatu: „Pamieniali chuligana na Luisa Corvalana. Gdie najti takuju blad’, cztob na Lońku pamieniat’”? Bo według etiologii schizofrenii bezobjawowej, pojawiała się ona u pacjentów, którym z tego lub innego powodu nie podobał się socjalizm realny. Ponieważ Partia rozkazała, że socjalizm realny ma się wszystkim podobać, toteż każdy, komu się nie podobał, stawał się podejrzany o chorobę psychiczną, a na wszelki wypadek oskarżany też był o „chuligaństwo”. Ciekawe, że ten mechanizm nie zmienił się nawet za panowania Michała Gorbaczowa. Oto pewnego wieczoru nakazał on, by od rana następnego dnia myśleć „po nowemu”. I co Państwo powiecie? Wszyscy od rana myśleli już „po nowemu”, oczywiście z wyjątkiem „chuliganów”, którzy myślą po swojemu bez względu na to, co tam akurat wymyśli Michał Gorbaczow, albo pan redaktor Michnik.

Ciekawe, co teraz zrobią francuscy wracze, kiedy siepacze Republiki Francuskiej, którzy popuszczają w culottes na samą myśl o odwiedzinach przedmieść opanowanych przez bisurmanów, co to zaprowadzają tam swoje szariaty, dostawią Marynę Le Pen do jakiegoś politizolatora? Nie po to przecież francuska razwiedka wytrzepała z rozporka pana Emmanuela Marcona, z zadaniem zagrodzenia jej drogi do prezydentury, żeby teraz wracze w psychiatryku nie stwierdzili u niej przynajmniej schizofrenii bezobjawowej! Już tam przebada ją odpowiedni, starannie dobrany zespół, który wykryje u niej wszystko, co będzie trzeba – tak samo, jak konsylium ruskich wraczy wykryło „schizofrenię bezobjawową” u Włodzimierza Bukowskiego – a skoro już wykryje, no to zacznie ją leczyć, rozmaitymi elektrowstrząsami i specyfikami rozbudzającymi w człowieku miłość do Związku Radzieckiego, który najwyraźniej zmienił położenie.

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

Felieton    tygodnik „Najwyższy Czas!”    3 października 2018

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=4318

Skip to content