Aktualizacja strony została wstrzymana

Brak krzyża, tęczowe barwy – szaty liturgiczne z Polski na Spotkaniu Rodzin w Irlandii!

„Podczas Światowego Spotkania Rodzin w Dublinie papież Franciszek będzie nosił szaty liturgiczne z Polski”, informuje Katolicka Agencja Informacyjna. Niestety wygląd szat wywołuje wiele kontrowersji, o czym świadczą dobitne komentarze polskich kapłanów i publicystów.

„Na ornatach, które założą także biskupi koncelebrujący z papieżem Mszę św. w dublińskim Phoenix Park 26 sierpnia, znajduje się celtycki symbol w postaci potrójnej spirali, spotykanej na staroirlandzkich manuskryptach”, podaje KAI.

„To są szaty liturgiczne do sprawowania Najświętszej Ofiary? A gdzie Krzyż lub symbole Jezusa Chrystusa? Na dodatek te kolory…”, zauważył w dramatycznym wpisie na Twitterze ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. W podobnym tonie wypowiadali się również inni użytkownicy portali społecznościowych.

https://twitter.com/GodekKaja/status/1030847031294808066

źródło: KAI, Twitter

TK

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2018-08-18)

 


 

KOMENTARZ BIBUŁY: Nic nowego. Co najmniej połowa „szat liturgicznych” w kościele amerykańskim („szat” w cudzysłowiu, bowiem wraz z nową mszą, nowymi kościołami, nowymi obrzędami, stały się one jakimś rodzajem prześcieradła z dziurą na głowę…) pozbawiona jest jakiegokolwiek symbolu w – nawet koślawym – kształcie krzyża. Tak więc moda idzie z całkowicie zepsutych i zaropiałych kościołów w tzw. krajach rozwiniętych. A co do symboli gejowskich – zdarzają się i w Ameryce, również nic nowego. Z tym, że znamy doskonale kondycję właśnie w tej rozwiniętej Ameryce, z lobby homoseksualnym rządzącym do dzisiaj – chociaż po aferach pospiesznie robi się kosmetyczno-medialne zaprawki, aby nie było to tak widoczne.

W Polsce nie doszło jeszcze do tego etapu i poza dwoma biskupami, nie mieliśmy jeszcze głośnych afer pedofilsko-homoseksualnych. Ale tylko czekać aż wybuchnie ta bomba z opóźnionym zapłonem! Bo – jak widać po „szatach liturgicznych” z Polski – lobby homoseksualne ma się nieźle w Kościele polskim.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

 


 

Dlaczego piękno ornatów jest tak ważne. Tomasz Rowiński dla PCh24.pl

„Kiedy patrzymy na stroje liturgiczne, które nakładał na siebie Benedykt XVI to wiemy kto konkretnie – np. który klasztor, które siostry, gdzie na świecie wykonały je z wielkim kunsztem. Tutaj mamy do czynienia z masowym produktem, która jest przedstawiany jakby to było coś niezwykłego” – powiedział w rozmowie z naszym portalem Tomasz Rowiński, redaktor miesięcznika „Christianitas”, odnosząc się do projektu ornatów na Światowe Spotkanie Rodzin w Dublinie.

Widzieliśmy projekt ornatów na Światowe Spotkanie Rodzin w Dublinie, które zostaną wyprodukowane w Polsce. Jakie reakcje wywołały u Pana?

Tak, widziałem te ornaty i powiem szczerze, nie są one zachwycające. Można powiedzieć, że daleko im także do piękna. Tradycja przygotowywania strojów liturgicznych w Kościele jednak jest taka, że jest to rodzaj rzemiosła czy wręcz sztuki. Kiedy patrzymy na stroje liturgiczne, które nakładał na siebie Benedykt XVI to wiemy kto konkretnie – np. który klasztor, które siostry, gdzie na świecie wykonały je z wielkim kunsztem.

Tutaj mamy do czynienia z masowym produktem, która jest przedstawiany jakby to było coś niezwykłego. Powiem szczerze – czuję lekkie zażenowanie, że te szaty zostały wyprodukowane w Polsce. Pomijając  nawet wykonanie, jest to słaby projekt. Zresztą także w katolickich mediach głównego nurtu nie widzę zachwytu nad tym projektem i chyba słusznie.

Na ornacie pojawiła się symbolika zupełnie niezrozumiała dla części katolików. Projekt tego wzoru, przypominający tryskelion dzisiaj jest utożsamiany bardziej z nurtami neopogańskimi niż – jak tłumaczą twórcy – wczesnośredniowiecznym symbolem Trójcy Świętej obecnej m.in. na manuskryptach iroszkockich mnichów.

Aż tak daleko bym nie poszedł w odczytaniach. Mamy do czynienia z kiepskim produktem liturgicznym, jakich wiele jest dzisiaj na rynku. Ta ornamentyka jest po prostu niezrozumiała. Dla mnie to jest problem, że te wzory nic nie mówią katolickim wiernym. Czy chcemy odnajdywać tam jakieś inne ideologie? Byłbym ostrożny w szukaniu czegoś na siłę. Z perspektywy liturgii, ta ornamentyka nic nie przedstawia po prostu. A nie takie jest zadanie przedstawień z ornatów.

Oczywiście można mieć też zupełnie prosty projekt, pozbawiony bezpośrednich i oczywistych odniesień liturgicznych. W tym przypadku nie mamy jednak do czynienia z prostotą, tylko z dodanym bohomazem, który nie wiadomo co znaczy i nie wiadomo po co w ogóle się tam znajduje. Jeżeli już decydujemy się na dodanie ornamentyki, to niech spełnia jakąś rolę np. katechetyczną. Niech będzie to bezpośrednio jakieś przedstawienie o wymowie chrystologicznej, eucharystycznej czy maryjnej.

Myślę, że problem nie leży w ukrytej ideologii tych ornamentów tylko w podejściu do liturgii.

Ten projekt nie wyraża piękna i Chwały Bożej, jest plastikowy i zniechęcający. W stylu liturgicznego fast fooda. Czy Pan Jezus nie jest godzien by na tyle na ile człowiek potrafi oddawano mu cześć godnie. Czy Sobór Watykański II nie nazwał liturgii źródłem i szczytem życia chrześcijańskiego? Nie ma się na prawdę czym chwalić, że ten „produkt ornatopodobny” został wyprodukowane w Polsce.   

Część komentatorów także wskazuje, że jest to raczej powód do wstydu a nie dumy z naszego kraju. Kaja Godek np. wprost mówi że wygląda to na celową akcję ośmieszenia Polaków.

Ornaty przygotowała prywatna, świecka firma, która produkuje tego typu rzeczy. I zapewne niestety zrobiła to według wskazań ludzi Kościoła. Dobrą tradycją Kościoła było to, że np. siostry klauzurowe przygotowywały tego typu stroje. Zamiast co roku robić specjalne zbiórki na mniszki, to czy nie lepiej byłoby zamawiać u nich przygotowanie ornatów i innych wartościowych rzemieślniczo i artystycznie przedmiotów, które później używane byłyby np. właśnie w czasie liturgii? Z jednej strony byłby to znak że Kościół przeznacza swoje środki materialne na coś co jest dla niego rzeczywiście najważniejsze.

Równocześnie siostry żyłyby nie tylko z jałmużny, ale też wykonywałyby – poza modlitwą – pracę mającą bardzo realne, wręcz duchowe, znaczenie w życiu Kościoła. Oczywiście nie musi to dotyczyć jedynie ornatów, ale ornaty są świetnym przykładem. Zamiast drukować niejasne ornamenty na poliestrowych ornatach, można by przywrócić tradycję wymiany darów, talentów i środków finansowych wewnątrz samego Kościoła. A tak mamy sytuację marnowania dóbr Kościoła i ich wspólnotowego wymiaru.  

Bardzo dziękuję za rozmowę

PR     

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (22/08/2018)

 


 

Skip to content