Aktualizacja strony została wstrzymana

„Tęczowa” parodia sportu! Na homoigrzyskach mężczyźni startują z kobietami. Powodem transideologia

4 sierpnia rozpoczęły się w Paryżu tzw. GayGames, czyli „olimpijskie igrzyska” ruchu LGBT. Potrwają do 12 sierpnia. Podczas wydarzenia łatwiej natrafić na propagandę obscenicznych zachowań i promocję homoseksualizmu niż na sport.

Homoseksualna „olimpiada” odbywa się pod patronatem prezydenta Francji. Ponadto oficjalnie wsparło ją ministerstwo sportu, zarząd regionu paryskiego i samo miasto Paryż. 25 proc. środków finansujących imprezę pochodzi z budżetu państwa, kolejne 25 proc. zapewnili „strategiczni” sponsorzy jak sieć handlowa Franprix, bank BNP, Renault i Air France. Patronat medialny zapewniły z kolei państwowe radio i TV. Paryż pod rządami socjalistycznej mer Anny Hidalgo udostępnił też dodatkowo całą infrastrukturę swoich obiektów.

Impreza, którą wpisano w kalendarz przygotowań francuskiej stolicy do organizacji prawdziwej olimpiady w roku 2024, nie okazuje się jednak tak spektakularna jak przewidywano. Zamiast spodziewanych 15 tys. „sportowców” pojawiło się ich ledwie 10 tys., a trybuny świecą raczej pustkami. Być może dlatego, że poza oficjalnymi deklaracjami, wydarzenie ma ze sportem niewiele wspólnego.

Pierwsze tego typu „igrzyska” zorganizowano w 1982 roku w Kalifornii. Od tego czasu trwa próba używania sportu jako tzw. „narzędzia do walki z dyskryminacją”. Poprawne politycznie hasło przedostało się co prawda także na prawdziwe stadiony, ale igrzyska LGTB są raczej sportu karykaturą. Pływacy z wypchanymi w kroku kostiumami, pląsy „transpływaczek” ubranych w kostiumy i występujących na pływalni w butach na wysokich obcasach czy obsceniczne tańce i gesty nieidentyfikowalnych płciowo cheerleaderek.

Imprezę otworzyła parada sportowców z około 80 krajów – maszerowali pod flagami narodowymi i tęczowymi. Tematem oprawy był tzw. coming out i idea „egalité”. Pierwszego dnia imprezy zabawa przeniosła się dość szybko ze stadionu na gigantyczną dyskotekę w Grand Palais.

Teoretycznie zawody organizowane są w 36 dyscyplinach. Są medale i specjalny hymn, ale nie ma klasyfikacji medalowej państw ani odgrywania hymnów narodowych. Wiceprezes Gay Games Manuel Picaud mówi, że igrzyska te przeznaczone są dla sportowców homoseksualnych i transseksualnych, po czym dodaje: „mamy inne podejście do sportu niż to zwykle koncentrujące się na rywalizacji, patriotyzmie lub osiąganiu wyników”. Powstaje pytanie – jakie elementy sportu ostały się na homoimprezie?

Można mieć trudności z definicją poszczególnych kompetencji. Wiceprezes Picaud wyjaśnia, że „uczestnicy mogą zarejestrować się w kategoriach jakich chcą, poprzez samoocenę, co pozwala na przykład osobom transseksualnym, które są w okresie przejściowym lub już dokonały przejścia, do konkurowania w kategorii, którą sobie wybiorą”. Mogą rywalizować z kobietami lub mężczyznami, wedle własnego uznania. Wystarczy nawet samookreślenie się jako „zawodnik” lub „zawodniczka”.

Nic dziwnego, że pomimo starań organizatorów i oficjalnego zaangażowania się około 30 francuskich federacji sportowych, niewielu profesjonalnych sportowców – nawet tych na emeryturze – zaangażowało się w imprezę. Picaud wymienia tu obecną minister sportu Laurę Flessel (niegdyś szpadzistkę), Ryadę Salle z francuskiej drużyny paraolimpijskiej w Londynie, emerytowaną koszykarkę Emmeline Ndongue, która występowała do 2013 we francuskiej reprezentacji, jedynego homoseksualnego sędziego piłkarskiego Ryana Atkina oraz Yoanna Lemaire, piłkarza, który dokonał tzw. „ujawnienia”. Trudno jednak mówić o „homofobii” pozostałych. Po prostu w paryskiej „olimpiadzie”, tak jak poprzednich tego typu imprezach, brakuje ducha sportu, zaś rywalizację zamieniono tu na epatowanie wynaturzonymi preferencjami seksualnymi.

O co naprawdę chodzi w „olimpiadzie” homoseksualistów, można było zobaczyć na trybunach. Zasiedli na nich m.in. transwestyci przebrani w różne szaty kojarzące się z… Kościołem katolickim (np. fałszywe zakonnice). Tak więc kiedy z prawdziwego sportu usiłuje się eliminować wiarę, zaś uczynienie na boisku znaku krzyża traktowane jest niczym skandal, zaś ze stadionów wyrzuca się jakiekolwiek symbole patriotyzmu, nad Sekwaną trwa – z poparciem państwa – promocja homoseksualizmu z jednoznacznie antykościelnym wydźwiękiem.

W promocji homoseksualizmu – w przeciwieństwie do sportowców – chętnie biorą udział politycy. W konferencji związanej z otwarciem „igrzysk” brali udział: minister ds. równości płci Marlene Schiappa, minister zdrowia Agnès Buzyn, minister sportu Laura Flessel, socjalistka Anne Hidalgo (mer Paryża), jej zastępca Bruno Julliard, czy deputowany Jean-Luc Romero – aktywista LGBT, który dał się też poznać jako zwolennik wprowadzenia we Francji eutanazji. Słuchając wystąpienia minister Schiappy (z mównicy okrytej tęczowym płótnem) o wykorzystywaniu sportu do walki z dyskryminacją, miało się wrażenie, że homoseksualizm staje się we Francji nową „wartością republikańską”.

Bogdan Dobosz

Za: PoloniaChristiana - pch24.pl (2018-08-06) | https://www.pch24.pl/teczowa-parodia-sportu--na-homoigrzyskach-mezczyzni-startuja-z-kobietami--powodem-transideologia,62005,i.html

Skip to content