Aktualizacja strony została wstrzymana

Trwa miesiąc parad sodomitów. Jak wobec nich powinni się zachować katolicy i Kościół?

Trwa miesiąc parad homoseksualnych na świecie. W USA duchowni debatują nad tym, jaką postawę powinni przyjąć katolicy wobec „parad gejowskiej dumy”. W Europie nie tyle wierni, co sami duchowni w większości katolickich krajów europejskich również są podzieleni.

Dla części katolików, obleśne parady sodomitów to „demonstracja grzechu” i „bluźnierczych, niegodziwych, obrzydliwych przestępstw”. Homoseksualizm jest jednym z tych przekroczeń przykazań Bożych – jak przypomina kard. Burke, które zawsze, wszędzie i bez wyjątku pozostaną grzechem ciężkim, wołającym o pomstę do nieba. Jest jednak grupa katolików, tzw. otwartych, dla których parady sodomskie są wyrazem ”‹”‹„równej godności, niezależnie od orientacji seksualnej” i „pielęgnowaniem poczucia szacunku”. Tęczowe flagi, krzykliwe kostiumy albo wręcz ich brak, sypiący się brokat zdominowały w ostatni weekend główne miasta Włoch, Grecji, Łotwy, Chorwacji, Bułgarii, Rumunii i oczywiście Polski, wywołując oburzenie konserwatystów i poparcie liberałów w tych w większości chrześcijańskich krajach.

Podczas gdy zsekularyzowana północna Europa w dużej mierze zaakceptowała homoseksualizm i przyjęła prawa, które uznają jeśli nie „homo-małżeństwa”, to przynajmniej tzw. homoseksualne związki partnerskie, europejskie „peryferia” jeszcze nie uregulowały „w pełni” kwestii LGBT.  W weekend, sodomici świętowali Miesiąc Dumy Gejowskiej, pomimo ostrego sprzeciwu ze strony Kościoła prawosławnego. Od 2015 r. rząd grecki uznaje związki partnerskie sodomitów, zezwalając nieletnim na operacje tzw. zmiany płci, a parom homoseksualnym nad adopcję dzieci.

W zeszłym tygodniu Trybunał Sprawiedliwości UE przyjął skandaliczne orzeczenie w sprawie sodomity z Rumunii, narzucając nową definicję małżeństwa, zrównując pseudomałżeństwa sodomitów z małżeństwem rozumianym jako związek jednej kobiety z jednym mężczyzną. Tysiące „gejów” i „lesbijek,” transwestytów itp. osób maszerujących w paradzie w Bukareszcie wyraziło nadzieję, że Rumunia wreszcie będzie zmuszona zmienić swoje restrykcyjne prawo dotyczące związków osób tej samej płci. Nawet w Polsce, czy w innych krajach bałkańskich – pomimo sprzeciwu środowisk konserwatywnych – maszerowali sodomici.

Przez Rzym przetoczyła się wyjątkowa hałaśliwa i obsceniczna parada Gay Pride. W wydarzeniu wzięli udział wysocy rangą przedstawiciele polityczni, w tym prezydent regionu Lazio Nicola Zingaretti i aborcjonistka winna śmierci  około 10 tys. dzieci poczętych, która zainicjowała kilkadziesiąt lat temu kampanię  w Italii na rzecz legalizacji aborcji – Emma Bonino. Nie brakowało sprzeciwu wobec wydarzenia, które miało miejsce niedługo po tym, jak włoski minister ds. rodziny i niepełnosprawności, Lorenzo Fontana powiedział prasie, że „związki cywilne de facto nie istnieją” na mocy włoskiego prawa. Na forach mediów społecznościowych, ci „radośni” i „mili” sodomici wyzwali do wyszydzania podczas parad symboli religijnych, parodiowania symboli Kościoła katolickiego. Człowiek przebrany za papieża Franciszka, jak zwykle się zdarzało na tych wydarzeniach, chodził i robił zdjęcia uczestnikom, wywołując konsternację katolików.

Grupa około 50 osób zebrała się na Piazza del Popolo w Rzymie na modlitwę, by zadośćuczynić bluźnierstwom i „zapobiec karom, które mogą spotkać społeczeństwo z powodu bluźnierczych, niegodziwych i obrzydliwych wykroczeń przeciwko Stwórcy”. W oświadczeniu tzw. Komisja św. Filipa Neri napisała, że jest ”‹”‹„zakłopotana ogłuszającą ciszą Kurii Rzymskiej”, dodając, że nie otrzymali odpowiedzi na list od wikariusza generalnego Rzymu i przyszłego kardynała, Angelo De Donatis. Grupa domagała się od wikariusza – jako przedstawiciela Ojca Świętego –  „zajęcia jasnego stanowiska” w sprawie parad równości w Rzymie.

W związku z bluźnierczymi marszami, także w mieście Varese, w Lombardii, zaplanowano na 16 czerwca spotkanie modlitewne w celu przeciwstawienia się pro-gejowskim manifestacjom w Italii.

W ubiegłym miesiącu w mieście Reggio w północnych Włoszech przetoczyła się debata katolików broniących odwiecznego nauczania Kościoła i tzw. katolików otwartych odnośnie tego, jaką postawę powinien przyjąć Kościół w sprawie wołającego o pomstę do nieba grzechu homoseksualizmu. W parafii Regina Pacis miejscowy biskup Massimo Camisasca odprawił mszę przeciwko… homofobii (sic!), podczas gdy inni modlili się przeciwko celebracji gejowskiej.

Nie jestem tutaj z powodu akronimu LGBT, ani przymiotnika „gej”. Jestem tu ze względu na rzeczownik: „osoba”. Jesteście osobami – mówił bp Camisasca podczas homilii skierowanej do sodomitów. – Każda osoba ma taką samą godność, niezależnie od „orientacji seksualnej” i zasługuje na szacunek każdego. Nie zawsze było tak w przeszłości. Dlatego też społeczeństwo i wierni muszą przepraszać tych, którymi pogardzali lub spychali na margines – mówił kapłan.  Według badań przeprowadzonych przez „Amnesty International”, propagującej legalizację „homo-małżeństw”, we Włoszech ponad 40 procent osób LGBT przyznało się do dyskryminacji w swoim życiu, a jedna na pięć par tej samej płci wciąż jest ofiarami „homofobii”.

Watykan niestety milczy w sprawie parad. Jan Paweł II w Roku Jubileuszowym 2000 mówił, że „Kościół nie może milczeć na temat prawdy, ponieważ sprzeniewierzyłby się wierności Bogu Stwórcy i nie pomógłby odróżnić dobro od zła”. W USA bp Thomas Tobin z Providence w Rhode Island ostrzegł katolików przed paradami homoseksualnymi, wskazując, że „promują one styl życia i system, który w skrajnym przypadku jest moralnie obraźliwy”. Z kolei liberalny jezuita James Martin, redaktor magazynu „America”, promujący wręcz otwarcie homoseksualizm, poprosił wiernych, aby nie bali się „Miesiąca Dumy Gejowskiej” i traktowali osoby LGBT z „szacunkiem, współczuciem i wrażliwością”. O. Martin będzie prelegentem na Światowym Spotkaniu Rodzin w Dublinie tego lata.

Daniel C. Mattson, autor książki: „Dlaczego nie nazywam siebie gejem”, który uważa, że homoseksualistom, pragnącym wyzwolić się z uzależnienia sodomskiego, należy pomagać poprzez przekonanie ich do zerwania z tymi niemoralnymi i głęboko zaburzającymi praktykami, sprzeciwia się organizowaniu parad. Ostro krytykuje katolików popierających je, zwracając uwagę, że próbują oni zmienić lub „dostosować” doktrynę Kościoła, wyrzekając się prawdy.

Źródło: crux.com., lifesitenews.com.,

AS

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2018-06-14)

 


 

Homoprawa pod przymusem. Trwa atak na małżeństwo i rodzinę

W Polsce trwają procesy sądowe, które mają doprowadzić do zmuszenia nas do przyznania relacjom homoseksualnym przywilejów właściwych małżeństwom (…) Aby przeciwstawić się postępującym atakom na małżeństwo i rodzinę potrzebujemy mobilizacji krajowej oraz międzynarodowego instrumentu, jakim może być przygotowana przez Ordo Iuris Konwencja Praw Rodziny, która jest właśnie przedstawiana opinii publicznej – mówi mec. Jerzy Kwaśniewski, prezes Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.

Trybunał Sprawiedliwości UE 5 czerwca 2018 roku ogłosił decyzję, na mocy której terminu „małżonek” będą mogły używać osoby żyjące w tzw. homomałżeństwach. Co to oznacza dla Unii? Co to oznacza dla Polski?

Nie ulega wątpliwości, że mamy do czynienia ze sprzecznym z prawem UE aktem uzurpacji ze strony Trybunału Sprawiedliwości UE (TSUE). Pojęcie „współmałżonka”, jako oczywiście pochodne od instytucji małżeństwa, należy do obszaru prawa rodzinnego, a to pozostaje poza obszarem kompetencji organów Unii. W efekcie powstał w prawie Unii wyłom, który zmusza państwa członkowskie do uznawania dwóch mężczyzn, choćby i w wąskim na razie zakresie, za „współmałżonków”. Używając piłkarskiego porównania, istnienie takiego wyłomu to podanie na pole Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Ten już wcześniej orzekał (np. w sprawie Oliari przeciwko Włochom), że jeżeli państwo uznaje „małżeństwa” osób tej samej płci zawarte w innym kraju, to nie może odmówić takiego uznania relacjom homoseksualnym swoich obywateli.

Trzeba przypomnieć, że UE ma tylko takie kompetencje, jakie zostały jej przekazane przez suwerenne państwa członkowskie. To jednak nie pierwszy już raz, kiedy UE zawłaszcza kolejne obszary kompetencji członków Unii. Już w 2008 i 2011 roku polski Sejm dwukrotnie w uchwałach podkreślał niedopuszczalność przekraczania przez organy UE ich kompetencji i tym samym naruszania traktatowej zasady pomocniczości.

Co do samego wyroku, należy doprecyzować, że Trybunał Sprawiedliwości UE (TSUE) wydał rozstrzygnięcie pozornie dotyczące sytuacji o marginalnym znaczeniu. Do Trybunału zwrócił się Sąd Konstytucyjny Rumunii, który rozpoznawał skargę obywatela Rumunii i USA pana Relu Comana oraz obywatela USA pana Roberta Hamiltona. Mężczyźni zarejestrowali wcześniej w Belgii swoją homoseksualną relację jako „małżeństwo”, a teraz żądali by obywatel USA pan Hamilton miał prawo pobytu w Rumunii, właśnie jako „współmałżonek” pana Comana. Wskutek zapytania skierowanego do TSUE przez Sąd Konstytucyjny, europejscy sędziowie uznali, że na potrzeby ustalenia prawa do pobytu w UE, obywatel USA powinien być traktowany w takiej sytuacji jak „współmałżonek” obywatela Rumunii.

Sędziowie Trybunału Sprawiedliwości UE uzasadnili rzeczowo swoją decyzję?

Z jednej strony podkreślili pełną suwerenność państw UE do definiowania instytucji małżeństwa w prawie rodzinnym. To jednak skrajnie nieszczera deklaracja, której towarzyszy stwierdzenie, że w rozumieniu dyrektywy 2004/38/WE pojęcie „współmałżonka” jest „neutralne pod względem płci” i może obejmować małżonka obywatela Unii tej samej płci (par. 35 wyroku)!

Jak Pana zdaniem może wyglądać realizacja wyroku z 5 czerwca? Czy przewidziane są jakieś konsekwencje za nieprzestrzeganie orzeczenia TS?

Pani Profesor Krystyna Pawłowicz, podobnie jak inni politycy PiS, podkreśliła znaczenie składanych przez Polskę zastrzeżeń, które miałyby chronić nasz kraj przed takimi orzeczeniami. Proszę jednak zwrócić uwagę, że wedle deklaracji TSUE wyrok nie narusza praw państw członkowskich do samodzielnego definiowania małżeństwa. To „tylko” rozstrzygnięcie w kwestii prawa do pobytu, a zatem część fundamentalnej swobody przemieszczania się.

Jeżeli Polska odmówi prawa do pobytu mężczyźnie legitymującemu się dowodem rejestracji swej relacji jako „małżeństwa” w kraju UE, to Komisja Europejska będzie mogła wszcząć z Polską spór o naruszenie dyrektywy 2004/38/WE w sprawie prawa obywateli Unii i członków ich rodzin do swobodnego przemieszczania się i pobytu na terytorium Państw Członkowskich. Za naruszenie prawa Unii grożą nam oczywiście kary finansowe. Kto wtedy rozstrzygnie spór? Oczywiście Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Władza sądownicza stała się ostateczną wyrocznią i to w jej rękach spoczywa de facto władza absolutna. Jak do tego doszło?

System trójpodziału władzy powinien zakładać odpowiednie mechanizmy wzajemnego równoważenia się każdej z nich. Jednak pamiętajmy, że sama Unia Europejska nie jest organizmem działającym wedle tej zasady. Jako organizacja międzynarodowa, powinna być w pełni poddana zgodnej woli państw, które powołały ją do istnienia. Od lat jednak, wraz ze wzrostem znaczenia aparatu urzędniczego Komisji oraz wraz z rozwojem orzecznictwa TSUE, te niedemokratyczne organy Unii zawłaszczają kolejne kompetencje, w coraz szerszych obszarach naruszając suwerenność państw UE.

UE przez lata ogłaszała apele i rezolucje dotyczące wszelkich aspektów rewolucji obyczajowej. Ich skuteczność okazała się znikoma.  Czy w tym należy szukać przyczyn eskalacji homonacisku?

Rewolucyjne nastroje w Unii Europejskiej wymusiły przyspieszenie, które nie może być już zrealizowane w drodze czasochłonnych, demokratycznych procesów. Ta patologia jest ściśle związana z samą konstrukcją aparatu urzędniczego Unii, czyli Komisji Europejskiej i jej departamentów.

Zwróćmy uwagę, że Komisja sama finansuje organizacje lobbingowe LGBT, których celem jest lobbowanie Komisji do działań na rzecz tej radykalnej mniejszości. Przy oczywistej słabości Rady Europejskiej, która powinna być rzeczywistą władzą w UE, polityka Unii kształtowana jest przez aparat urzędniczy w koalicji z TSUE. A prawdziwymi suwerenami stają się Frans Timmermans czy Jean-Claude Juncker, politycy przegrani w swoich krajach.

Pana zdaniem wyrok TSUE oznacza, że jesteśmy w przededniu lewicowej ofensywy sądowniczej, za pomocą której we wszystkich krajach UE zostaną narzucone „prawa człowieka”, a w szczególności środowisk LGBT?

Oczywiście. To już się dzieje, w Polsce trwają procesy sądowe, które mają doprowadzić do zmuszenia nas do przyznania relacjom homoseksualnym przywilejów właściwych małżeństwom. Podobne działania mają, lub miały już, miejsce we wszystkich krajach Unii. Dlatego Ordo Iuris prowadzi szeroki monitoring takich spraw, zarówno w Polsce jak i innych krajach UE. W sprawie Coman składaliśmy nasze stanowisko już na etapie postępowania przez Sądem Konstytucyjnym Rumunii.

Aby przeciwstawić się postępującym atakom na małżeństwo i rodzinę potrzebujemy mobilizacji krajowej oraz międzynarodowego instrumentu, jakim może być przygotowana przez Ordo Iuris Konwencja Praw Rodziny, która jest właśnie przedstawiana opinii publicznej.

W 2010 r. Argentyna wprowadziła tzw. małżeństwa homoseksualne, a w 2012 r. ustawę o tożsamości genderowej. Obecnie przyszedł czas na zmiany wprowadzające bezkarną aborcją na życzenie. Czy Argentyna będzie „drugą Irlandią”? Które jeszcze kraje zechcą iść tą rewolucyjną drogą?

Głosowania w niższej izbie parlamentu Argentyny pokazują, że nawet dwumilionowe marsze nie powstrzymają radykalnych aborcjonistów od forsowania ich nieludzkiej doktryny. Jednak „drugą Irlandią” może stać się Polska. To na nasz kraj zwraca się wiecznie czujne oko największych graczy międzynarodówki LGBT. Środki dotąd słane do Irlandii teraz trafią do Polski. Najbliższe lata to czas wielkiej walki o przyszłość naszego Narodu, ale także innych narodów Europy Środkowej.

Dziękuję za rozmowę

Tomasz D. Kolanek

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2018-06-15)

 


 

Homoseksualiści wszystkich krajów łączcie się! Czym jest Homintern – wyjaśnia prof. Chodakiewicz

Problem międzynarodowego homoseksualnego lobby dostrzeżono już przed II wojną światową. Termin „Homintern”, bo o nim mowa, powstał już w latach 30’ XX w. i nawiązywał do międzynarodówki komunistycznej – Kominternu.

Prof. Marek Jan Chodakiewicz w swoim artykule opublikowanym na łamach „Tygodnika Solidarność” przypomniał termin, dzisiaj wydawałoby się już zapomniany. Słowo „Homintern” używał w swojej kampanii republikański senator Joseph McCarthy. Na pierwszy rzut oka śmieszna nazwa określa problem, którego już śmiesznym nazwać nie można.

Zdaniem prof. Chodakiewicza, w dzisiejszym świecie występują mechanizmy wymuszania na ludziach podejmowania decyzji sprzecznych z ich sumieniem. Jednym z nich jest promocja „praw” członków społeczności LGBT oraz wywieranie nacisku społecznego na postawy opozycyjne wobec takich praktyk. Szczególnie uwidacznia się to w forsowaniu „ślubów gejowskich” i uzyskiwaniu aprobaty wszystkiego co się z nimi wiąże.

Owe naciski wywiera się za pomocą przeróżnych narzędzi takich jak np. propaganda, otumanianie, operacje specjalne – wszystko dzięki wpompowaniu ogromnych pieniędzy. Naciski takie nie miałyby jednak sensu, gdyby nie dobrze zorganizowani homoaktywiści. Uważani za prześladowanych w świecie ludzi normalnych, zrzucali odpowiedzialność za to na „tyranię heteronormatywności”.

Jak podaje prof. Chodakiewicz: „Liczyli więc, że rewolucja komunistyczna ich z tego wyzwoli. Wesołkowie (geje) – bojownicy marksizmu kulturowego, w pierwszych szeregach rewolucji kulturalnej. Stanowią oni ważny element w grze globalnych elit”.

Celem Hominternu miałoby być zaprowadzenie dyktatury przyjemności poprzez zniszczenie tradycyjnej moralności i zastąpienie jej „brakiem normy i dyskryminacji”. Ideałem byłoby życie postrzegane jako „perpetualna orgia”. Zdaniem amerykańskiego profesora odbywa się to obecnie w dwóch krokach: najpierw udawanie że chodzi o tolerancję, a następnie normalizacja homoseksualizmu – a w praktyce wprowadzenie homodykatury.

Taki model dostrzec można było w przypadku głośnej afery w stanie Indiana. W 2015 roku, wprowadzono tam Akt Przywrócenia Religijnej Wolności (Religious Freedom Restoration Act). Jego celem była ochrona małych zakładów i przedsiębiorstw (pizzerii, farm, piekarni etc.) przed przymusem uczestnictwa w „wesołkowatych ślubach”.

„Tzw. media głównego ścieku dostały histerii. Natychmiast zaczął się napad na Indianę. Wiedli go multimiliarderzy ulokowani na wschodnim i zachodnim wybrzeżu USA. Ich wódz, Marc Benioff, prezes potężnego Salesforce z San Francisco, zagroził bojkotem. Mike Pence, (wtedy) gubernator stanu Indiana, przestraszył się i wykastrował akt” – przypomniał profesor. Podobne sytuacje miały miejsce w stanach Georgia i Karolinie Północnej.

Jakiś czas temu niezwykle pozytywne recenzje wśród lewicowo – liberalnych mediów zebrała książka Gregory’ego Woodsa „Homintern: How Gay Culture Liberated the Modern World” (Homintern: jak kultura gejów wyzwoliła współczesny świat). Przedstawiona w niej jest historia aktywizmu homoseksualnego, przejawiającego się przez ostatnie sto lat, wraz z wpływem jaki uzyskał on na współczesne zachodnie społeczeństwa.

Źródło: tysol.pl / amazon.com

PR

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2018-06-15)

 


 

Skip to content