Aktualizacja strony została wstrzymana

Ks. Głódź, obecny Arcybiskup, był co najmniej przez sześć lat informatorem wywiadu PRL

Arcybiskup Sławoj Leszek Głódź był podczas trwającej kilka lat pracy w Watykanie wykorzystywany przez wywiad wojskowy jako jego informator – twierdzą Onet i „Rzeczpospolita”.

Jak twierdzą dziennikarze tych dwóch tytułów, metropolita gdański, a wcześniej ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej i biskup polowy Wojska Polskiego, w czasie swojego 14-letniego pobytu w Watykanie, przez 6 lat miał być uważany przez wywiad wojskowy PRL za informatora. Służby próbowały pozyskać go do świadomej współpracy.

Autorzy artykułu Andrzej Gajcy i Tomasz Krzyżak powołują się w swojej publikacji na dokumenty Zarządu II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego (Zarząd II SG). Do niedawna dokumenty te były tajne i znajdowały się w zbiorze zastrzeżonym Instytutu Pamięci Narodowej.

Informacje uzyskiwane od kontaktu o kryptonimach „BA-10″ lub „B-10″ (stosowano je wymiennie), pod którym ukryto ks. Głódzia, oceniano jako „cenne i wartościowe” typu agenturalnego” – piszą dziennikarze.

Gajcy i Krzyżak twierdzą, że raporty i notatki z rozmów z Głódziem miał sporządzać płk Franciszek Mazurek ps. „Barcz”, który w roku 1982 został skierowany do Rzymu, pracując oficjalnie jako kierownik przedstawicielstwa PLL LOT. Jego zadaniem było rozpoznanie zagranicznych kontaktów władz Solidarności i powiązań z Watykanem. Dziennikarze przekonują, że to właśnie od abp. Głódzia miał pozyskiwać m.in.: charakterystyki „pracowników poszczególnych sekcji watykańskich”.

Za: https://dorzeczy.pl/kraj/66728/Arcybiskup-Glodz-byl-wykorzystywany-jako-informator-wywiadu-PRL.html

===================

M.Dakowski

Wyjaśnienie” Arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia jest albo bardzo infantylne, albo bardzo bezczelne. Na pewno jest niedorzeczne, bo nie odnosi się do rzeczy samej.

Oto ono:

Po raz kolejny padam ofiarą systemu totalitarnego. Po raz pierwszy padłem ofiarą tego systemu przed maturą, mając 17 lat. Zostałem wtedy osadzony w Centralnym Więzieniu Karno-Śledczym w Białymstoku na 3 miesiące. Następnie zostałem skazany wyrokiem sądu wojewódzkiego w Białymstoku na rok więzienia, w zawieszeniu na 5 lat i wydalony ze szkoły za przynależność do tajnej organizacji „Białe Orły” i namalowanie plakatu o szkodliwości sojuszu Państwa Polskiego ze Związkiem Radzieckim. Dnia 6 sierpnia 1963 r. wraz z czterema kolegami zostałem wyrzucony z Liceum Ogólnokształcącego w Sokółce, przez co musiałem rok później składać maturę korespondencyjnie.

Dziś po raz drugi padam ofiarą systemu, który podstępnie osaczał pracujących w Kurii Rzymskiej Polaków, często pod pozorem przygodnych rozmów z przedstawicielami Ambasady Polskiej w Rzymie, Konsulatu i LOT-u.

Byłem ofiarą inwigilacji, ale nigdy nie podjąłem żadnej współpracy ze służbami komunistycznymi, co zresztą wynika z przedstawionych dokumentów.

====================================

Z Rzepy: http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/575859,rzeczpospolita-abp-slawoj-leszek-glodz-traktowany-przez-wywaid-wojskowy-jako-informator.html

 

W piątkowych tekstach portalu „Onet” i „Rzeczpospolitej” podano, że abp Głódź był co najmniej przez sześć lat uważany za informatora wywiadu wojskowego PRL. Ich autorzy piszą jednocześnie, że przez tę PRL-owską służbę był on traktowany jako informator nieświadomy. Opisana inwigilacja abp. Głódzia – według dziennikarzy, którzy powołują się na dokumenty z odtajnionego w 2017 r. tzw. zbioru zastrzeżonego IPN – rozpoczęła się w 1982 roku.

Raporty i notatki z rozmów z Głódziem miał sporządzać płk Franciszek Mazurek ps. Barcz. W 1982 r. został skierowany do Rzymu, pracując oficjalnie jako kierownik przedstawicielstwa PLL LOT. Jego zadaniem było rozpoznanie zagranicznych kontaktów władz „Solidarności” i powiązań z Watykanem.

Dotarcie do środowiska polskich księży ułatwił mu paradoksalnie stan wojenny. Po jego ogłoszeniu z całego świata słano bowiem do Polski paczki z pomocą. Siłą rzeczy pracujący w Rzymie duchowni nawiązywali znajomości z Mazurkiem i już w maju 1982 roku wysłał on do Warszawy informację o swoich źródłach w Watykanie – podał „Onet”.

Jak twierdzą dziennikarze, to właśnie od Głódzia miał pozyskiwać m.in.: charakterystyki pracowników poszczególnych sekcji watykańskich, członków polskiego Episkopatu, grup nacisku działających w Watykanie i ich międzynarodowych powiązań. Informacje, jakie wywiad wojskowy miał uzyskiwać od ówczesnego pracownika Kongregacji ds. Kościołów Wschodnich, funkcjonariusze komunistycznej służby oceniali jako „cenne i wartościowe”.

W sprawozdaniu podsumowującym pracę w Rzymie sporządzonym w sierpniu 1987 roku – już po powrocie do Polski – płk Mazurek pisał o Głódziu: +Ostrożnie i umiejętnie prowadzone z nim rozmowy pozwoliły mi na uzyskanie w latach 1983-1985 wielu cennych i wiarygodnych informacji, zwłaszcza w okresie II wizyty papieskiej w Polsce. Ks. S. G. darzył mnie dużym zaufaniem, czego zresztą nie omieszkał podkreślić kilkakrotnie podczas spotkań dwustronnych – czytamy na portalu „Onet”.

Podległy MON wywiad wojskowy PRL-u (Zarząd II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego) planował też uczynienie z abp. Głódzia świadomego informatora, co jednak – jak wynika z tekstów „Onetu” i „Rzeczpospolitej” – nie udało się. „Wiele wskazuje na to, że duchowny albo zorientował się, z kim ma do czynienia i podjął z wywiadem jakąś grę, albo po sprawdzeniu zrezygnowano z zamiaru uczynienia go współpracownikiem świadomym” – podali dziennikarze.

Za: Strona prof. Mirosława Dakowskiego (08.06.2018)

 


 

KOMENTARZ BIBUŁY: Nie znamy całości sprawy, a do tego fakt, że sensację podaje niemiecki Onet oraz – ostatnio antypolska – Rzeczpospolita, nie dodaje pełnej wiarygodności.  Jednocześnie infantylne oświadczenie samego oskarżonego dodatkowo zaciemnia sprawę. Ważne w tym wszystkim jest to, że informacja ma pochodzić z dotychczas zastrzeżonego zbioru IPN. Ileż to jeszcze tajemnic kryją te zbiory! Czy dlatego sejf prezydenta Dudy dalej jest zamknięty, a Prezydent – pomimo wcześniejszych zapewnień – teraz mówi „Nie widzę powodów do ujawniania aneksu do raportu WSI”? Od dawna powtarzamy przypuszczenie, że tenże Raport kryje takie tajemnice, że cała dotychczasowa IV RP runęłaby jak domek z kart, a to za sprawą nie tyle jakichś „czynnych agentów” (bo takie to wyjaśnienia snują niektórzy), lecz najwyższych hierarchów Kościoła, być może …

A w sprawie abp L. Głódzia czekamy teraz na głos samego ojca Tadeusza, którzy znów zagrzmi jak to „kamieniują Chrystusa” – bo takie argumenty wytaczał gdy ujawniona została wieloletnia współpraca z SB „konserwatywnego” arcybiskupa Wielgusa.

 


 

Skip to content