Aktualizacja strony została wstrzymana

Ekumeniczny wymiar ekshortacji papieża Franciszka o świętości

19 marca br., w uroczystość św. Józefa, papież Franciszek podpisał ekshortację apostolską Gaudete et exultate (O powołaniu do świętości we współczesnym świecie), oficjalnie ogłoszoną przez Watykan 9 kwietnia br.

„L’Osservatore Romano”, w artykule podpisanym przez Marcelego Figueroę, zwrócił natychmiast uwagę na ekumeniczny wymiar tego dokumentu. Rzeczywiście, papieska ekshortacja w par. 9 stwierdza:

Świętość jest najpiękniejszym obliczem Kościoła. Ale także poza Kościołem katolickim, w bardzo różnych środowiskach, Duch wzbudza „znaki swojej obecności, które pomagają samym uczniom Chrystusa”. Ponadto św. Jan Paweł II przypomniał nam, że „Świadectwo dawane Chrystusowi aż do przelania krwi, stało się wspólnym dziedzictwem zarówno katolików, jak prawosławnych, anglikanów i protestantów”. Podczas pięknego ekumenicznego nabożeństwa, które pragnął on sprawować w Koloseum podczas Jubileuszu Roku 2000, powiedział, że męczennicy są „dziedzictwem przemawiającym donioślejszym głosem niż podziały”.

Słowa te wydają się sugerować, że świętość istnieje także poza Kościołem katolickim oraz że czymś małostkowym byłoby przypominanie o podziałach pomiędzy Kościołami czy wspólnotami chrześcijańskimi w sytuacjach, w których niekatolicy ponoszą śmierć jako męczennicy dla imienia Jezusa.
Jest prawdą, że łaska Boża może uświęcać nawet poza widzialną społecznością Kościoła katolickiego, a nawet prowadzić dusze do męczeństwa, będącego istotnie przejawem praktykowania cnoty w stopniu heroicznym. Jedynie w niebie będziemy mogli poznać cuda, jakie Bóg zdziałał poza normalnym porządkiem zbawienia, który ustanowił zakładając swój Kościół.

Gdybyśmy jednak ograniczyli się do tego tylko stwierdzenia, dalibyśmy tym samym do zrozumienia, że to, czego brakuje protestantom czy prawosławnym, nie jest w istocie takie ważne, że mają oni wszystko, co potrzeba do osiągnięcia świętości. To natomiast byłoby niedopuszczalnym błędem przynajmniej z dwóch powodów.

Poza Kościołem nie ma zbawienia

Po pierwsze, błędy dogmatyczne prowadzą do nieuporządkowania w sferze moralnej. Jest faktem szczególnie znaczącym, że jedynie Kościół katolicki wciąż jeszcze naucza prawd i zapewnia wszelkie środki niezbędne do zachowywania nakazów prawa naturalnego, zwłaszcza w odniesieniu do małżeństwa. Jedynie on stoi niewzruszenie na straży praw natury dotyczących zrodzenia potomstwa oraz potępia sprzeczne z naturą związki, rozwody, aborcję, kontrolę urodzeń etc. Tak więc osiągnięcie świętości poza Kościołem katolickim może być jedynie sytuacją wyjątkową. Nawet papież Franciszek podkreśla w swym tekście fakt, że świętość nie jest osiągana w izolacji, ale „jest drogą wspólnotową” (par. 141). Kościół katolicki jest jedyną wspólnotą zapewniającą wszystkie środki niezbędne do uświęcenia, zatem taki wyjątek jest w istocie cudem. Oczywiście wierzymy w cuda, ale muszą być one należycie udokumentowane!

Istnieje jednak powód (wyjątkowości świętości poza widzialną wspólnotą Kościoła – przyp. tłum.) nawet jeszcze ważniejszy. Świętość oznacza relację bliskiej przyjaźni ze Zbawicielem, z naszym Panem Jezusem Chrystusem. Czy w takiej relacji może być miejsce na kłamstwa? Pewien przykład pomoże nam to lepiej zrozumieć.

W latach 50. XX wieku na pewnym oddziale położniczym wszystkie noworodki były zabierane na szczepienia ochronne. Niestety, personel szpitalny zapomniał zaopatrzyć każde z dzieci w identyfikator. Wyobraźmy sobie konsternację pielęgniarek, kiedy trzeba było oddać każde z niemowląt jego rodzinie! Czy możemy sobie wyobrazić, aby ktoś w takiej sytuacji powiedział: „Nie ma znaczenia, czy każda matka otrzyma własne dziecko; ważne jest tylko to, żeby każda dostała jedno!”. Przyjaźń – a tym bardziej miłość macierzyńska – wymaga prawdy i nie akceptuje ani niedomówień, ani wykrętów.

Jeśli przyjaźń duszy z Jezusem jest prawdziwa, dusza powinna w naturalny sposób starać się zyskać jak najdokładniejszą wiedzę odnośnie do tego, kim On jest – oraz gorliwie pragnąć być posłuszna całemu Jego nauczaniu. Ta właśnie gorliwość skłoniła anglikanina Jana Henryka Newmana – po wnikliwym przeanalizowaniu pism ojców Kościoła – do nawrócenia się na wiarę katolicką.

Poza Kościołem nie ma prawdy

Biorąc to pod uwagę, fakt, czy osoba prowadząca rzekomo życie świątobliwe wyznaje doktrynę prawdziwą czy fałszywą oraz czy uznaje boskie pochodzenie Kościoła, ma znaczenie absolutnie zasadnicze. Jednakże papież Franciszek, kładąc nacisk na miłość braterską jako cechę prawdziwej świętości – w odróżnieniu od intelektualizmu, który określa mianem gnostycyzmu (rozdz. 2) i utrzymuje, iż jest on karykaturą świętości – nie wspomina ani razu, że cechą świętości jest dążenie do prawdy o Jezusie Chrystusie. Nie wspomina też, aby miłość braterska oferować mogła bliźniemu coś ponad zwyczajne akty uprzejmości („małe przysługi”, par. 144) czy też nawet poważniejsze wsparcie materialne lub pomoc. Tymczasem może ona zaoferować najważniejsze dobra duchowe, z których wszystkie są zawarte w poznaniu Jezusa Chrystusa. Jakież większe dobro moglibyśmy wyświadczyć naszemu bliźniemu, niż doprowadzając go do poznania Zbawiciela? Dopiero na samym końcu dokumentu papieskiego, w par. 170, pojawia się wzmianka o rozeznaniu duchowym prowadzącym do „samego źródła życia, które nie umiera, to znaczy do tego, aby poznali jedynego Boga prawdziwego i Tego, którego On posłał, Jezusa Chrystusa (por. Jan 17, 3)”.
Innymi słowy, w swojej ekshortacji Franciszek nie wspomina ani razu, że niemożliwa jest prawdziwa i autentyczna miłość bez posiadania boskiej i nadprzyrodzonej wiary – wiary katolickiej.

Stąd też, choć ideał świętości papieża Franciszka obejmuje kontemplację i modlitwę (par. par. 29 i 147) – pomimo że jest on wyraźnie nieufny wobec uświęcającego wpływu liturgii (par. par. 57 i 106) – ignoruje świętość nauczycieli [wiary]. Przypomnijmy sobie słowa św. Pawła, skierowane do Tymoteusza: „Zaklinam cię wobec Boga i Jezusa Chrystusa, który będzie sądził żywych i umarłych, przez przyjście Jego i królestwo Jego: głoś słowo, nalegaj w porę, nie w porę; przekonywaj, proś, karć z wszelką cierpliwością i nauką. Przyjdzie bowiem czas gdy zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich pożądliwości zgromadzą sobie nauczycieli – mając uszy chciwe pochlebstwa i od prawdy słuch z pewnością odwrócą, a obrócą się ku baśniom” (2 Tym 4, 1-4).

Przepełniająca św. Pawła gorliwość w obronie prawdy nie była z pewnością pychą intelektualną neo-gnostyków, którą Franciszek piętnuje w 2. rozdziale swojej ekshortacji apostolskiej. Jej źródłem była miłość do dusz, przede wszystkim zaś do naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Kiedy Zbawiciel miał powierzyć troskę o cały Kościół św. Piotrowi, pytanie, jakie mu zadał, nie brzmiało: „Czy kochasz baranki moje, czy kochasz owce moje?”. Zapytał go: „Szymonie synu Jana! Miłujesz mnie więcej, niż ci?” (Jan 21, 15).

Pamiętając o tym niezbędnym warunku, zasadniczy sens świętości odnajdujemy w słowach św. Pawła: „Bóg zaś cierpliwości i pociechy niech wam da, żebyście to samo między sobą rozumieli według Jezusa Chrystusa; abyście zgodnie jednymi usty chwalili Boga i Ojca Pana naszego Jezusa Chrystusa” (Rz 15, 5-6).
Jedynie w tym duchu miłosierdzie, do którego wzywa papież, niekiedy w sposób poruszający, może być prawdziwie katolickie.

Za: Wiadomości Tradycji Katolickiej (25 maja 2018) | https://news.fsspx.pl/2018/05/ekumeniczny-wymiar-ekshortacji-papieza-franciszka-o-swietosci/

Skip to content